Służba Bezpieczeństwa PRL wiecznie żywa. Właśnie wybuchły kontrowersje wokół domniemanej współpracy z bezpieką kolejnego dawnego konspiracyjnego działacza. Dzisiaj lustrować może każdy na własną rękę, jeśli tylko otrzyma dostęp do akt SB. W gorszej sytuacji są ci, którym IPN dostępu odmawia.
Coraz więcej osób otwiera swoje teczki, założone niegdyś w PRL przez Służbę Bezpieczeństwa. To, co w nich znajdują, budzi grozę, niedowierzanie, czasem rozbawienie.
Rozmowa z Leonem Kieresem, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, o stanie śledztwa w sprawie Jedwabnego
10 lipca 2001 r., 60 lat po zbrodni, uczczono w Jedwabnem pamięć zamordowanych Żydów. Ale śledztwo prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej trwa. Warto, na spokojnie już, wyjaśnić jego znaczenie, wyjaśnić też znaczenie ekshumacji. Dzięki IPN ujawniamy część tajnych dotychczas lub nieznanych dokumentów dotyczących także zbrodni w Radziłowie.
Prof. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej
Trzy lata temu w Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu odnaleziono czaszki Polaków, zakupione w 1942 r. do muzealnych zbiorów jako anatomiczne przykłady typów podludzi. Obecnie trwają starania, aby ustalić tożsamość osób, od których pochodzą, a przez to przywrócić szczątkom człowieczeństwo.
Maciej Schulz. Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku
Wnioski o dostęp do teczek komunistycznych służb specjalnych idą jak gorące bułeczki. W czytelniach Instytutu Pamięci Narodowej może się jednak okazać, że wydane nam materiały mają cierpki smak.
Uroczyście zainaugurowano wydawanie wniosków, które umożliwią pokrzywdzonym zajrzenie do papierów Służby Bezpieczeństwa. Jako pierwszy w świetle jupiterów tę „przepustkę” do donosów odebrał minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski (jeszcze wypełnionego wniosku nie złożył). Potem Jan Nowak-Jeziorański i córka zmarłego niedawno Wojciecha Ziembińskiego. Na tym kończy się lista osób szczególnie uprzywilejowanych.