Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Naukowa rewolucja papierowa

Zbliża się kolejna wielka reforma szkolnictwa wyższego

Polska na pewno potrzebuje uczelni różnego typu, różnicujących swoje misje i wzajemnie uzupełniających się. Polska na pewno potrzebuje uczelni różnego typu, różnicujących swoje misje i wzajemnie uzupełniających się. Mirosław Gryń / Polityka
W ciągu ostatnich 15 lat przeżyliśmy trzy reformy systemu nauki i szkolnictwa wyższego. Każda miała być tą jedyną i ostateczną, wprowadzającą nas na salony Wielkiej Nauki. Nadchodzi czwarta reforma. Równie doskonała i ostateczna.
Funkcjonująca dziś ocena jakości uczelni według liczby nadanych doktoratów i habilitacji przyczynia się do produkcji doktorów systemem fordowskim: taśmowo.Mirosław Gryń/Polityka Funkcjonująca dziś ocena jakości uczelni według liczby nadanych doktoratów i habilitacji przyczynia się do produkcji doktorów systemem fordowskim: taśmowo.

Wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin podszedł do sprawy ostrożnie: nie zaproponował od razu zmian, tylko ogłosił konkurs na pomysły reform. Wyłoniono trzy zespoły eksperckie, które opracowały założenia „Ustawy 2.0”, mającej na celu zmiany w systemie nauki i szkolnictwa wyższego: z Uniwersytetu SWPS, Uniwersytetu im. A. Mickiewicza i Instytutu Allerhanda (pozauniwersytecki prawniczy think tank – red.). Znamy już treść tych opracowań – to dobry moment, aby przyjrzeć się krytycznie samemu pomysłowi reformy.

Główny problem z nim nie polega na tym, że nie wiadomo, czy trzeba poprawiać. Nic nie jest idealne, nasz system uniwersytecki nie jest wyjątkiem. Zanim zaczniemy coś zmieniać, wypadałoby jednak zacząć od diagnozy. Ustalić, co działa, co nie, dlaczego tak jest i jak to zmienić, a także ocenić rezultaty poprzednich niedawnych zmian. Brakuje jasnych danych, a te, które mamy, dają niepełny obraz sytuacji. Wiemy natomiast, że nasze przepisy dotyczące uczelni mieszczą się w europejskich standardach. Finanse są na poziomie mniej więcej jednej trzeciej tego, co w Europie, ale pieniądze są bardziej efektywnie wydawane. Publikujemy wprawdzie dwa razy mniej niż Niemcy, ale mając trzy razy mniejsze środki. Według tzw. rankingu szanghajskiego w tysiącu najlepszych uczelni mieszczą się tylko dwie polskie, ale w innym, równie znanym porównaniu Times Higher Education jest ich już dziewięć, a sam ranking szanghajski ma metodykę, która w nikłym stopniu odzwierciedla aktualny poziom badań i dydaktyki. Mamy niską skuteczność w staraniu się o prestiżowe granty ERC, ale z kolei lutowy numer czasopisma „Nature” przyniósł wiadomość, że jeśli chodzi o wysokiej rangi publikacje, jesteśmy na 24.

Polityka 11.2017 (3102) z dnia 14.03.2017; Nauka; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Naukowa rewolucja papierowa"
Reklama