Front atmosferyczny niosący z zachodu ochłodzenie ściera się nad Polską z masami gorącego powietrza sunącymi znad Sahary. Efekt? Upały przeplatane burzami z gradem i obfitymi opadami. W czwartek i piątek czeka nas apogeum temperaturowych anomalii.
Burze, silny wiatr i intensywne opady, także gradu. Przez Polskę przetacza się głęboki niż. To za jego sprawą pogoda w połowie czerwca bardziej przypomina tę jesienną niż letnią. To jednak norma, uspokaja Grzegorz Walijewski, ekspert IMGW-PIB. Zdradza także, jaka pogoda czeka nas w wakacje.
Będzie wiać może nawet mocniej. A mamy zimę. W dodatku jeszcze do niedawna Polska uchodziła za tzw. kraj zaciszny. Skąd te nieznośne wiatry, a właściwie huragany?
Na szczęście front szkwałowy w naszym kraju dość szybko się przemieszczał i uderzał w coraz to nowe obszary. Towarzyszył mu tzw. wał szkwałowy i sam szkwał, czyli niezwykle porywisty wiatr. Straty są głównie materialne.
Staje się ono już nudne, bo od dawna nie mamy w grudniu prawdziwej zimy. Coś tam popada, gdzieś lekko przymrozi, ale prawie wszędzie na plusie. W zeszłym roku w święta też nie było śniegu ani mrozu. Ani wcześniej.
Meteorolodzy zapowiedzieli na najbliższe dni opady śniegu. Zima właśnie puka do naszych drzwi. Jaka będzie? ECMWF, UKMO i CFS v.2 – główne modele prognostyczne – twierdzą zgodnie, że mimo wszystko łagodna.
Czy koniec lata będzie piękny, słoneczny i ciepły, czy raczej zimny i kapryśny? Dla miłośników upałów nie mamy dobrych wiadomości. Ale nie będzie tragicznie.
To, co się dzieje z pogodą, to jest nasza nowa norma klimatyczna, która – jeśli nie zapanujemy nad ociepleniem – będzie łagodną wersją przyszłości.
Do do 156 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pośród mieszkańców zachodniej części Niemiec. Policja podała, że rannych jest 670. Trwa szacowanie strat i poszukiwania setek zaginionych.
Już powinniśmy się przyzwyczaić do tego, że latem fale upałów nawiedzają nawet najbardziej wysunięte na północ obszary, a zimą potworny mróz sięga głęboko na południe. I że śnieg na Saharze nie jest niczym niezwykłym.