Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Choroba afektywna dwubiegunowa. Jak żyć z manią i depresją?

W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko. W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko. Arno Burgi/dpa / Corbis
Ponad milion ludzi w Polsce żyje na huśtawce. Mania, depresja, mania. Często w komplecie z rozbłyskami talentów, kreatywnością, szczególnym potencjałem. Ale też – w parze z samobójstwem.
Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy.Lauri Rotko/Getty Images Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy.

Tekst został opublikowany w POLITYCE w kwietniu 2014 roku.

U Anny zaczęło się na studiach. Poczuła to któregoś zwyczajnego dnia: jak wchodzi w grząski czarny muł bez dna. Nie płakała. W chorobie afektywnej dwubiegunowej (CHAD) w depresji płacze się rzadko. Jest kompletny paraliż zamiast łez. Anna nie była też w stanie wejść do wanny z wodą, a nawet odkręcić kranu. Paraliż rozciągał się także na mycie. I na jedzenie. Chudła, nie mogła wyjść po zakupy. W głowie, w klatce piersiowej, w brzuchu, w całym ciele – ból. – Nie taki rozsadzający, rwący, jak przy oparzeniu, lecz głęboko i boleśnie zatrzaśnięty w człowieku – mówi Stefania, która wiele lat była w zakonie, a w nim – jak w jakimś niebycie – z tym swoim CHAD. Można próbować przegonić ten czarny smutek, tnąc się i kalecząc. Ból fizyczny przykrywa wówczas ten drugi. Ale tamten nie daje się oszukać na długo. Bliscy Anny zabrali wszystkie ostre przedmioty z jej kawalerki. I tak pocięła się znów – długopisem. Poza tym przestała odbierać telefony, nie chce nikogo widzieć – bo śmierdzi. Depresja jest ślepa i węchowo nieczuła. Człowiek nie dostrzega też szansy na pomoc tam, gdzie można by ją zyskać. Tym razem jednak Anna podniosła słuchawkę. I tak trafiła do psychiatry.

Lekarz rozpoznał depresję. I zapisał antydepresanty. – Leki przeciw depresji w CHAD to jak dolanie benzyny do ognia – mówi prof. Bartosz Łoza ze Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach. – Chadowiec szybuje na nich w górę jak wypuszczony z katapulty. Wchodzi w manię – drugi biegun choroby.

To problem społeczny. 60 proc. chorych leczonych w Polsce przez psychiatrów na depresję jednobiegunową choruje w istocie na CHAD – twierdzi prof. Janusz Rybakowski na podstawie badań przeprowadzonych w poznańskiej klinice. CHAD występuje nie rzadziej niż schizofrenia – do 5 proc. populacji. Atakuje między 20 a 30 rokiem życia, czasem – w dojrzewaniu i w dzieciństwie. A prof. Łoza dodaje, że dwubiegunowa jest jedną z najtrudniej rozpoznawalnych chorób psychicznych. Mijają często lata, nim chory dostaje w końcu właściwą diagnozę. Rzecz także w tym, że to w depresji, a nie w manii idzie się do lekarza. W manii się kwitnie.

Choroba dwubiegunowa – objawy

Regina jest teraz w manii. Mówi szybko i gorączkowo. Chciałaby na Allegro kupić róże pustyni. Ma już kilka, lecz pragnie kolekcji. Gdzie można dostać natychmiast róże pustyni? Syn zabrał jej dowód osobisty, ale ona i tak pojedzie do Irlandii, do męża. Strumień słów.

Wstaje i nagle, bez słowa, wychodzi z kawiarni, w której się umówiła. Poniosło ją pewnie w stronę róż pustyni – ileż to roboty, żeby znaleźć się w Kairze. Podróże nie z tej ziemi robi się w manii. Prof. Łukasz Święcicki otrzymuje właśnie wiadomość, że pacjentka z Instytutu wyszła na spacer pod opieką matki do ogrodu i telefonuje, że jest w Portugalii. I ona naprawdę tam jest.

Jeśli nie ma za co wyjechać, weźmie się kredyt w banku. Załatwi pożyczkę i kupi sto zupełnie niepotrzebnych przedmiotów. W manii rozpoczyna się biznesy, zakłada i otwiera firmy, wnosi o rozwód, oświadcza się i zaręcza, nic nie jest niemożliwe. Bliscy, którzy usiłują powstrzymać to szaleństwo, są wrogami i trzeba im wykrzyczeć w twarz prawdę: wstrętni, zazdrośni, wredni, niegodziwi, tylko rzucają kłody pod nogi.

Zdobywca wszechświata mało śpi, bo szkoda czasu na sen, skoro tyle spraw jest w zasięgu ręki. Ale nie czuje zmęczenia. Mało je. W głowie ciągły huk. Wszystko jest do zdobycia, ale wszystko umyka: woda, której nie można wypić. W manii pragnie się też seksu, często nie do opanowania. Idzie się do łóżka z byle kim, bez lęku o skutki. „Przewidywalność, logika, to wszystko idzie w kąt. Jest tylko ekstaza, euforia” – pisze pacjentka prof. Święcickiego. Zachwycają dźwięki, kolory, olśnienia nie mają końca, dni biegną ku słońcu. „Mania jest obcą, napędzającą siłą, niszczycielskim płomieniem we krwi” – uważa Kay Redfield Jamison, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Hopkinsa, chora na tę chorobę, lecząca chorych na nią, uznana na świecie badaczka i autorka książek o CHAD.

Na świecie połowa chorujących na CHAD w ogóle się nie leczy. Nie wiedzą, że są chorzy. Po prostu – wpadają w dół, a potem się wykaraskują. Są bezwładni, a potem nagle robią się wredni. Mówi się, że mają trudny charakter – i tyle.

Faza manii

Jednak mania ze swej natury zarówno niszczy, jak i tworzy – pisze prof. Jamison. Gdyby nie faza manii, dwubiegunowy Krzysztof Kolumb nie podjąłby się szaleńczej podróży. Dawida Selznicka, słynnego producenta, przerosłoby zamierzenie sfilmowania „Przeminęło z wiatrem” (choć później w depresji zrezygnował z wszelkich finansowych praw do filmu). To w manii Ernest Hemingway pisał o walce starego człowieka z marlinem, a van Gogh malował „Gwiezdną noc” – fotografię swej choroby.

W chorobie dwubiegunowej typu drugiego, która przebiega łagodniej niż typu pierwszego, mania przybiera postać hipomanii – też łagodniejszej. Można sobie wyobrazić Emily ­Dickinson, jak owiana hipomanią pisze wiersze, a Robert Schumann zapełnia nutami partyturę. Psychiatrzy sądzą, że talent w CHAD rozbłyska, wyskakuje z ram konwencji i przyzwyczajeń, choroba jest mu paliwem. Chadowcom nieartystom, jeśli nie poniesie ich nazbyt wysoko w kosmos, zdarzają się także pomysły zdumiewająco kreatywne. Wariacko założona firma, ryzykowna strategia okazują się niespodziewanie strzałem w dziesiątkę.

No, a potem za manią się tęskni. Jak opowiada prof. Kay Jamison – za stanem nieopisanego piękna i cudownej gorączki uczuć, ekstazy, wybuchów wściekłego śmiechu do wschodów słońca – lub do przybycia policji. Nawet ona, jak mówi, odczuwa czasem szybko odpędzaną pokusę, żeby odstawić lek – węglan litu, który jej manię i depresję trzyma w jakich takich ryzach, nie zezwalając, by z tańca po pierścieniach Saturna spadła na sam dół depresji. Bo każdy z tych stanów – jak pisze – mógłby całkowicie zrujnować wszystko, co osiągnęła. Przyjaźnie, karierę naukową, publikacje, wykłady na uczelni. Zepchnąć głęboko w ponurą i przerażającą czerń.

Choroba dwubiegunowa a samobójstwo

CHAD bywa chorobą śmiertelną. Virginia Woolf, Sylvia Plath, Hemingway, van Gogh... Nawet więcej niż połowa podejmuje próby pozbawienia się życia, często powtarzane do skutku.

Stefania też próbowała. Do zakonu poszła w manii – została na 20 lat. Siostry uważały, że symuluje chorobę, żeby wymigać się od pracy. Pierwszą próbę samobójczą podjęła, gdy siostry wyjechały służbowo z klasztoru. Ale przełożona nagle wróciła, jakby czymś tknięta. Tylko ona wierzyła, że Stefania nie udaje.

Przed drugą próbą Stefania odbyła godzinną adorację w kościele. Przebrała się i umyła do trumny. Łyknęła proszki nasenne i były one zawodne. Jeszcze nie miała wprawy. – Chorzy często robią próby treningowe – mówi prof. Bartosz Łoza. – Sprawdzają, jak i co działa. Obmyślają plan.

Za trzecim razem Stefania już umiała się zabić, ale straciła pewność. Wzięła jednak za mało leków. Po tym ekscesie zakon już jej nie chciał. Teraz czeka na zwolnienie ze ślubów wieczystych. Mieszka u brata. Opiekuje się chorą, starszą osobą; syn tej pani, lekarz, wie, bo Stefania mu powiedziała.

Cięcie się, przedawkowanie leków, duże ilości opium, a w końcu nieudany skok pod pociąg. Tak to zwykle bywa. „Nie obchodzili mnie inni, nikt się nie liczył. Chęć samobójstwa była tak potężna, że przeważała nad rozumem” – wyjawia dziewczyna w książce Anity Młodożeniec „Listy o myślach samobójczych”. Inna wyznaje, że nawet nie pamiętała, jak i czym się pocięła i skąd wzięła alkohol, żeby popić tabletki. Nie pamięta się o dzieciach, mężu, o niczym. To jest jak amok.

Leki stępiające depresję i manię powstrzymują też pragnienie śmierci. Lecz dwubiegunowi rzadko mają trafne rozpoznania. A jeśli nawet – wiele może się zdarzyć, zanim lekarz dobierze metodą prób i błędów kombinację odpowiednich leków. Czasem są to wręcz całe apteki przećwiczone na sobie, bo każdy choruje trochę inaczej i różnie na leki reaguje. Część lekarstwa odstawia, tęskniąc do manii. – A może przyjść i taki moment – mówi Eliza – że mózg nie widzi już leków, jakby się dematerializowały. Był październik, piąta rano, gdy Eliza zaszła do sklepu po wodę i papierosy, choć nie były jej już do niczego potrzebne. Może personel powinien był zwrócić uwagę na kobietę z błędnym wzrokiem bladym świtem – ale nikt nic nie zauważył. Wysiadła z pociągu przy lesie. Przedarła się przez zarośla. Połknęła proszki, popiła alkoholem, straciła przytomność i nie odzyskała jej ani na chwilę, leżąc w krzakach przez trzy dni i trzy noce. Gdy się ocknęła, poszła na przystanek. Ktoś jej kupił bilet. Do mieszkania już nie mogła wejść – wyrzuciła klucze, miały być niepotrzebne. Sąsiad z klatki zadzwonił po męża. Po raz pierwszy widziała wtedy, jak on płacze.

Czasem zdarzają się też ratunki nieprzewidziane. Grażyna przygotowała sznur i szła na upatrzone miejsce. Droga prowadziła obok kaplicy. Organista, nie wiadomo po co o tej porze, grał Bacha – ukochaną fugę Grażyny. Wyrzuciła sznur.

Szczególnie często próbuje się samobójstwa po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego. Europejscy psychiatrzy ustalili, że ponad mękę depresji, ponad chaos manii niszcząco działa brak nadziei. Świadomość, że po manii znów przyjdzie depresja. Że znowu będzie się tęsknić za manią. I tak przez wieczność.

Śmiercią samobójczą giną częściej, o dziwo, chorzy z dwubiegunową typu drugiego. Najczęściej – cierpiący na CHAD z bardzo częstymi zmianami manii w depresję i na odwrót. A także doświadczający takich zmian, tej potwornej huśtawki, przemiennie w ciągu dnia: góra–dół, góra–dół, od rana do wieczora.

Czy można wyzdrowieć?

Więc CHAD oznacza ciągłą walkę z samym sobą o życie. Są sposoby. Można wysłać esemesa do lekarza, do terapeutki. Który/która nie leczy z choroby, ale uczy jej rozpoznawania, zwłaszcza manii. Niektórzy szczęśliwcy mogą mieć taki kontakt o każdej porze dnia i nocy. Lekarze, do których można dzwonić, pracują też w państwowych gabinetach. Mówią: proszę natychmiast do mnie przyjechać. Albo na łączach są tak długo, aż śmierć zostanie odpędzona. Ula mówi, że trzeba przede wszystkim opracować strategię pomocy dla siebie, bo za chwilę może być za późno. Czasem człowiek jest już gotów i nagle myśl: jeszcze nie. Albo – może już nie. Jedna dziewczyna z dwubiegunową wychodzi na dwór i tak długo okrąża biegiem blok, w którym mieszka, aż pragnienie samobójstwa minie.

W tych warunkach ukończenie studiów, zwłaszcza z CHAD typu pierwszego, jest czynem heroicznym. Dwubiegunowi pracują jednak zawodowo znacznie częściej niż chorzy na schizofrenię. „Nie muszę wysilać wyobraźni, by przypomnieć sobie miesiące nieustannej rozpaczy i wyczerpania lub potwornych wysiłków, które podejmowałam, by nauczać, czytać, pisać, badać pacjentów i podtrzymywać kontakty z ludźmi” – pisze Kay Jamison.

– Żenią się, wychodzą za mąż – mówi prof. Bartosz Łoza – choć dla rodziny dwubiegunowa jest chyba najtrudniejszą do zniesienia chorobą na świecie. Bywa, że tylko trwają przy sobie. Ci zdrowi – w ciągłym strachu przed dnem lub tajfunem. Choć nie można, żyjąc z dwubiegunowością u boku, nie wessać w siebie części tej choroby, nie współchorować: zdrowy nie jest z żelaza. Dwubiegunowi mężczyźni to czasem damscy bokserzy i często alkoholicy znieczulający wódką swój CHAD. Ale wiele par trwa przy sobie i ponoć nie rozchodzą się częściej niż inne małżeństwa.

Dwubiegunowość dopada ludzi w różnych grupach społecznych. Jest najstraszniejsza, gdy przytrafi się samotnym, biednym, niewykształconym. Którzy nie wiedzą, że są chorzy, nie rozumieją, co się z nimi dzieje – mówi prof. Łoza. Miotający się, pogubieni, wyśmiewani, lądują na ulicy. Szukają w śmietnikach. Chorują bezradnie jak dzieci albo zwierzęta. Słychać tylko skowyt.

Polityka 17.2014 (2955) z dnia 21.04.2014; Społeczeństwo; s. 42
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną