Pierwszą pomyślną operację rozdzielenia syjamskich bliźniąt przeprowadzono w Wielkiej Brytanii w 1912 r.
Gdy my oklaskiwaliśmy papieża w czasie jego najdłuższej pielgrzymki po Polsce, w Niemczech znowu wybuchła dyskusja na temat przerywania ciąży i dwóch nurtów w niemieckim katolicyzmie. Powodem był ostry list Jana Pawła II do niemieckich biskupów, w zasadzie żądający wycofania się Kościoła z obowiązkowego poradnictwa dla tych ciężarnych kobiet, które chcą przerwać ciążę.
Czy kobiety w Polsce będą korzystały z diagnostyki medycznej zgodnie z postępem wiedzy naukowej, czy w sposób limitowany przez ideologię parlamentarnej większości? Czy - po rozprawieniu się z genetyką - posłowie zechcą rozstrzygać w drodze głosowania o poprawności innych nauk?
Świat oszalał na punkcie nadchodzącego przełomu tysiąclecia. Media pasjonują się już nie tylko katastrofą systemów informatycznych czy przepowiadaną przez wróżbitów apokalipsą, ale postanowiły rozpropagować ideę urodzenia "milenijnego baby". W wielu krajach rozpisano konkursy dla matek, które urodzą pierwsze dziecko w 2000 r. I choć finał tej zabawy nastąpi za dziewięć miesięcy, to ostatni dzwonek, by móc przystąpić do rywalizacji.
W samym środku protestów środowiska medycznego zdarzył się kolejny przypadek odmowy wypisania recepty na środki antykoncepcyjne. Lekarz motywował to wyłącznie własnymi przekonaniami. Zdarzenie to wzmacnia pytania o powinność publicznej służby zdrowia. O rolę samorządu lekarskiego, który powinien wyznaczyć dla środowiska linię demarkacyjną między prywatnymi przekonaniami a służbowymi powinnościami. Niestety, odmowa wydania recepty nie jest jedynym środkiem owej anty-antykoncepcyjnej kampanii. Gorzej, że jest nim także dezinformacja.