Trybunał Konstytucyjny potwierdził prawo urzędników skarbowych do wglądu w nasze prywatne konta bankowe. Uczciwy nie ma się czego obawiać, a nieuczciwych fiskus musi skutecznie ścigać – do takiego wniosku doszli sędziowie i większością głosów oddalili skargę rzecznika praw obywatelskich. Rzecznik zapowiada jednak kolejne skargi, bo lista instytucji uprawnionych do informacji o kontach bankowych obywateli rozrasta się w niepokojącym tempie.
Wypełniając PIT za ubiegły rok – zeznanie podatkowe trzeba złożyć do końca kwietnia – wiele osób stwierdza ze zdumieniem, że choć ustawa podatkowa się nie zmieniła, zmieniły się same formularze, a także skurczyły się możliwości odliczania ulg.
Jeśli ktoś dobrze bawił się na sylwestra, to w nowym roku miał przykre przebudzenie. W styczniu, jak zawsze, zmieniło się wiele stawek podatku VAT i akcyzy, wzrosły ostatnie istniejące jeszcze ceny urzędowe oraz wiele opłat za różne usługi. Jeśli dodać do tego odczuwalny wzrost cen niektórych towarów żywnościowych i rosnące koszty obsługi zaciągniętych wcześniej kredytów, to jest wielce prawdopodobne, że w wielu rodzinach budżet przestał się domykać. Nic dziwnego, że na początku roku i tak już wysoka inflacja ma wzrosnąć do dwucyfrowej.
Zawetowanie przez prezydenta ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, a właściwie uzasadnienie tej decyzji, stało się powodem pierwszego w obecnej kadencji parlamentarnej konfliktu między Aleksandrem Kwaśniewskim i Sejmem.
Mieliśmy finał godny spektaklu: prezydent Aleksander Kwaśniewski oświadczył, iż zgłasza weto do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W praktyce oznacza to, że próba zreformowania systemu podatkowego, desperacko forsowana przez wicepremiera Leszka Balcerowicza, zakończyła się częściową porażką. Częściową - bo prezydent podpisał jednak nowelizację dwóch ustaw: o podatku od towarów i usług oraz o podatku od osób prawnych.
Parlament uporał się z podatkami na rok przyszły pozostawiając prezydentowi kilka zaledwie dni na decyzję, czy wetować ustawę o podatku od osób fizycznych (tylko tu weto mogłoby wchodzić w grę), czy też podpisać wszystkie ustawy uznając, że politykę gospodarczą prowadzi rząd i on ponosi odpowiedzialność za swoje poczynania.
Setki poprawek zgłaszanych przez Macieja Manickiego z SLD w komisji finansów publicznych nie miały służyć doskonaleniu przepisów, lecz wydłużeniu pracy nad nimi. Tak, żeby cały proces legislacyjny nie mógł zakończyć się w listopadzie, a wtedy w 2000 r. obowiązywałaby stara ustawa. Zaś opozycja udowodniłaby AWS i UW, że nie są zdolne do rządzenia, choć dysponują większością parlamentarną.
Podczas gdy na szczytach władzy koalicjanci publicznie boksowali się o podatki, złotówka sięgnęła już drugiego w ostatnim tygodniu dna. Coraz wyraźniej widać, jak bardzo polityczne kłótnie odbijają się na kondycji gospodarki. Czy zwiększa to skłonność do ustępstw u partnerów koalicyjnych? W każdym razie powoduje urodzaj kolejnych kompromisowych projektów. Ten z końca ubiegłego tygodnia był trzeci z kolei.
Ulubioną lekturą Jana S. i kolegów była ustawa o podatku VAT. Dowiedzieli się z niej kilku rzeczy ważnych: że jest to podatek wielofazowy i że do jego naliczania potrzebna jest firma, towar i faktura. To, jak tę wiedzę wykorzystano, Jan S. nazywa inżynierią podatkową. A Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu - przestępstwem. Bo Jan S. i jego koledzy uzyskali od urzędów skarbowych zwrot podatku VAT w wysokości 70 mln zł. Bezpodstawny - jak twierdzi prokurator.
Wzrostu gospodarczego nie można powierzyć przedsiębiorcom, bo to element zbyt niepewny. Jeśli już, to najlepiej zrobi to państwo - tak można by podsumować dotychczasową dyskusję nad reformą podatków. "Polska nie może sobie dziś pozwolić na takie metody napędzania wzrostu gospodarczego, które będą wywoływać napięcia i niepokoje społeczne" - uznał przedstawiciel SLD. Czy uda się uniknąć napięć, jeśli wzrostu nie będzie?