Thomas Pynchon jest mistrzem destrukcji. W „Tęczy grawitacji”, którą wydano u nas po prawie trzydziestu latach od premiery, z powodzeniem zakwestionował to, co zwykliśmy uważać za literaturę: fabułę, postaci, język. Kłopot w tym, że w zamian nie ma nic do zaproponowania.
Andrzej Nowakowski. Prezes Polskiej Izby Książki
Rozmowa z Pawłem Huelle, laureatem Paszportu „Polityki” w dziedzinie literatury
Słodka Francja wciąż zaskakuje. Akurat w chwili, gdy świat zachwiał się w posadach po ataku islamistów na symbole zachodniej cywilizacji, literacka Francja trzęsła się nad seksem, pornografią i rasizmem najmodniejszego dziś swego pisarza. Niby minęły czasy, gdy po kawiarniach całej Europy wypadało biegać z najnowszymi powieściami francuskimi pod pachą, a jednak Francuzi mają znów eksportowego literata. Jest nim 43-letni Michel Houellebecq, którego najnowsza powieść „Plateforme” w ciągu kilku tygodni rozeszła się w 180 tys. egzemplarzy, wywołała skandal przy okazji nagrody Goncourtów i już ściągnęła na autora procesy o zniesławienie i rasizm.
Prywatyzacja jak mało co nadaje się na pole bitewne. Przekonał się o tym ostatnio minister Wiesław Kaczmarek. Ruszę i ja do bitwy, a raczej do potyczki, z autorami kolejnego naukowego opracowania o prywatyzacji.
Nie wiedzieć, co było w przeszłości udziałem wielkich rzesz ludzkich, to nie wiedzieć o niej nic zgoła. Ale wiedzieć o przeszłości tylko tyle, to mieć jej obraz płaski i okaleczony, bez wszystkiego, co odchyla się od głównego nurtu. Dlatego każdy zapis jednostkowego losu jest ważny, przy czym im bardziej ten los był wyjątkowy, tym ciekawsze światło rzuca na opisywany okres.
Wydana ostatnio książka Marii Janion „Żyjąc tracimy życie” jest jej najbardziej osobistym wyznaniem, odkryciem nie tylko radości wiedzy, ale i lęku przed utratą innych, poniechanych możliwości. Pociechą może być to, że dzięki poznawaniu, „żyjąc kształtujemy życie”.
Polityka organizuje Festiwal Filmowych Adaptacji Polskiej Klasyki Literackiej (FFAPKL)
Swego czasu stał się idolem i do dziś rozbudza namiętności wśród czytelników. Spośród wielu młodo zmarłych literackich straceńców i nadwrażliwców może jeszcze Halina Poświatowska wywołuje czytelnicze emocje. Blednie za to mit Edwarda Stachury, mało kto wraca do wierszy Andrzeja Bursy czy prozy Marka Hłaski. Dlaczego jedne literackie legendy trwają, inne zdają się rozwiewać?