Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Sankcje Bidena nie zatrzymają Putina. Dlaczego nie są surowsze?

Prezydent USA Joe Biden Prezydent USA Joe Biden MediaPunch / BACKGRID / Forum
W odpowiedzi na inwazję Ukrainy i po naradzie z przywódcami państw z klubu G7 prezydent Joe Biden ogłosił kolejny pakiet sankcji przeciw Rosji. Chociaż wciąż nie tak poważnych, jak oczekiwano na podstawie zapowiedzi.

Sankcje mają dotknąć cztery wielkie rosyjskie banki, w tym VTB i Sberbank o łącznym kapitale ok. 1 bln dol., jak również kolejne osoby z kręgów Kremla. Dzień wcześniej Biden ogłosił sankcje na dwa inne banki i zamrożenie aktywów niektórych oligarchów. Represje zarządzone w czwartek mają uniemożliwić bankom przetwarzanie płatności w amerykańskim systemie finansowym. Jak powiedział prezydent, „ograniczą możliwość dokonywania transakcji w dolarach, euro, funtach szterlingach i jenach”.

Aktywa Putina ciągle bezpieczne

Biden zarządził również sankcje na kluczowe przemysłowe przedsiębiorstwa rosyjskie, jak to określił: na „strategiczne branże gospodarki rosyjskiej”, choć nie wymienił ich z nazwy i nie podał szczegółów. Nałożył ponadto limity na eksport artykułów high-tech, co – jak powiedział – poważnie zahamuje rozwój jej sektora zbrojeniowego i badań kosmicznych.

Prezydent ogłosił poza tym, że skieruje do Niemiec dodatkowe oddziały wojsk, i podkreślił, że USA „będą broniły każdego cala terytorium NATO”. Pytany, czy uważa, że Putin ograniczy się do zaatakowania Ukrainy, odpowiedział: „Tak sądzę”. W przemówieniu w Białym Domu potępił inwazję jako „atak z premedytacją” bez żadnego uzasadnienia, stwierdził, że Putin ma „złowrogą wizję świata” i będzie teraz „pariasem na arenie międzynarodowej”.

W pakiecie sankcji zabrakło wyłączenia Rosji z systemu powiadomień elektronicznych SWIFT, co, jak zauważają eksperci, najskuteczniej izolowałoby ten kraj ekonomicznie, uniemożliwiając mu transakcje z Zachodem.

Reklama