Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Tato za kratą

Gdy ojciec trafia do więzienia

Czy małe dziecko powinno chodzić w odwiedziny do więzienia? Czy małe dziecko powinno chodzić w odwiedziny do więzienia? Mirosław Gryń / Polityka
Dzieci najmocniej odczuwają uwięzienie rodzica. Nie dość, że tracą część rodzinnej więzi, to jeszcze stygmatyzuje je otoczenie.
Nie ma statystyk mówiących, ile jest dzieci mających ojca (matkę nieporównanie rzadziej) w więzieniu.Mirosław Gryń/Polityka Nie ma statystyk mówiących, ile jest dzieci mających ojca (matkę nieporównanie rzadziej) w więzieniu.
Niektórzy ojcowie odwiedzin dzieci sobie nie życzą.Mirosław Gryń/Polityka Niektórzy ojcowie odwiedzin dzieci sobie nie życzą.

W polskich więzieniach w maju, na 81 985 mężczyzn, 13 229 miało zasądzone alimenty. Tylko 3345 więźniów pracowało, dzięki czemu mogli, choćby w jakiejś części, spłacać należności na dzieci. Nie ma statystyk mówiących, ile jest dzieci mających ojca (matkę nieporównanie rzadziej) w więzieniu. Niewiele też wiadomo o losach dzieci polskich więźniów. Prowadzi się badania żon skazanych, zwłaszcza młodych – czekają czy nie, wierne czy nie. Dzieci – już mniej.

Tata znikający

Przyszli do nas rano i go zabrali. Zaczęły się upokarzające wizyty w prokuraturze, w areszcie. Moje życie i dwojga moich dzieci zawaliło się. Straciliśmy wszystko. Dwa razy byłam bliska skończenia ze sobą. Nigdy tego nie zapomnę. Życie wcale nie jest piękne. Jest okrutne i złośliwe – żali się w internecie na stronie dla żon skazanych jedna z nich.

Karolina, konkubina skazanego za rozbój i kradzież na 10 lat, odsiadującego wyrok w Warszawie, opowiada, że zabrano go z domu na oczach pięciolatka. Dlaczego panowie policjanci zabrali tatę? Tata był niegrzeczny i za karę jest w budynku, z którego nie może wyjść – wyjaśniła Karolina.

Odtąd chłopiec codziennie pytał matkę i babcię – czy on sam jest aby grzeczny. Zaczął się moczyć. Zrywa się ze snu z krzykiem.

Jedna z kobiet opowiada w internecie, że któregoś dnia synek przebiegł samowolnie na drugą stronę ulicy. Jeśli jeszcze raz tak zrobisz, zabierze cię pan policjant – postraszyła matka. I zawiezie mnie do taty? – upewniało się dziecko.

Susan Hoffman-Fishman, amerykańska badaczka rodzin osadzonych, jest zdania, że aresztowanie jest szczególnie boleśnie odbierane przez rodzinę, gdy zdarza się pierwszy raz. Ojciec lub matka trafiają do aresztu, który jest bramą wejściową do wyroku. Rodzina jest niepewna, ile bliski będzie przebywał za kratami, kto ma się zająć dziećmi, z czego będą żyli.

Dziecko zaczyna żyć w zawieszeniu. Jeśli ojciec umiera, ma swój grób na cmentarzu. Jeśli pracuje za granicą, przyjeżdża na święta i można do niego w każdej chwili zadzwonić. Gdy odchodzi do innej kobiety, gdzieś tam jest.

Ojciec więzień staje się nieumiejscowiony. Znika. Rzecz dla dziecka nie do pojęcia. Zaczyna się bać, że tak może zniknąć również matka i dziadkowie. Zaczyna się moczyć – objaw u więźniowych powszechny.

Synek kobiety, która postraszyła policjantem, dostał nerwowych tików na twarzy. To też częste. Niezależnie od statusu społecznego i zamożności rodziny – pisze Tadeusz Sakowicz w artykule „Badania rodzin więźniów w literaturze zachodniej” – dzieci po uwięzieniu ich ojca zaczynają się gorzej uczyć, chodzić na wagary, podupadać na zdrowiu i gorzej się rozwijać.

Co więcej – na uwięzienie ojca traumatycznie reagują także dzieci z rodzin patologicznych, dla których to, co stało się z ojcem, to nie pierwszy raz i jest na porządku dziennym, bo siedzi już dziadek, wujek, starszy brat.

William Sack, amerykański psychiatra z Uniwersytetu w Oregon, pokazał w badaniach, że takie problemy ma połowa dzieci uwięzionych rodziców. Dziewczynkom uwięzienie ojca czyni większe szkody niż chłopcom. One tłumią powstałe emocje, chłopcy natomiast dają o nich znać przez złość, niesubordynację, agresję.

Powiedzieć więc dziecku prawdę, czy trzymać się wersji „tata pracuje za granicą”? Ta druga nie jest bezpieczna. Dziecko zaczyna ojca idealizować. Tak ciężko tam pracuje, że aż nie ma czasu ich odwiedzić albo robi to rzadko (gdy jest na przepustce, rzecz jasna) i nie przywozi worka oczekiwanych prezentów. Lecz to ojciec wspaniały, który w końcu zjawi się nie na białym rumaku, lecz w pięknym białym samochodzie.

Podobnie jak w przypadku adopcji, prawda o ojcu może wyjść na jaw przypadkowo albo ktoś ją złośliwie zdradzi. W internecie na stronie dla dzieci osób skazanych jedno z nich mówi o szoku, który przeżyło, dowiadując się, gdzie naprawdę przebywa ojciec: Przez wiele lat byłam okłamywana. Ze wstydu uciekłam z Polski. Nie chciałam być dłużej córką więźnia.

Luiza Bakker i Barbara Morris, autorki doniesień o zapomnianych ofiarach przestępstwa, jak określają dzieci osadzonych, zwracają uwagę na syndrom bycia współwinnym. Otoczenie zaczyna je widzieć przez pryzmat winy popełnionej przez bliskiego. Jestem synem więźnia i wszyscy traktują mnie jakbym był przestępcą za sam fakt pokrewieństwa z ojcem – pisze internauta.

Dzieci więźniów są stygmatyzowane, wykluczane w szkole, na placu zabaw i we wszystkich tego typu miejscach. Dotyka to również innych członków rodziny. Jeśli mąż jest kryminalistą, sąsiedzi uważają, że żona także. Co więcej, oni sami zdają się tym sądom ulegać.

Nie mów tak o tacie

Może więc lepiej powiedzieć dziecku prawdę. Psychologowie, podobnie jak w przypadku adopcji, preferują to drugie rozwiązanie. Czasem matki mówią ją tylko najstarszemu dziecku, młodsze trzymając w nieświadomości. Albo mówią wszystkim, prosząc, żeby nikomu o tym nie mówiły. Matka czterolatka opowiada w internecie, że jej synek, który widział, jak zabierano ojca, bardzo stara się dochować tajemnicy. Kiedy matka rozmawia z siostrą, mały ją upomina: nie rozmawiaj tak z ciocią o tacie, mów jej, że tata wyjechał do pracy.

Dzieci, które wiedzą, że ojciec jest w więzieniu, są czasem przez matki zabierane na widzenia, żeby podtrzymać więź z drugim rodzicem. Jeśli uwięziony zamieniał życie najbliższym w piekło – pisze Edyta Pindel w piśmie „Probacja” – matka stara się uwolnić od kata i odcina wszelkie z nim kontakty. Rodzina oddycha z ulgą, dzieci także, choć nie uwalnia to ich od stygmatyzacji w otoczeniu.

Ale nie zawsze. Karolina, żona osadzonego z Warszawy, jeździ z synkiem na widzenia. Partner pił i często ją „poszturchiwał”. Ale dla dziecka był nadzwyczajnie czuły i dobry. Mały „po prostu za nim ginął” – mówi Karolina. Nie zerwała kontaktów z partnerem. Czasem zabiera synka na widzenie. Małego trzeba odrywać od ojca siłą. Tata się poprawi i do nas wróci – obiecuje Karolina. Ona wszystko zniesie, niech nawet ją partner dalej poszturchuje, byle chciał być ojcem dla swego dziecka.

W kryminale u taty

Czy małe dziecko powinno chodzić w odwiedziny do więzienia? W zakładzie karnym w Barczewie przeprowadzono badania nad wpływem odwiedzin na dzieci. Amadeusz Krauze i Stanisław Przybyliński w książce „Resocjalizacja penitencjarna – aktualne wyzwania i rozwiązania” przytaczają opinie niektórych funkcjonariuszy, którzy twierdzą, że w miarę kolejnych odwiedzin świat więzienny dla dziecka normalnieje, a kryminał staje się instytucją jak każda inna, zwłaszcza gdy widzenie odbywa się w sali ozdobionej np. rysunkami na ścianach i zabawkami. Zakłada się wyposażenie w ten sposób ponad 150 takich sal w polskich więzieniach. Przy czym w Barczewie zauważono, że wielu ojców skupia się w czasie odwiedzin na rozmowie z partnerką, nie zwracają zbytniej uwagi na dzieci, nawet jeśli siedzą im one na kolanach. Funkcjonariusze podejrzewają, że obecność dzieci jest wykorzystywana do przedłużenia widzeń z matką, a nawet bywa, że ta obecność jest na niej wymuszana. Potwierdziło to przypuszczenie 11 proc. badanych więźniów.

Wychowawca Zakładu Karnego w Tarnowie Janusz Tomaszek przebadał 260 ojców przebywających w tym więzieniu. 65 proc. uchylało się od płacenia alimentów. Traktują oni dzieci często instrumentalnie – twierdzi Tomaszek. Jako ojcowie mogą zdobyć przepustkę na warunkowe zwolnienie, dłuższe lub dodatkowe widzenie.

Wymuszają na matkach, żeby przemycały w pieluchach dopalacze i narkotyki. Dopominają się wizyt dzieci, żeby zobligować kobietę do podtrzymania więzów i czekania na uwolnienie. Kontakt z rodziną bowiem – co podkreślają wszyscy badacze – niesłychanie ułatwia zniesienie izolacji niezależnie od czasu jej trwania.

Wszakże nie wszyscy. Niektórzy ojcowie odwiedzin dzieci sobie nie życzą. W Ameryce nakreślono portret takiego ojca. Ma niskie kwalifikacje i marne wykształcenie. Rzadko żyje w stałym związku. I często nie mieszka z dziećmi przed uwięzieniem, nie ma z nimi kontaktu. Wychowywany był przez jednego rodzica, a wśród jego krewnych jest ktoś z więzienną przeszłością. Prawie połowa przestępców z więzień stanowych miała krewnego w więzieniu.

Z danych amerykańskiego ministerstwa sprawiedliwości wynika, że jedno na dziesięcioro dzieci rodziców, którzy znaleźli się w więzieniach, zostanie przed pełnoletniością skierowane do placówki zamkniętej, staje się to sześć razy częściej niż w przypadku dzieci rodziców bez takiego doświadczenia.

Niechęć ojców do odwiedzin dzieci ma też inne źródło. Urszula Wójcik, autorka pracy magisterskiej o kontaktach więźniów z rodzinami, podaje, że trzy czwarte z badanych przez nią ojców nie jest odwiedzana przez dzieci. Ojcowie nie chcą, żeby one zobaczyły ich upokorzenie, a nawet żądają od żon zatajenia miejsca pobytu.

Ona nie ma do kogo mówić „tato”. Nie jestem dla niej autorytetem, bo siedzę. Ktoś inny będzie ją wychowywał, nie ja. Teraz zrozumiałem, ile straciłem – żali się ojciec z więzienia w Tarnowie.

Wychowawcy z tego zakładu prowadzą program „Ojcostwo zza krat”, usiłując skłonić więźniów do utrzymywania kontaktu z dziećmi. Szerokim echem odbija się inicjatywa Marka Łagodzińskiego, który pomaga długoterminowym więźniom wychodzącym na wolność. Jego fundacja nagrywa bajki ułożone przez uwięzionych ojców, opracowuje je i w formie kaset rozsyła rodzinom. Programy podtrzymujące ojcostwo podejmują także inne placówki. Działają także we własnym, dobrze pojętym interesie. Tak jak dziedziczy się w rodzinie biedę, tak samo – naznaczenie winą rodziców. A wraz z nią – więzienną przyszłość.

Polityka 30.2014 (2968) z dnia 22.07.2014; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Tato za kratą"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną