Trwający okres prosperity może się raptownie skończyć. Jest nowy raport o zagrożeniach dla świata.
I znów do szwajcarskiego kurortu zjechało 2,5 tys. przedstawicieli globalnej elity – polityków, milionerów, biznesmenów, celebrytów i doradców czterech wspomnianych kast – by pomartwić się o losy świata.
Z Forum Ekonomicznego w Krynicy Jarosław Kaczyński wrócił z nagrodą dla Człowieka Roku, wielki biznes z podkulonym ogonem, a obserwatorzy z poczuciem niesmaku i manipulacji. Polskie Davos uznało, że PiS już wygrało wybory.
Przez ostatnie pięć lat Davos było barometrem globalnego kryzysu. W szwajcarskim kurorcie prezesi ostrzegali przed rychłą katastrofą gospodarczą, a przywódcy obiecywali, że do niej nie dopuszczą.
Polska od dawna chce się widzieć w roli lidera Europy Środkowej i pomostu między Wschodem a Zachodem. Nic zatem dziwnego, że i wydarzenia takie jak Forum Ekonomiczne mają podobne, międzynarodowe ambicje. Na wyrost?
Po raz 43. w szwajcarskim kurorcie Davos zebrało się Światowe Forum Gospodarcze – swego rodzaju seminarium i klub towarzysko-dyskusyjny gromadzący w sumie ponad 3 tys. biznesmenów, okraszony kilkunastoma prezydentami i premierami rządów oraz kilkudziesięcioma artystami i laureatami nagród Nobla.
Kiedyś politycy i prezesi przyjeżdżali do Davos z czystym sumieniem: rankiem modlili się na nabożeństwach w intencji wolnego rynku i deregulacji, po południu szli poszusować na nartach, a wieczorem bawili się na hucznych imprezach na koszt banków i korporacji.
Zakończyło się 40. Światowe Forum Gospodarcze - w szwajcarskim Davos. To wielkie seminarium grubych ryb biznesu - a także grupy polityków - z tym samym hasłem - “jak poprawić świat”.
Forum w Davos miało pokazać, że elity polityczno-finansowe panują nad kryzysem. Ale spod debat przebijał raczej strach polityków i bezradność ekonomistów.
Mimo że motto szczytu brzmiało „Kształtując świat po kryzysie', uczestnicy nie byli w stanie nawet wyobrazić sobie tego świata