Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Polski z powodu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Chodzi o wyroki uderzające w prymat prawa UE. Ale też o wadliwy skład TK.
Władza postanowiła na razie ustawy o dostępie do informacji nie ruszać, bo z „wizerunkowego” punktu widzenia nieładnie wygląda, kiedy odbiera się ludziom jakieś prawo. Nawet „Wiadomości” TVP miałyby kłopot, jak ludziom to przedstawić.
W środę 15 grudnia nastąpi drugie podejście Trybunału Przyłębskiej do wybicia zębów ustawie o dostępie do informacji publicznej. W listopadzie sprawa spadła z wokandy, jak głosi plotka – z powodu braku jednomyślności wśród sędziów. A „prezes Julia” niejednomyślności nie lubi.
Jeśli doszłoby do różnicy zdań albo interesów (interesy PiS i Solidarnej Polski bywają sprzeczne), to mało prawdopodobne, by Bogdan Święczkowski tak po prostu Julii Przyłębskiej się podporządkował. Tak czy owak trwający w TK wakat narusza konstytucję, za co nikt nie odpowiada.
Tzw. Trybunał Konstytucyjny jasno udokumentował podział na lepszy i gorszy sort obywatelski z równoczesnym wskazaniem, że prawo ma służyć temu pierwszemu.
W szpitalu w Pszczynie kontrola NFZ wykryła „rażące nieprawidłowości m.in. w organizacji, sposobie realizacji i jakości udzielonych świadczeń” zmarłej tam na sepsę ciężarnej Izabeli.
Premier Mateusz Morawiecki nie musi ujawniać zasobów żony, z którą przeprowadził rozdzielność majątkową. Z kłopotu wybawił go wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej. I Andrzej Duda, który ustawę w tej sprawie tam zaskarżył.
Polska nie jest związana wyrokami Trybunału Praw Człowieka w sprawach o naruszenie prawa do sądu, jeśli dotyczą Trybunału Konstytucyjnego lub sposobu wyboru sędziów. Tak orzekł Trybunał Julii Przyłębskiej w sprawie wniosku prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. W przeddzień 30. rocznicy przystąpienia Polski do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tzw. dobra zmiana nadal nadużywa aborcji w grze politycznej, ale tak, aby postulat „urodzić, ochrzcić, pochować” pozostał spełniony.
Po śmierci Izy nie myślę już o tym, co bym zrobiła, gdyby płód okazał się chory. Zastanawiam się, czy w ogóle znajdę w sobie odwagę, aby urodzić w Polsce dziecko.