Młodzież zawsze demonstrowała swoje poglądy, nigdy jednak nie traktowała polityki tak poważnie jak obecnie.
Klasa, z którą miałem pierwszą lekcję, zapytała, czy teraz, skoro PiS przestanie rządzić, możemy już iść do kina na „Zieloną granicę”.
Równolegle ze strukturalną demolką systemu oświaty PiS przeprowadził rozbiórkę autonomii szkół i ideologizacji programów kształcenia. Z Przemysławem Czarnkiem za kierownicą ideologiczny walec ministerstwa jeszcze nabrał rozpędu.
Ostatnią deską ratunku są emerytowani nauczyciele. Mamy kilku fizyków, którzy wiele lat temu u nas pracowali, więc mogliby pomóc. Jednego już sprzątnęła nam sprzed nosa inna szkoła.
Kto może, wypisuje się z zajęć nieobowiązkowych. Rodzice przepisują dzieci z grupy do grupy, byle nie miały dwóch okienek ani nie musiały przychodzić do szkoły na 7:25. Pierwszoklasiści narzekają na plan, a starsi już chodzą w kratkę. Taka codzienność czarnkowej szkoły.
Przemysławowi Czarnkowi nie przeszkadza, że praca nauczyciela stała się zawodem wykonywanym na akord, szybko i z coraz mniejszą troską o dziecko. Idziemy więc pod budynek MEiN, ale nie do głuchego i ślepego ministra będziemy przemawiać, lecz do wszystkich Polaków, bo w ich wrażliwość jeszcze wierzymy.
Wiatr hula po salach matematycznych, językowych czy przedmiotów zawodowych w szkołach średnich, a do pracy z dziećmi w przedszkolach brakuje 3,3 tys. osób. Dziury kadrowe zioną przede wszystkim w dużych i średnich miastach.
Nie ma na świecie nauczyciela, który choć raz w życiu nie zwątpiłby w sens swojej profesji.
800 plus od przyszłego roku, czternasta emerytura na stałe, laptopy dla uczniów, bony i nagrody dla nauczycieli, nowe świadczenie dla niepełnosprawnych, konfiskata aut nietrzeźwych kierowców – to tylko niektóre zmiany.
Wyniki zapewne byłyby jeszcze niższe, gdyby za tworzenie testów, przebieg egzaminów, sprawdzanie arkuszy egzaminacyjnych i ogłaszanie wyników nie odpowiadała ta sama instytucja. Obecnie błędy są ukrywane, często powielane w następnych latach, gdyż z powodu braku kontroli zewnętrznej CKE może czuć się bezkarna.