dzieci
-
Archiwum Polityki
Dzikie słówka
Dzieci bardzo łatwo uczą się mowy. Wydaje się jednak, że po przekroczeniu pewnego wieku tracą tę zdolność bezpowrotnie. Próbowano potwierdzić tę hipotezę badając dzieci, które przez dłuższy czas były odizolowane od społecznego otoczenia.
4.05.2002 -
Archiwum Polityki
Dzieci z żelaza
Nauczyciele lękają się, że swym dzieciństwem bez dzieciństwa ci mali dorośli zarażą innych. Rówieśnicy wołają: złomiarze, brudasy!; jakby chcieli zagłuszyć swoje upokorzenie biedą – upokarzając innych. Ci przezywani czasem pięścią odpowiedzą na słowo, czasem prychną pogardliwie na łatwą pogardę. Może skończą pod sklepem. Może w krwawym napadzie. Może w wymarzonym warsztacie stolarskim. A może, co najwspanialsze, założą punkt skupu złomu.
27.04.2002 -
Archiwum Polityki
Krzywdzące życie
Trzy australijskie rodziny z głęboko upośledzonymi dziećmi chcą skarżyć specjalistów medycznych o błędy w sztuce. Badania prenatalne nie wykazały bowiem żadnych powikłań. Sąd waha się, czy przyjąć sprawę, bo niektórzy prawnicy ostrzegają przed skutkami takiej decyzji.
30.03.2002 -
Archiwum Polityki
My, dzieci z Bullerbyn
Nasza Astrid odeszła do Nangijali. To ta kraina, w której Bracia Lwie Serce spotkali się po śmierci jednego z nich. Przez chwilę żyli niby w raju. Potem okazało się, że również w zaświatach czyha Zło.
9.02.2002 -
Archiwum Polityki
Bujające wahadełko
2.02.2002 -
Archiwum Polityki
Matki spontaniczne
Najgorsze, co może spotkać człowieka w dzieciństwie, lecz także i potem – to niczyjość. Nieprzypisanie. Sterczenie w życiu jak samotny kołek wbity w ziemię na środku pola, całkowicie nielogicznie. Bo czemu ma taki kołek służyć?
2.02.2002 -
Archiwum Polityki
Gorąca zupa
O siódmej Teresa Motyka przyjeżdża rowerem do sklepu spożywczego, zakupuje surowiec i wiezie do szkolnej kuchni. Buraki i żeberka – za 156 zł. Pani Wanda, kucharka, pali w piecu i siadają do obierania. Dzisiaj wyszedł pyszny barszczyk za 76 gr, czyli utrzymano normę.
19.01.2002 -
Archiwum Polityki
Dawać roztropnie
12.01.2002 -
Archiwum Polityki
Poczet dobrze urodzonych
Dobre urodzenie, dobry dom – pojęcia wydawać by się mogło archaiczne. Jeszcze niedawno szlachetniejszy rodowód był nie tylko przedmiotem propagandowych drwin, ale i powodem zupełnie jawnej dyskryminacji, choćby chodziło tylko o tak zwaną inteligencję pracującą (osławione punkty za pochodzenie przy egzaminach na uczelnie). Jednak nawet takie zabiegi nie były w stanie zmienić natury rzeczy: w każdym społeczeństwie pojawia się jakaś elita, która w zdecydowanie większym stopniu niż reszta może zapewnić swemu potomstwu szczęśliwe dzieciństwo i świetlaną przyszłość. Tak jest i dzisiaj, choć kryteria dobrego urodzenia stale się zmieniają. Współcześni dobrze urodzeni wraz ze swoimi rodzicami budzą plotkarską ciekawość i sporo zawiści. Ale ludzie podpatrują ich też w poszukiwaniu wzorów i mód wychowawczych. W tych dniach staramy się w miarę własnych możliwości sprawić swoim dzieciom mikołajkową, a za chwilę świąteczną gwiazdkę z nieba. Jak to jest, kiedy rzeczywiście wszystko – nieomal i gwiazdka z nieba – jest w zasięgu możliwości?
8.12.2001 -
Archiwum Polityki
Pośrodku niczego
Pośrodku niczego błotniste wertepy oplatają ceglaste czworaki. Ujadające kundle strzegą smętnych ruder. Sypią się ruiny poniemieckiego kościoła. Niszczeją popegeerowskie baraki. Ludzie tłoczą się w klitkach. Ale tutejsze dzieci – zanim zauważą, że to jest świat dla urodzonych straceńców, zanim usłyszą od kogoś z zewnątrz, że do kitu z takim życiem – śmieją się i marzą. Marzenia większości nie wybiegają poza błotnistą granicę. – W pegeerze nam dobrze – cieszą się dzieci. – Tu zostaniemy.
8.12.2001