Niczym prezent pod choinkę złożył Aleksander Kwaśniewski w przedświąteczny czwartek marszałkowi Sejmu trzy projekty zmian w prawie karnym (kk), procedurze (kpk) i przepisach wykonawczych (kkw). Czeka nas więc kolejna dyskusja o metodach karania i znów pewnie ulegniemy złudzeniu, że to co zapisane na papierze, a opatrzone paragrafem, może przesądzić o istocie i poziomie wymiaru sprawiedliwości. Nic bardziej błędnego.
Zamach zbrojny na koszary, poligon czy lotnisko pozostał w polskim ustawodawstwie nadal występkiem, a nie poważną zbrodnią przeciwko obronności państwa. Zatrucie wodociągów „w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób” także pozostaje występkiem zagrożonym karą od 3 miesięcy do 5 lat. Zbrodnia karana jest surowiej, a przedawnia się po 20 latach, tymczasem występek zacierany już po 5 lub 10.
Miał to być kodeks strachu (dla bandytów), a okazał się strasznym kodeksem. Powszechnie oczekiwane zaostrzenie odpowiedzialności karnej zaowocowało pospieszną i niechlujną legislacją. Nowe kodeksy: karny (kk), postępowania karnego (kpk) oraz wykonawczy (kkw) jeszcze nie weszły w życie, co więcej, dopiero czekają na podpis prezydenta, a już mówi się w Ministerstwie Sprawiedliwości o konieczności ich nowelizacji z powodu wewnętrznych sprzeczności oraz błędów.
Kara ograniczenia wolności na pierwsze miejsce wysuwa „obowiązek wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne”, głównie na rzecz opieki społecznej, służby zdrowia, społeczności lokalnej. Rocznie wymierza się kilkanaście tysięcy takich kar. Niestety, praca na ogół pozostaje fikcją.
W ubiegłym tygodniu, podczas debaty o kodyfikacji karnej, Sejm zmienił się w Izbę Strachu i Represji. Posłowie ze wszystkich klubów w trosce o bezpieczeństwo obywateli opowiedzieli się za rygorystyczną polityką karania, lansowaną przez ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Z kolei szef MSWiA Marek Biernacki ogłosił nową policyjną strategię walki z przestępczością pospolitą pod kryptonimem „17 razy 5”.
Ograniczona wydolność organów ścigania i leniwy tok postępowań sądowych w licznych sprawach karnych sprawia, że z powodu przedawnienia nie można osądzić oskarżonych. Społeczeństwo jest tym zbulwersowane zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy to głośnych procesów. Niedawno z powodu przedawnienia odpadł jeden z zarzutów w sprawie FOZZ. W zeszłym tygodniu okazało się, że z powodu przedawnienia należy zamknąć dochodzenie sądowej prawdy o śmierci Grzegorza Przemyka.
Jest najpopularniejszym ministrem w rządzie Jerzego Buzka (32 proc. poparcia według OBOP), wyprzedza samego szefa gabinetu. Nieomal nie ma dnia, by nie pokazał się w kilku telewizjach, nie otworzył konferencji, nie zganił któregoś ze swoich lub cudzych podwładnych, nie pogroził przestępcom i ich obrońcom. Jedni biją przed nim pokłony, inni uważają za populistę, którego głównym zadaniem jest poprawa tanim kosztem marnego wizerunku AWS. Nie brak i takich, którzy twierdzą, że firma Bracia Kaczyńscy dostała po prostu nową posadę, zresztą zgodnie z wymyśloną przez siebie zasadą – TKM.
Artykuł prof. Jana Widackiego „Administrator strachu” (POLITYKA 47) wyjaśniał, co właściwie mieli na myśli „prawnicy, specjaliści z zakresu prawa karnego, naukowcy i praktycy” krytykujący pomysły ministra Lecha Kaczyńskiego dotyczące zaostrzenia kodeksu karnego. Chciałbym odpowiedzieć profesorowi Widackiemu jako niespecjalista, nienaukowiec i nieprawnik, a jako zwykły obywatel zaniepokojony wzrostem przestępczości.
Kilkudziesięciu prawników, specjalistów z zakresu prawa karnego, naukowców i praktyków – znalazłem się wśród nich – opublikowało oświadczenie, w którym dało wyraz swemu zaniepokojeniu działaniami i wypowiedziami ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Za niepokojące uznaliśmy przede wszystkim to, że zdradzają one nieznajomość bądź lekceważenie dla światowego dorobku nauk penalnych, że wprowadzają opinię publiczną w błąd, że podnoszą i tak już bardzo wysokie w naszym społeczeństwie poczucie zagrożenia. Odwracając uwagę od naprawdę istotnych problemów wymiaru sprawiedliwości, pomysły ministra w konsekwencji są groźne dla porządku i bezpieczeństwa w naszym kraju. A wzmacniając w społeczeństwie najbardziej prymitywne postawy represyjne – są groźne dla polskiej demokracji. Te bardzo ciężkie zarzuty wymagają uzasadnienia.