Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, dożywocie to kara łączna – za zabójstwo, a także za atak na policjanta w czasie konwojowania po zatrzymaniu. „Będzie odbywał ją w systemie terapeutycznym. Ma to związek z opinią biegłych. Stwierdzili, że Kajetan P. miał ograniczone możliwości oceny tego, co zrobił” – pisze warszawska „GW”. Kajetan P. będzie musiał też zapłacić po 75 tys. zł nawiązki dla rodziców zamordowanej. Wyrok miał zapaść pierwotnie w lipcu 2019 r., ale wtedy sąd zaakceptował nowe wnioski dowodowe, trzeba było wznowić przewód procesowy w tej sprawie.
Kajetan P. z czerwoną notą Interpolu
Rozczłonkowane ciało 30-letniej lektorki języka włoskiego znaleźli w warszawskim mieszkaniu P. strażacy wezwani przez sąsiadów na początku lutego 2016 r. Było zapakowane w worek, głowę funkcjonariusze odnaleźli osobno, schowaną w plecaku. Mężczyzna zabił kobietę w mieszkaniu na Woli, ciało przewiózł później do wynajmowanego przez siebie lokalu na Żoliborzu, a potem usiłował je spalić.
Kajetana P. po morderstwie widziano na Dworcu Centralnym w Warszawie, skąd udał się do Poznania. Dotarł do Niemiec, przebywał też we Włoszech, stamtąd zaś przedostał się promem na Maltę. Jeszcze w Polsce miał pobrać z banku 15 tys. zł. Przemieszczał się, często zmieniając środki transportu. Wystawiono za nim tzw. czerwoną notę Interpolu, dlatego do informacji publicznej podano jego pełne imię i nazwisko.
Takiej zbrodni jeszcze nie było
Zatrzymano go 17 lutego 2016 r. na Malcie, gdy wychodził z miejskiego autobusu w stolicy kraju La Valetta. Był zaskoczony. Miał przy sobie rzeczy osobiste i nóż. Wiadomo, że chciał dotrzeć do Tunezji, próbował zdobyć wizę wjazdową w konsulacie tego państwa. Na Maltę dotarł 9 lutego, przypłynął na pokładzie promu z Sycylii (do Włoch dostał się przez Niemcy, korzystając z publicznego transportu). Został wytropiony po „śladach telekomunikacyjnych”, które po sobie zostawiał, choć – jak przyznali śledczy – działał „bardzo ostrożnie”.
Proces Kajetana P. zaczął się w maju 2018 r. Sędzia Danuta Kachnowicz zadecydowała o wyłączeniu jawności na wniosek pełnomocników rodziny pokrzywdzonej. Przesłuchano łącznie 39 świadków i biegłych z dwóch zespołów. Postawiono dwa zarzuty: zabójstwa 30-letniej lektorki oraz napaści na policjanta podczas transportu wojskowym samolotem Casa do Polski (26 lutego 2016 r.).
Prokurator Magdalena Kołodziej wnioskowała o karę dożywotniego pozbawienia wolności.
„Takiej zbrodni nie było jeszcze w historii polskiej kryminalistyki” – mówił dwa lata temu psychiatra dr Jerzy Pobocha. Morderca dotąd nigdy nie przewoził zwłok do własnego mieszkania. Nie robił tego w biały dzień, podsuwając stróżom prawa dowody własnej winy. Dr Pobocha sugerował, że w ten sposób sprawca mógł chcieć pokazać, że zrobił coś niezwykłego, i zostawić „wizytówkę”.
Od zawsze interesował go Hannibal Lecter
Kajetan P. jest synem architekta i prokuratorki, pochodzi z tzw. dobrego domu. Pracował w jednej z warszawskich bibliotek, wcześniej próbował sił w mediach (współpracował m.in. z pismem studenckim „PDF”, krótko z „Gazetą Studencką” i „Res Publicą Nową”). Brał udział w konkursach poetyckich. Sporo i samotnie podróżował. Studiował filologię klasyczną i dziennikarstwo. Interesowała go postać Hannibala Lectera. Przed sześcioma laty odbywał także staż w redakcji naszego tygodnika.