PiS pozostawia po sobie pożar na rynku nieruchomości. Nowy rząd może próbować go gasić albo dolać do niego jeszcze oliwy. Wiele wskazuje na to, że z powodów politycznych wybierze drugie rozwiązanie.
Bardzo wysokie czynsze napędzają patologie. Deweloperzy na wyścigi budują formalnie nielegalne mikrolokale, a wynajmujący dzielą istniejące mieszkania na mniejsze, nie przejmując się przepisami. Odbywają się castingi na lokatorów.
Ceny nieruchomości szybko rosną, a pieniądze na rządowy kredyt z dopłatą wyczerpują się w błyskawicznym tempie. Co będzie po 15 października – koniec wyborczego prezentu czy dosypanie kolejnych setek milionów z budżetu?
Po co lewicowcy zdecydowali się na eskapadę do Wiednia? Zarzuty, że przepalają paliwo i pieniądze na zagraniczne wycieczki, są co prawda bezsensowne, ale i tak nieco ryzykowali.
Wynająć mieszkanie łatwiej niż przed rokiem, ale czynsze przyprawiają o zawrót głowy. Dla studentów szukających mieszkań na wynajem u progu nowego roku akademickiego są jednak wiadomości dobre i złe.
PiS maluje obraz rozpadających się bloków i zapowiada „Przyjazne Osiedle”. Obiecuje przy tym mieszkańcom wsparcie, które... już od dawna jest dostępne.
Mieszkaniowy przedwyborczy program PiS wstrząsnął rynkiem. Deweloperzy nie nadążają za popytem, więc ceny w dużych miastach biją kolejne rekordy. Marzenia o własnym lokum wkrótce będą zarezerwowane tylko dla najbogatszych.
Według ustaleń posłów Szczerby i Jońskiego siedziba Transportowego Dozoru Technicznego pełniła funkcję hotelu dla działaczy Prawa i Sprawiedliwości, udostępnianego po stawce dużo niższej niż rynkowa. Czyli za 45 zł za dobę.
Najem społeczny, głównie dla tych, co nie załapują się na kredyt ani na mieszkanie komunalne, udał się całkiem nieźle w kilku dużych krajach Europy Zachodniej. Dlaczego u nas idzie z tym tak opornie?
Kredyt 2 proc. już od poniedziałku, ale na razie tylko w bankach pod kontrolą PiS. Te prywatne aż tak się nie spieszą. Klienci też nie muszą – w roku wyborczym podatnicy pomogą wszystkim.