Sejm odrzucił projekt ustawy, która miała pomóc szpitalom w spłacie długów, ale pod pewnymi warunkami. Prezydent wniósł ten sam projekt w wersji łagodniejszej, bo coś trzeba zrobić. Od lat robimy tylko coś.
Koniec roku to dramat pacjentów, których szpitale nie chcą leczyć z powodu braku pieniędzy. Podjęte próby ominięcia tego problemu uznano za bezprawne, bo żyjemy w kraju, w którym za operację wolno zapłacić jedynie pod stołem. Pozostaje czekanie w kolejkach. Ale kto ma te kolejki ustawiać?
Sejm chciał dobrze. Aby powstrzymać dziką prywatyzację służby zdrowia, zakazał prywatnej konkurencji w szpitalach. Czy aby nie wylał dziecka z kąpielą?
Zaczyna się sezon lekobrania. Jesienią, zwłaszcza w listopadzie, spożycie leków zwalczających złe samopoczucie i objawy przeziębienia rośnie czterokrotnie – jak zła pogoda, to i bardziej. Coraz więcej leków dostępnych jest bez recepty. Zachęceni reklamami wydajemy więc miliardy złotych na samoleczenie. Dobrze to czy źle? I komu dobrze?
Młodych medyków po studiach i stażu czeka w tym roku po raz pierwszy Lekarski Egzamin Państwowy – LEP. Na razie egzaminu nie zdało jednak Ministerstwo Zdrowia.
Długi służby zdrowia przekraczają już 8 mld zł, a to oznacza, że komuś tych pieniędzy nie zapłacono. Szpitale mogą liczyć przynajmniej na współczucie. Setkom dostawców pozostaje dramatyczna walka o własne pieniądze, często z aroganckim i cynicznym dłużnikiem.
Marek Balicki został nowym ministrem zdrowia, a szpitale nie biorą już opłat od pacjentów. Tyle się na razie zmieniło. Sejm w pośpiechu pracuje nad nową ustawą zdrowotną. Jeden z posłów nazwał to łataniem dziurawej szalupy brezentem.
Posłowie leczą służbę zdrowia – dobrze, że nie pacjentów