Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Zapomniana gwiazda powraca w wielkim stylu

Recenzja płyty: Dion, "Son of Skip James"

Jeśli uda Ci się znaleźć tę płytę - kup ją.

Nieliczni długowieczni fani rock and rolla, o ile jeszcze funkcjonuje im pamięć, może kojarzą wylansowane na początku lat sześćdziesiątych takie przeboje jak „The Wanderer” czy „Runaround Sue”. Ich wykonawcą był młody amerykański piosenkarz Dion DiMucci. Dzisiaj, blisko pięćdziesiąt lat po tamtych szlagierach, bywalcy sklepów płytowych mogą natknąć się na płytę tegoż Diona, zatytułowaną „Son of Skip James”. Znowu ostrzegam, jak w przypadku SRV, ale w drugą stronę – to nie jest próba sprzedaży dawno wyprodukowanego towaru z samego dna sejfu.

To nowiutka, świeżo nagrana płyta, niemłodego już, ale będącego w doskonałej formie artysty. Powiem więcej, to płyta pełna nie tylko rock and rolla (doskonała „Nadine” Chucka Berry’ego), ale wspaniale wykonywanego bluesa. Nieprzypadkowo Dion w tytule płyty nazywa się synem Skipa Jamesa. James był przedstawicielem akustycznego bluesa z Delty i mistrzem wielu gigantów, takich choćby jak Eric Clapton. Jeżeli ktoś lubi bluesa (no i rock and rolla) i zobaczy, he, he, w jakimś polskim sklepie tę płytę Diona, to najpierw niech ją sobie kupi, dopiero potem się dziwi, bo to pewnie będzie jedyny egzemplarz, który się przypadkiem zaplątał między składanki „Best... ever”.

Dion, Son of Skip James, SPV 2007

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną