Mogłaby to być opowieść o szczwanym i bezwzględnym pułkowniku wywiadu, demonicznym wręcz kagiebiście, który stwarza zagrożenie dla całego kontynentu, ocierając się o prowokację nuklearną, by osiągnąć swoje ciemne cele. Czy rzeczywiście tak jest?
Przywódcy USA i Rosji zgodzili się na organizację szczytu, którego szczegóły mają uzgodnić w najbliższy czwartek ministrowie spraw zagranicznych obu państw.
W mocnym piątkowym przemówieniu prezydent USA zagroził Rosji sankcjami, jeśli wkroczy na Ukrainę. Podkreślił też, że nie jest za późno, by Moskwa wybrała rozwiązanie dyplomatyczne.
W kryzysie wywołanym przez rosyjskie zastraszanie militarne Ukrainy jesteśmy w punkcie zwrotnym, który może przynieść odwrócenie groźnego trendu. Eskalacja będzie jednak mieć trwałe skutki, nawet jeśli odwrót Rosjan rzeczywiście nastąpi.
Amerykański prezydent podkreślił w swoim przemówieniu, że Zachód jest zjednoczony w sprawie agresywnych poczynań Rosji, a w USA panuje co do tego ponadpartyjny konsensus. Wciąż jednak nie ma pewności, czy faktycznie tak jest.
Amerykanie zdecydowali się wcisnąć czerwony guzik i podnieść poziom alertu – gdyby Putin był pilotem, w jego kabinie musiałby teraz brzmieć komunikat: pull up! pull up! Waszyngton wciąż liczy, że rosyjski przywódca nie zdjął słuchawek.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken stwierdził, że Rosja może zaatakować „kiedykolwiek”. Nawet w czasie trwających igrzysk w Pekinie. Joe Biden obrał twardy kurs wobec Władimira Putina, a to mogło go zaskoczyć.
Wywołana nakazem szczepień blokada Ottawy, administracyjnej stolicy kraju, trwa już dwunasty dzień. Kierowcy nie zamierzają ustąpić, a ich żądania popiera już nie tylko lokalna prawica.
Nazywają ich elitą sił zbrojnych USA, my powinniśmy w nich też widzieć forpocztę większych kontyngentów. 82. dywizja powietrznodesantowa wkracza tam, gdzie za chwilę mają pojawić się wojska o strategicznym znaczeniu.
Biden zaczął przesuwać piony na europejskiej szachownicy, najwięcej z nich trafi do Polski. Spadochroniarze z 82. dywizji powietrznodesantowej to amerykańskie siły odpowiedzi, zdolne do działania w kilkanaście godzin od alarmu. Byli w Polsce kilka razy, sam miałem okazję obserwować ich desant pod Toruniem. Robi to wrażenie.