Dzieci są najbardziej wiarygodnymi recenzentami „Harry’ego Pottera” – twierdzi polski wydawca książki. I słusznie, bo w końcu to one kupiły ponad 120 mln egzemplarzy powieści tego cyklu i to one w pierwszą noc sprzedaży w Polsce zmusiły do wyjścia na zakupy sto tysięcy rodziców.
Ryszard Przybylski przyzwyczaił nas do tego, że choćby pisał o najdalszych czasach i tak dotrze – albo mądrością, albo ironią – do naszej epoki. Ale jeśli szukał tematu, który idealnie połączy fascynację romantyzmem, rozległą wiedzę o antyku i mądrość życiową z krytycznym poglądem na naszą współczesność, to tym razem znalazł połączenie najwłaściwsze. Wybrał bowiem temat władzy.
Harry, Harry, Harry! – wykrzykiwał podniecony tłum ponad tysiąca ludzi, stłoczonych w piątkową noc przed warszawskim Empikiem. Atmosfera niczym na rockowym koncercie przeraziła organizatorów, którzy nie spodziewali się takiego natarcia. Wydawca czwartej części przygód Harry’ego Pottera, którą w nakładzie 250 tys. egzemplarzy tiry rozwoziły od środy po Polsce, tuż po północy zapowiedział dodruk.
Wrzesień 1939 r. był wstrząsem dla mojego pokolenia, ale z każdym następnym rokiem wspomnienie to rysuje się odmiennie. Otóż tak się składa, że francuska instytucja Centre d’Histoire de Peronne opublikowała materiały, które dodają do tej daty nowe spojrzenie.