Chce startować na prezydenta. Nie chce do Parlamentu Europejskiego, bo nie znosi gadulstwa. Na sześćdziesiąte urodziny i dwudziestolecie Nobla Lech Wałęsa życzy sobie tylko jednego: zrozumienia.
Chce startować na prezydenta. Nie chce do Parlamentu Europejskiego, bo nie znosi gadulstwa. Na sześćdziesiąte urodziny i dwudziestolecie Nobla Lech Wałęsa życzy sobie tylko jednego: zrozumienia.
Od wielu miesięcy, a już zwłaszcza teraz, przed referendum unijnym, przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej wieszczą katastrofę. Straszą, iż utracimy najpierw suwerenność, a potem Ziemie Odzyskane, rolnicy zbankrutują, przyjdą obcy i nas wykupią. Straszenie w III RP ma jednak długą historię. Gdyby spełniły się wszystkie przepowiednie samozwańczych wróżbitów, na Polskę powinno spaść nie siedem, ale tysiąc plag egipskich. Na szczęście rzeczywistość nie poszła złym prorokom na rękę. Z większości kryzysów jakoś wybrnęliśmy, nie rozdziobały nas kruki i wrony. Zanim wejdziemy (a właściwie wyjdziemy) do Unii, przypomnijmy sobie naszą czternastoletnią wędrówkę przez polski Gabinet Strachów.
Nastał sezon na listy otwarte i zbiorowe. Dziś pisze się w każdej sprawie: w obronie Lwa Rywina i ordynacji większościowej, w kwestii reality shows i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Adresaci są zwykle ci sami. Nadawcy – także.
Kancelaria Prezydenta RP wypłaca pieniądze na uposażenia dla trzech byłych prezydentów oraz na utrzymanie prowadzonych przez nich biur w Warszawie, Gdańsku i Londynie.
Wiadomość, że Lech Wałęsa został dyrektorem amerykańskiej firmy komputerowej Nu Tech Solutions jednych zdziwiła, innym przypomniała postać byłego prezydenta, który przestał istnieć w polskim życiu publicznym. W mediach jego nazwisko pojawiało się co najwyżej za sprawą urodziwych, wchodzących w dorosłe życie córek. Ale Lech Wałęsa prowadzi aktywne życie!
Połowa ludzkości z zapartym tchem śledziła otwarcie zimowej olimpiady w Salt Lake City. Dwie flagi, ta wydobyta spod ruin World Trade Center i olimpijska, przykuły uwagę miliardów ludzi na pięciu kontynentach. Jednym z ośmiu chorążych olimpijskiej był nasz zapomniany idol Lech Wałęsa.
Sprawa ułaskawienia przez Lecha Wałęsę przestępców „Słowika” oraz „Alego” – poza sensacyjnymi podejrzeniami o korupcję w Kancelarii głowy państwa – wywołała dyskusję o rozmiarach prezydenckiego miłosierdzia. Czy rzeczywiście jest to „ułaskawieniowa maszynka” niwecząca trud wymiaru sprawiedliwości? Dlaczego szczegóły utrzymywane są w tajemnicy przed opinią publiczną? Niewielkie to pocieszenie, że podobne pytanie zadają sobie dzisiaj Amerykanie, porażeni aferą ułaskawieniową z udziałem Billa Clintona i jego rodziny.
Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Iwanicki zwrócił się do prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego o wyjaśnienie okoliczności ułaskawienia przez Lecha Wałęsę przestępcy o pseudonimie „Słowik”. Sprawa zasługuje na uwagę nie tylko dlatego, że ówczesny „drobny złodziejaszek” jest dziś ukrywającym się szefem pruszkowskiego gangu. Padł publiczny zarzut korupcji w Kancelarii Prezydenta RP. Wyjaśnienia wymagać też będzie rola sądu.