Wszyscy mamy nadzieję, że pandemia dobiega końca, a swobodne podróżowanie znowu będzie możliwe. Co zmieniły te dwa lata, bardzo trudne dla branży turystycznej?
W naszym przypadku tak naprawdę potwierdziły, że model, na jaki stawiamy od początku istnienia biura Albatros Travel jest słuszny. My zawsze podkreślaliśmy, że dla nas liczy się turystyka zrównoważona, rozwijana w oparciu o poszanowanie środowiska naturalnego i lokalnych społeczności. Nie wiem, czy pandemia skłoni innych do zmiany swojej strategii. Ale bardzo bym sobie życzyła, żeby promowany przez nas od lat model stał się rynkowym standardem.
Jak mogą zmienić się oczekiwania turystów, którzy wracają do podróżowania?
Myślę, że sporym zainteresowaniem będą cieszyć się wyjazdy w mniejszych grupach, jakie w przypadku naszej oferty są od lat standardem na większości kierunków. Mniej uczestników to też większa łatwość utrzymania dystansu społecznego, a pewne praktyki z czasu pandemii mogą z nami zostać na stałe. Nieprzypadkowo już wiele lat temu wybraliśmy model zwiedzania w małych grupach, który teraz zyskuje dodatkowy atut.
Jak wygląda oferta wyjazdów na ten rok w porównaniu z czasami przed pandemią?
Na pewno zwiększa się rola podróży po Europie, bo część klientów czuje się tu najbezpieczniej i nie jest jeszcze gotowych na dłuższe wyprawy. Rośnie zainteresowanie Skandynawią czy Szwajcarią – regionami uchodzącymi za bardzo czyste, chroniące przyrodę, dobrze zorganizowane, z przejrzystymi przepisami. Właśnie czystego powietrza i nieskażonej natury szuka dziś wiele osób, zmęczonych pandemią. Odpowiadamy na takie zapotrzebowanie i oferujemy w tym roku więcej europejskich wyjazdów niż kiedyś.
A co z innymi kontynentami?
Sytuacja jest bardzo różna i szybko się zmienia. Na przykład część państw azjatyckich pozostaje niedostępna dla turystów albo wjazd do nich jest wciąż dość skomplikowany. Dotyczy to Japonii czy Kambodży. Oferta azjatycka nie wróciła zatem jeszcze do poziomu sprzed pandemii. Z drugiej strony mamy Amerykę Północną, znowu otwartą dla turystów. Szybko rośnie zainteresowanie podróżami do Stanów Zjednoczonych, a zwłaszcza do Kanady. Ten kraj może być tegorocznym hitem, bo kojarzy się z czystością, bezpieczeństwem, nieskażoną naturą, dobrą organizacją. Właśnie państwa o takiej renomie są dziś szczególnie pożądanymi kierunkami turystycznymi.
Chcemy podróżować jak dawniej, ale jednak szereg formalności i ograniczeń pozostaje.
To prawda i dlatego staramy się jak najpełniej informować o nich klientów, jednocześnie pomagając im na przykład w wypełnianiu formularzy lokalizacyjnych i innych dokumentów wymaganych przez lokalne władze. W niektórych krajach wciąż przeprowadzane są testy na obecność koronawirusa po przyjeździe. Trzeba liczyć się z pozytywnym wynikiem, zwłaszcza w przypadku mutacji omikron, gdzie okres inkubacji jest bardzo krótki. W zapewnieniu spokojnego urlopu pomagają polisy ubezpieczeniowe, z których jest pokrywany koszt ewentualnej izolacji czy wcześniejszego powrotu do Polski. Poza tym zachęcamy klientów do kupowania ubezpieczenia od kosztów rezygnacji. Dzięki niemu możliwy jest na przykład częściowy zwrot pieniędzy, gdy wakacje trzeba przerwać z powodu zakażenia. Nie udajemy, że wirusa już nie ma, tylko po prostu przygotowujemy się na wszelkie ewentualności.
Jak sprawić, żeby turystyka była nie tylko przyjemnością, ale łączyła się też z odpowiedzialnością za planetę?
Pomóc może w tym szereg inicjatyw, które podejmuje biuro podróży. W naszym przypadku to choćby zaangażowanie w ochronę siedlisk nosorożca białego w Południowej Afryce, do której organizujemy wiele wyjazdów. Sponsorujemy konserwację i utrzymanie samolotów patrolujących okolicę w poszukiwaniu kłusowników oraz zapewniamy ich obsługę. W naszych obozach safari organizujemy wycieczki terenowe dla dzieci z okolicznych wsi, podczas których poznają one wartość przyrody oraz jak ważna jest jej ochrona. Bo jeśli nie będzie zwierząt, nie będzie turystów, a więc i miejsc pracy, które stworzyliśmy. A przecież stanowią one swego rodzaju alternatywę dla kłusownictwa. 80% pracowników w naszych obozach safari pochodzi z lokalnych społeczności, których przeszkoliliśmy do pracy w branży hotelarskiej. Jesteśmy także współzałożycielami pierwszego sierocińca dla nosorożców, gdzie opiekujemy się małymi nosorożcami, których matki zostały zabite przez kłusowników . Nie przywozimy turystów do sierocińca dla bezpieczeństwa nosorożców i aby ograniczać do minimum kontakt młodych zwierząt z ludźmi. Kiedy młode nosorożce są wystarczająco duże, aby same o siebie zadbać, wypuszczamy je w parach do prywatnego rezerwatu dzikich zwierząt w Limpopo. Zwierzęta specjalnie są wypuszczane w parach, aby wspomagać prokreację tego zagrożonego gatunku.
Jak rozwijać w odpowiedzialny sposób turystykę, w której dzikie zwierzęta są ważną atrakcją dla gości?
U nas zasady są bardzo jasne. Nie jeździmy z wycieczkami tam, gdzie zwierzęta są źle traktowane i wykorzystywane do rozrywki. Podczas naszych podróży do Indii czy Tajlandii nie ma jazdy na słoniach, nie odwiedzamy miejsc w Południowej Afryce, gdzie szympanse są trzymane w niewoli. Uważamy, że dzikie zwierzęta powinno się oglądać na wolności w ich naturalnym środowisku. Jesteśmy zaangażowani na przykład w projekt odbudowy populacji nosorożca czarnego w południowoafrykańskim parku Limpopo, gdzie do samotnej samicy dołączył w 2019 roku samiec zakupiony przez Albatros Travel.
Jedną z najoryginalniejszych wycieczek jest możliwość zejścia na ląd na Antarktydzie. Jak zrobić to w sposób odpowiedzialny, skoro mamy do czynienia z ostatnim kontynentem prawie nieskażonym działalnością człowieka?
Mamy nowy statek pływający wzdłuż wybrzeża Antarktydy, którego emisja dwutlenku węgla jest aż o 80 proc. mniejsza niż w przypadku dotychczasowych jednostek. Ograniczyliśmy na nim ilość zużywanego plastiku, używamy tylko biodegradowalnych środków czyszczących. Dodatkowo turyści dostają specjalne obuwie i kurtki, gdy schodzą na ląd. Chodzi o to, żeby nawet przypadkowo nie zanieczyszczać Antarktydy nasionami z innych części świata.
Odpowiedzialna turystyka najczęściej kojarzy się z troską o przyrodę. Ma jednak i drugi ważny filar.
Jest nim wspieranie lokalnych społeczności, u których przecież tylko gościmy jako odwiedzający. Na przykład w Indiach od dawna pomagamy domowi dziecka, w którym wychowankowie jednocześnie uczą się zawodu. Wytwarzają i sprzedają przyjazne środowisku produkty wykonywane głównie z materiałów pochodzących z recyclingu np. z papieru. Jako Albatros kupujemy od nich ręcznie robione materiałowe torby na zakupy, które rozdajemy w prezencie wszystkim klientom, którzy zakupili wycieczki do Indii. Podczas wyjazdów staramy się zatrzymywać na zakupy pamiątek w miejscach, gdzie można je nabyć bezpośrednio od lokalnych wytwórców, bez żadnych pośredników. To też taki przejaw autentyczności, który bardzo cenią nasi goście.
I okazja do targowania się?
Tak, ale zachęcamy, aby z tym targowaniem, często traktowanym u nas niemal jak dyscyplina sportowa, nie przesadzać. Trzeba to robić z wyczuciem, zwłaszcza gdy cena wcale nie jest wygórowana. Dla nas wydany dolar mniej czy więcej nic nie znaczy, a dla lokalnych mieszkańców to często spora kwota. Zawsze uczulamy turystów na to, że przyjeżdżają ze znacznie bogatszego kraju i powinni o tym pamiętać.
Turystyka świadoma, odpowiedzialna, zrównoważona to hasła na pewno bardzo szlachetne. Jednak często kojarzą się też z wyjazdami raczej drogimi. Czy słusznie?
Nie, jeśli dokładnie porównamy oferty wycieczek. Dla nas elementem społecznej odpowiedzialności biznesu jest uczciwa postawa wobec lokalnych społeczności, wobec naszych kontrahentów, ale także wobec klientów. Szanujemy ich i nie ukrywamy rzeczywistej ceny, nie wymagamy potem żadnych niespodziewanych dopłat. Nasza cena zawiera bilety wstępu i koszty przewodników. Jeśli są wycieczki fakultatywne, można je kupić od razu w naszym biurze, a cena jest z góry znana. Gdy zatem porównamy pełne, rzeczywiste koszty wyjazdu, to często się okazuje, że nasze wycieczki wcale nie są droższe od konkurencji, a czasami nawet tańsze. Jeżeli elementy zrównoważonej turystyki są uwzględniane już na etapie planowania, to takie wycieczki wcale nie stają się bardziej kosztowne. Zamiast jechać do zwykłej restauracji, zabieramy naszych gości do restauracji, która zbiera z ulicy bezdomną młodzież i przyucza ich do pracy w gastronomii. Zamiast wizyty w centrum handlowym idziemy z klientami na zakupy na lokalny targ. Szacunek do człowieka i przyrody to nie kwestia ceny, tylko świadomego wyboru i odpowiedniej organizacji. Dla nas to też coś od zawsze oczywistego. A jeśli inni zaczną podążać naszym śladem, możemy się z tego tylko cieszyć.
Materiał powstał we współpracy z Albatros Travel