Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Szczyt sojuszników Putina. Tu nikt go nie potępia. Czy to groźne dla Zachodu?

Przywódcy RPA, Chin, Indii, Rosji i Brazylii. Szczyt w 2019 r. Przywódcy RPA, Chin, Indii, Rosji i Brazylii. Szczyt w 2019 r. POOL / Reuters / Forum
Rozpoczynający się w środę szczyt krajów BRICS to dowód, jak bardzo iluzoryczne jest patrzenie na świat przez pryzmat euroatlantyckiej bańki. Poza nią istnieje rzeczywistość polityczna oparta na zupełnie innych wartościach.

Przywódcy Chin, Brazylii, RPA oraz Indii spotykają się już po raz 15. Gospodarzem, tym razem wirtualnie, jest reżim w Pekinie, który wiele sobie po tym szczycie obiecuje. Państwowe media od dawna zapowiadają „dyplomatyczną kontrofensywę” Xî Jinpinga, który chce zachęcić partnerów do współpracy w modelu innym niż ten narzucony przez kapitalizm, liberalizm i globalizację. Jeszcze w maju, jak donosi portal Al Jazeera, wezwał pozostałe kraje należące do bloku do „odrzucenia zimnowojennej mentalności” i „budowy nowej architektury bezpieczeństwa”. To, czego nie dodał, ale co wyraźnie wybrzmiewa, to założenie, że w jej centrum stanie właśnie Pekin.

Tu Putina nikt nie potępia

W stolicy Chin, za granicą po raz pierwszy od 24 lutego, wystąpi również Putin. W BRICS nikt jego ani Rosji nie odrzuca, nie marginalizuje ani nie zamierza potępiać. Żaden z krajów członkowskich nie wystąpił jednoznacznie przeciwko rosyjskiej agresji i zbrodniom popełnianym na ukraińskich obywatelach. Żaden nie ogłosił sankcji. Rosyjskie samoloty nadal mają wstęp do przestrzeni powietrznej Chin czy Indii, oba kraje importują też rosyjskie surowce energetyczne.

Osłabia to efekt zachodnich sankcji i ich długoterminowy cel, jakim jest postawienie rosyjskiej gospodarki na krawędzi funkcjonowania. Moskwa nie może eksportować surowców prawie w ogóle do Europy, więc szuka alternatywnych odbiorców i znajduje ich bez problemu, bo Chin czy Indii wojna w Ukrainie zwyczajnie nie obchodzi.

Reklama