Plan „pokojowy” jest jak lista życzeń Putina. Trump chce podziału Ukrainy i haraczu od Europy
Po długich spekulacjach, rozpoczętych w środę doniesieniami portalu Axios i podkręconych przeciekami w „Financial Times”, Reutersie i amerykańskiej wersji serwisu Politico, światowa opinia publiczna zna już wszystkie szczegóły planu dla Ukrainy, przygotowanego 24–26 października w Miami przez prezydenckiego wysłannika Steve’a Witkoffa i rosyjskiego przedsiębiorcę Kiriła Dmitriewa.
Już szczątkowe informacje powinny niepokoić, bo wskazują, że wojnę próbują zakończyć nie dwie strony ją toczące, ale te, które mogą najwięcej na tym zarobić – czyli USA i Rosja. W dodatku plan nie był przygotowywany przez dyplomatów, a przez biznesmenów. Witkoff, człowiek bez doświadczenia w stosunkach międzynarodowych, wiedzę o świecie czerpiący z platform streamingowych, pozbawiony wsparcia analitycznego, negocjował z Dmitriewem, absolwentem prestiżowych amerykańskich uczelni, który ma po prostu pieniądze do zainwestowania.
Czytaj też: Plan Trumpa zwala z nóg, to kapitulacja Ukrainy. Polska byłaby na linii strzału
28-punktowy plan Donalda Trumpa
W rozmowach zabrakło perspektywy ukraińskiej, Europa została pominięta. Znajduje to odzwierciedlenie w treści propozycji, pod wieloma względami absurdalnej, zawierającej więcej punktów nacisku niż poprzednie. Biały Dom ma nadzieję, że porozumienie zostanie podpisane w najbliższych dniach – Ukraińcy dostali czas do 27 listopada, czyli amerykańskiego święta dziękczynienia.