Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Na przekór modom

Recenzja płyty: John Hiatt, "Dirty Jeans and Mudslide Hymns"

materiały prasowe
Ta muzyka to „roots” czy, jak kto woli, „americana”.

John Hiatt dobiega sześćdziesiątki, ma na koncie dwadzieścia bardzo dobrych płyt, jest artystą bardzo amerykańskim i bardzo mało znanym w Polsce. Jego muzyka to „roots” czy, jak kto woli, „americana”. Znaleźć w niej można wszystkie charakterystyczne składniki – rocka, country i bluesa. Do tego należy dodać talent Hiatta – nie tylko do tworzenia wysokiej klasy piosenek, ale też pisania wartościowych tekstów. Jego najnowsza płyta zatytułowana „Dirty Jeans&Mudslide Hymns”, z jedenastoma premierowymi piosenkami autorstwa Hiatta, jest tego doskonałym przykładem.

Ważną rolę w tworzeniu tego albumu odegrał jego producent, Kevin Shirley, znany ze współpracy z takimi gwiazdami jak Aerosmith, The Black Crowes, Dream Theater czy Joe Bonamassa. Wydaje się, że to właśnie jego obecność sprawiła, że brzmienie piosenek na płycie zyskało na mocy i wyrazistości. Utwory Johna Hiatta dalekie są od modnych, wspomaganych komputerami szlagierów tanecznych. Dlatego też z pewnością nie przeminą po jednym sezonie, swoim nieco anachronicznym charakterem podkreślając dobitnie różnicę między sztuką a masową produkcją artykułów jednorazowego użytku.

John Hiatt, Dirty Jeans&Mudslide Hymns, New West

Polityka 35.2011 (2822) z dnia 24.08.2011; Afisz. Premiery; s. 63
Oryginalny tytuł tekstu: "Na przekór modom"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

To dziś najważniejszy i najbardziej emocjonalny unijny spór, w którym argumenty rzeczowe mieszają się z dezinformacją i tępą propagandą.

Edwin Bendyk
07.05.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną