W grudniu 1970 r. Gierek szedł do Warszawy w glorii dobrego gospodarza Śląska. Towarzyszyła temu społeczna nadzieja, że zaradność, zamożność i sukcesy w górniczym województwie przełożą się na cały kraj. Czy był takim dobrym gospodarzem?
To były lata skomplikowanych gier środowisk twórczych z władzą. Z rezultatem dla polskiej kultury w sumie przyzwoitym, choć przecież już nigdy nie dowiemy się, co by zostało po tamtej dekadzie, gdyby powstały wówczas dzieła, które z powodów politycznych powstać nie mogły.
W 1965 r. za granicę wybrało się 780 tys. Polaków, w 1970 r. 870 tys., a w 1975 r. ponad 8 mln. Mobilność rodaków była dostrzegalna szczególnie z perspektywy kolejowej, gdyż to głównie pociągami wyruszali na wyprawy do krajów bliższych i dalszych.
Polskie społeczeństwo miało olbrzymie doświadczenie w różnorodnych nielegalnych działaniach ekonomicznych, jednak dopiero w cieplarnianych warunkach lat 70. nieformalne inicjatywy gospodarcze obywateli PRL zaczęły przybierać – zgodnie z duchem czasu – nowoczesne formy.
M-3, czyli mieszkanie dwupokojowe z kuchnią, było podobnie jak mały Fiat wielkim marzeniem polskich rodzin epoki gierkowskiej.
Gdyby szukać materialnego symbolu gierkowskiej dekady, Polski Fiat 126p byłby jak znalazł. To za sprawą tego małego autka zaczęła się w PRL era masowej motoryzacji. Bo samochód – obok własnego mieszkania – miał być najbardziej widomym znakiem dobrobytu Polaków.
„Telewizor, meble, mały Fiat” – śpiewa o marzeniach w tamtych latach zespół Perfect. Dekada, jeśli chodzi o poziom i styl życia Polaków, miała dwie różne odsłony. Najpierw relatywny wzrost dobrobytu i rozbudzenie apetytów, potem coraz większe niedobory i reglamentacja.
Protesty przeciwko podwyżkom cen zostały krwawo spacyfikowane na rozkaz Władysława Gomułki. Z czasem robotniczy Grudzień ’70, dodany do inteligenckiego Marca ’68, stał się mitem założycielskim opozycji demokratycznej w PRL.
Bigosowym socjalizmem można nazywać pierwszą połowę dekady lat 70., ten krótki w dziejach Polski Ludowej okres względnej prosperity, kiedy ruszyła produkcja małego Fiata, wzrosła dostępność mięsa i wędlin, a strach Polaków relatywnie zmalał.