Alarmujący stan bezrobocia w Polsce – ponad 15 proc. – zaszokował opinię publiczną. Politycy z lewa i z prawa podsuwają rozmaite koła ratunkowe, ale na niewiele to się zdaje. Tymczasem przedsiębiorcy, przynajmniej we własnym mniemaniu, podstawiają prawdziwą szalupę. Mówią: rozluźnijcie nam pęta, poluzujcie kodeks pracy, dajcie nam większą swobodę w zatrudnianiu i zwalnianiu, zdejmijcie socjalne obciążenia, a przybędzie miejsc w naszych firmach. Jest sporo racji w tych argumentach, ale i wyraźne niebezpieczeństwo, pobudzające wyobraźnię każdego żyjącego z pensji. Gdyby miały puścić wszystkie hamulce, szybko mogłoby się okazać, że prawie nikt już nie pracuje na etacie i może być zwolniony ze skutkiem natychmiastowym bez podania powodu – mówią krytycy proponowanych zmian – albo że jest potrzebny firmie tylko w poniedziałki i soboty i to wyłącznie na kilka godzin. Nie wiadomo przy tym, czy tego rodzaju poświęcenia ludzi pracy rzeczywiście zmniejszyłyby skalę bezrobocia. Wielu ekspertów twierdzi, że tak, związkowcy – że raczej nie. Warto jednak tę dyskusję – dziś jedną z najważniejszych – odbyć i wyważyć argumenty obu stron.
Walka o pracę, sukces i przetrwanie sprawiła, że wielu Niemców oddaje się w ręce „trenerów mentalnych” wierząc, że silna psyche i rozmaite niezwykłe moce dokonają cudu. Otwiera się pole dla hochsztaplerów i szarlatanerii.
Czy polska prostytutka z wystawy w dzielnicy czerwonych świateł w Amsterdamie ma prawo pobytu w Holandii, bo prowadzi działalność gospodarczą na zasadzie samozatrudnienia? Czy wolno domagać się od niej biznesplanu? To nie żarty. To problemy, nad którymi głowi się najwyższa instancja sądownicza Unii Europejskiej za sprawą dwóch przedsiębiorczych Polek.
Kiedy ogłaszano upadłość Stoczni Gdańskiej, jej pracownikom zajrzało w oczy widmo bezrobocia. Teraz jednak kolebka Solidarności z braku wykwalifikowanych kadr zatrudnia Ukraińców, Rosjan, Litwinów i innych gastarbeiterów ze Wschodu. Podobnie jest w Stoczni Szczecińskiej na drugim krańcu Wybrzeża. – To paranoja – wścieka się ślusarz z Elbląga – dawać zarobić Ruskim, a my będziemy trawę kosić i suszyć na zupę.
Blady strach padł na polskich marynarzy pływających pod obcymi banderami. Największy na tych, którzy pracują u armatorów duńskich. Administracja podatkowa Danii zaczęła bowiem przekazywać polskiemu Ministerstwu Finansów dane o dochodach, jakie marynarze ci uzyskali kilka lat temu. Nasz fiskus zaczął im naliczać podatki wraz z odsetkami. Los marynarzy powinien zainteresować wszystkich rodaków zarabiających za granicą.
Drugie tysiąclecie człowieka pracującego skończyło się już w piątek, 22 dnia grudnia. Pod względem godzin spędzonych w pracy rok 2001 będzie jeszcze krótszy. Czy opłaca się mniej pracować?
Czy żony pracowników stoczni będą chodziły do firmy na wywiadówki w sprawie mężów? A może będą otrzymywać z zakładu specjalne premie za sprawowanie nadzoru nad jakością stoczniowej produkcji? Tego rodzaju pytania zadają sobie mieszkańcy Szczecina. Zarząd tutejszej stoczni uznał bowiem, że ich pracownicy bardziej słuchają żon niż pracodawcy.
Dramatycznie rośnie bezrobocie. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2000 r. zwiększyło się o 130 tys. osób, a do końca roku przybędzie prawdopodobnie kolejnych 217 tys. Bez pracy pozostaje dzisiaj co siódmy Polak w wieku produkcyjnym. Rosnąca stopa bezrobocia zbliża nas do niechlubnego rekordu Europy. A specjaliści są zgodni: będzie jeszcze gorzej.