Niby złowrogi zwiastun ukazała się na rozświetlonej tarczy Słońca ogromna, największa od 10 lat plama. Po kilku dniach potężna eksplozja wstrząsnęła naszą dzienną gwiazdą. Słoneczna wichura szczęśliwie ominęła Ziemię, dotarły do nas jedynie słabe echa magnetycznej burzy. Prognozy kosmicznej pogody wciąż są jednak groźne.
Władza w Moskwie nie posłuchała kosmonautów z Gwiezdnego Miasteczka – narodowych bohaterów poprzedniego i obecnego imperium, pozytywnych charakterów ze szkolnych czytanek, weteranów wyścigu w kosmosie. Do ostatniego dnia występowali w telewizyjnych programach ubrani w paradne mundury i dawali wywiady do gazet. Bronili stacji orbitalnej Mir i etosu kosmonauty. Robili świetne wrażenie, tacy kompetentni i spokojni w gniewie. Mówili, że Mir powinien latać na chwałę Rosji, a tu sprawa polityczna i ktoś mocny uparł się zrobić ze stacji widowisko dla rybaków z wysp Pacyfiku. Po nagraniu w telewizji kosmonauci jechali 50 km na wschód od Moskwy, do zony za murem, do bloków Gwiezdnego Miasteczka, gdzie niektórzy z nich mieszkają i pracują od czasu lotu Jurija Gagarina. Czekają na wielki upadek.
23 marca br. z podmoskiewskiego centrum lotów kosmicznych wysłano komendę radiową, która uruchomiła silniki transportowego statku Progres. Był on doczepiony do stacji Mir, krążącej wówczas na wysokości 215 kilometrów nad powierzchnią naszej planety. W ten sposób rozpoczął się proces sprowadzania na Ziemię Mira, stacji kosmicznej, która przez 15 lat obiegała nasz glob. Lądowanie zakończyło się powodzeniem; kilka godzin później szczątki Mira bezpiecznie zatonęły w przepastnych głębiach Oceanu Spokojnego.
Kiedy sonda NEAR łagodnie wylądowała 12 lutego na powierzchni Erosa, zapanowała euforia. Pierwszy lot do asteroidy, niepozbawiony dramatycznych momentów i niespodziewanych zwrotów akcji, zakończył się sukcesem. Statek kosmiczny pokonał niewyobrażalną odległość 3 mld km, wykonał 150 tys. fotografii i przeprowadził wiele bardzo skomplikowanych pomiarów.
Pod koniec 2000 r. grupa astronomów, korzystających z usytuowanego w Australii teleskopu o czterometrowej średnicy zwierciadła, doniosła o odkryciu trzech nowych planet, krążących wokół gwiazd nieba południowego. W ten sposób liczba znanych planet obiegających odległe słońca przekroczyła pięćdziesiątkę. Poszukiwania tych stosunkowo małych (w astronomicznej skali!) obiektów stanowią jeden z najgorętszych tematów nauki przełomu tysiącleci.
Dzięki gwałtownemu rozwojowi technik obserwacyjnych kosmologia wkracza w XXI w. jako nauka eksperymentalna. Panuje powszechne przekonanie, że wiedza o przeszłych i przyszłych losach wszechświata kryje się w wynikach pomiarów, które już wkrótce zostaną przeprowadzone. Odpowiedziawszy jednak na pytanie „jak?”, kosmologom przyjdzie się zmierzyć z pytaniem „dlaczego?”
Pierwsza trzyosobowa amerykańsko-rosyjska załoga zameldowała się w czwartek 2 listopada na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Zdaniem entuzjastów z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA rozpoczęła się nowa epoka stałej, nieprzerwanej obecności człowieka w kosmosie. Gdy jednak opadła euforia po udanym początku najdroższej, najbardziej skomplikowanej i niebezpiecznej misji w dziejach ludzkości, pozostało zasadnicze pytanie: czy ten gigantyczny wysiłek ma jakikolwiek sens?
Zanim kosmos otworzy się dla turystów, warto dokładnie wiedzieć, co nas czeka w przestworzach. Sporo informacji na ten temat można było uzyskać na wielkiej konferencji poświęconej badaniom kosmosu zorganizowanej przez COSPAR (Commitee On Space Research), która odbyła się niedawno w Warszawie. Półtora tysiąca naukowców dzieliło się obserwacjami na temat budowy wszechświata i analizowało wpływ kosmosu na organizmy Ziemian.
Po 300 latach zmagań matematykom udało się wykazać, że trzy gwiazdy o równych masach mogą tworzyć trwały, zmieniający się cyklicznie układ. Podążając jedna za drugą, gwiazdy kreślą na niebie kształtną ósemkę. Czekać teraz tylko pozostaje, aż astronomowie wypatrzą w przestworzach taki gwiezdny trójkąt.
Zdobywcy zawsze rysowali mapy podbitych terenów; dzięki nim szczęśliwie wracali do domu, kolejne wyprawy kończyły się sukcesem. Skoro podbój kosmosu należy do największych dokonań kończącego się wieku, nic dziwnego, że NASA sporządziła szczegółowy atlas naszych okolic – Układu Słonecznego. Zagubieni wśród kraterów Marsa znajdziemy teraz bez kłopotu drogę powrotną na Ziemię.