Nigdy jeszcze islamski terroryzm nie miał tak wyraźnego oblicza, znanego nie tylko z prasy, ale również listów gończych. Osama ibn Ladin uważany jest przez Amerykanów za najgroźniejszego terrorystę świata, ale dla milionów muzułmanów jest niemal prorokiem, kimś, kogo Bóg naznaczył do wypełnienia wielkich celów. Obecnie Ladin prowadzi wojnę z Rosjanami na Kaukazie, ale twierdzi, że tak naprawdę interesuje go pognębienie Szatana, czyli Ameryki.
Dziewięciu arabskich obywateli Izraela zostało aresztowanych za udział w zamachach terrorystycznych. Po raz pierwszy w dziejach współczesnego państwa żydowskiego Arabowie izraelscy ulegli wpływom fundamentalistycznych organizacji islamskich. Po wysadzeniu w powietrze samochodów-pułapek w Hajfie i Tyberiadzie, fundamentaliści grożą zakłóceniem zapowiadanej na marzec wizyty papieża. Szin-Bet, izraelska służba bezpieczeństwa, domaga się delegalizacji tego ruchu.
O czujność proszą władze Moskwy. Mieszkańcy rosyjskiej stolicy samorzutnie niemal w każdym domu i na każdej klatce schodowej zaczęli się organizować i tworzyć blokowe komitety antyterrorystyczne. Ustalono nocne dyżury na klatkach schodowych i patrole wokół bloków.
Nieznany sprawca - szybko nazwany przez media bombiarzem - już czterokrotnie podłożył w Warszawie ładunki wybuchowe. Eksplozje raniły trzy osoby. Policja przyznaje, że nie wie, kim jest bombiarz i co chce osiągnąć terroryzując miasto. Wiadomo tyle: atakuje bez powodu, nie żąda okupu, a swoje bomby podkłada w przypadkowych miejscach.
Robi się coraz bardziej wybuchowo. W ubiegłym tygodniu jednego dnia eksplodowały aż trzy ładunki - w Warszawie, Gdańsku i Mińsku Mazowieckim. Rok temu w statystyce tego typu zdarzeń prym wiodła stolica. Teraz na pierwsze miejsce wysunęło się Trójmiasto. Ale goni je już Wrocław.
W dwa tygodnie po krwawych zamachach na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii prezydent Bill Clinton nakazał atak odwetowy. Kilkadziesiąt rakiet uderzyło w bazy szkoleniowe islamistów w Afganistanie i zniszczyło fabrykę chemiczną w Sudanie. W jaki sposób CIA i FBI mogły tak szybko ustalić sprawców zamachu - nie wiadomo, ale sojusznicy Ameryki jednoznacznie popierają decyzję i stanowisko Waszyngtonu. Afera z Moniką Lewinsky nie wydaje się za granicą poważna, lecz zagrożenie terrorystyczne jak najbardziej tak.
Gdyby konsul generalny Julian Bradley wziął udział w spotkaniu na piątym piętrze, gdzie eksplozję odczuto najsłabiej, byłby żył. Gdyby jego syn Jay nie dostał w ambasadzie wakacyjnej pracy, lecz wyjechał do kraju, też by żył. Zginęli jak kilku innych Amerykanów i około 240 Kenijczyków oraz 10 Tanzańczyków.