Jest tajemniczy, pomysłowy, dość wulgarny i bardzo popularny. Food Emperor, który zdobył serca i żołądki internautów, to szwedzki kucharz, który rzuca polskim mięsem.
W przywrócenie prawa do pieprzenia potraw w barach mlecznych zaangażował się nawet prezydent. Pieprz wrócił, ale pod ciosami fiskusa masowo znikają same bary mleczne.
Komisja Europejska zamierza rozliczać przemysł spirytusowy z kaloryczności trunków. I słusznie: konsumentów należy uświadamiać, dlaczego rośnie im mięsień piwny.
Uciekają z mediów, banków, korporacji, żeby stworzyć własną kawiarnię albo restaurację. To coraz bardziej powszechne marzenie. Połączenie przyjemnego z pożytecznym. Ale też spore ryzyko.
Ostatnio amerykański dziennik „USA Today” za jedną z europejskich atrakcji gastronomicznych uznał polskie bary mleczne. Fakt, jest to pewna egzotyka. Bo chociaż mamy już ponad 100 tys. jadłodajni, nie dorobiliśmy się polskiego, rozpoznawalnego stylu restauracji, tak jak Chińczycy czy Włosi. Powód? Polak jest bardzo specyficznym klientem.
Rozmowa z René Redzepim, szefem kuchni Nomy, uznawanej za najlepszą restaurację świata, o tym, co dobrego można zjeść w Polsce i gdzie indziej.
Ze stolicy znikają ostatnie bazary. Szkoda...
Kiedy zmienia się ustrój, zmienia się również kuchnia. Z kart dań ulotniły się zimne nóżki czy kotlet pożarski, a na ich miejsce pojawiła się wołowina cztery smaki, kebab, a w końcu
Czego wystrzegać się robiąc zakupy w sklepach spożywczych? Komu wierzyć czytając sprzeczne informacje na temat szkodliwości różnych produktów? Jaja są zdrowe czy nie? Margaryna lepsza czy
Bardzo lubię jadać w przygranicznych restauracjach. Tu na ogół sięga się po najlepsze przepisy z sąsiadujących ze sobą państw. I zazwyczaj jest pysznie.