Dowiemy się, co myśli koń, baran czy hipopotam. Osobiście obawiam się, że już dzisiaj wiem, co myśli o mnie mój pies, choć cały czas mam nadzieję, że może się mylę.
Zdaniem kanadyjskiego uczonego Daniela Pauly ma powstać urządzenie pozwalające na wykrywanie, wzmacnianie i przekazywanie emocji oraz „myśli” zwierząt w takiej formie, by wywoływały podobne emocje i myśli w ludzkim umyśle. To zła wiadomość. Dobrze wiemy, jak dramatycznie potrafi skończyć się przekazywanie nam emocji i „myśli” przez naszych najbliższych (do ich wzmocnienia nie potrzeba zresztą żadnego urządzenia, wystarczy podniesiony głos). Wszystko dlatego, że przekaz ten (mocny akustycznie, choć często słaby merytorycznie) zwykle odbywa się bez naszej zgody i akceptacji. Całkiem słusznie sądzimy bowiem, że współżycie z najbliższymi odbywa się o wiele lepiej, gdy nie wiemy, jakie emocje i „myśli” na nasz temat posiadają. Wolimy to raczej sami sobie wyobrazić, bo to znacznie sympatyczniejsze i mniej konfliktowe.
Życie pokazuje, że skierowanego do nas przekazu emocji i „myśli” naszych najbliższych nie da się wyłączyć. Jeśli tak samo będzie z przekazem odzwierzęcym, trzeba się będzie niestety z tym przekazem liczyć. Dzięki wspomnianemu urządzeniu z pewnością poznamy zwierzęcy punkt widzenia na wiele istotnych spraw, takich jak prawa człowieka, seks czy skuteczne metody walki politycznej. Nie wiem, czy dzięki temu człowiek posunie się naprzód, ale wiem, że coś się skończy (chociaż nie mam pojęcia, co się zacznie).
Jedyna szansa świata ludzkiego w tym, że to straszne urządzenie da się w stosownym momencie zatrzymać przez wyciągnięcie wtyczki z kontaktu. No, chyba że będzie ono działało jak automat telefoniczny, za pomocą którego przed drugą turą wyborów kandydat Kazimierz Marcinkiewicz budził warszawiaków o 2 w nocy po to, żeby poinformować ich o „myślach” i emocjach na temat swojej prezydentury. Jak wiadomo, automat ten dało się skutecznie wyłączyć dopiero po pójściu do urn wyborczych.
Poprzednie odcinki