Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wdech/wydech/wdech...

Jak przeżyć porwanie?

Fot. Leszek Zych Fot. Leszek Zych
Autor dziękuje firmie CUSHIMA za to, że w ramach szkolenia antykidnaperskiego został profesjonalnie porwany i przez 4 godz. przetrzymywany w złych warunkach, co pomogło mu napisać ten artykuł.

Dusisz się. Twoje płuca są szalone, tak jak ci ludzie, którzy przed chwilą założyli ci worek na głowę. Wdech. Błyskawicznie mokry od twojego potu worek przykleja się do twarzy. Mimowolnie wciągasz go do ust. I znów się dusisz. Wydech. Worek napełnia się jak balon. Łapiesz kolejny haust powietrza. Tyle że tego samego, które przed chwilą wyrzuciłeś z płuc. Dusisz się kompletnie, więc jest ci wszystko jedno, że na twoich rękach zaciskają się plastikowe kajdanki. Jest ci wszystko jedno, że wloką cię do samochodu i wrzucają tam jak worek ziemniaków. Marzysz tylko o tym, żeby złapać choć trochę powietrza.

 

Jak będziesz miał szczęście, to samochód będzie dostawczy i wtedy twój koszmar rozpocznie się w miarę komfortowo. No, chyba że źle trafisz. Wtedy zaczną cię bić już w samochodzie. Porwanie samochodem osobowym jest łatwiejsze. Dla ciebie oznacza jazdę w bagażniku albo na tylnym siedzeniu. Tyle że jeden albo dwóch porywaczy usiądzie na tobie. Jeśli będziesz się stawiał, siądą ci na głowie. Zaczyna boleć już po kilku minutach. A przecież podróż będzie trwała minimum godzinę. Nawet jeżeli zamierzają cię przetrzymywać w miarę blisko miejsca porwania, nie będą jeździć krócej. Oni też oglądają filmy sensacyjne i wiedzą, że trzeba kluczyć, żeby porwany stracił orientację. Specjaliści doradzają więc, żeby się nie stawiać.

To, co się wydarzy, gdy dotrzecie do celu, w systematyce porwań nazywa się kulminacją pierwszego kluczowego momentu. Systematyka przewiduje takie momenty. Pierwszy się zaczął, kiedy porywacze wysiedli z samochodu i zaczęli biec w twoją stronę. Zakończy się, gdy dowiozą cię do miejsca przetrzymania i dojdą do wniosku, że jesteś całkowicie przez nich zdominowany.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; kraj; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Wdech/wydech/wdech..."
Reklama