Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Pijany jak mucha

Zwierzęta też lubią alkohol

Ludzie to nie muchy i nie wypada ich sadzać na grzędzie i liczyć, ile kolejek mogą wypić, zanim spadną. Ludzie to nie muchy i nie wypada ich sadzać na grzędzie i liczyć, ile kolejek mogą wypić, zanim spadną. Marek Raczkowski / Polityka
Nie tylko ludzie lubią wypić! Skłonność do alkoholu wykazuje wiele zwierząt i wszystko wskazuje na to, że ma ona swoje źródło w genach.

Skutki picia są rozliczne i to tłumaczy może trudności, z jakimi borykają się badacze alkoholizmu. Nie wszystkie są równie groźne dla naszego zdrowia i społecznego statusu. Umiarkowane spożycie alkoholu, rozpowszechnione od tysiącleci we wszystkich niemal kulturach, nie zawsze jest szkodliwe dla organizmu. Nawet przeciwnie – lampka czerwonego wina dziennie wpływa jakoby kojąco na nasze skołatane serca. Poza tym nic tak nie przełamuje lodów w międzyludzkich kontaktach towarzyskich jak wspólne opróżnienie kielicha. A dzieje się tak dlatego, że alkohol, jako dobry rozpuszczalnik, przenika cienkie błony komórkowe neuronów w naszym mózgu osłabiając ich aktywność komunikacyjną.

Gdyby to działanie alkoholu nie było selektywne, skutkiem jego spożycia byłoby po prostu generalne ogłupienie. Tak się jednak składa, że w pierwszej kolejności spada neurologiczna aktywność tych ośrodków nerwowych, które utrzymują nas w ciągłej czujności wobec realnych i wyimaginowanych zagrożeń produkując poczucie niepokoju i hamując nasze nieprzemyślane odruchy. We wczesnej fazie picia te niepokoje „topią się w winie” i widzimy świat i poruszających się w nim ludzi w różowych, optymistycznych barwach. Ta zmiana nastroju może mieć jednak przyczyny znacznie bardziej złożone niż zwykłe zakłócenia w komunikacji nerwowej. Przed kilku laty niektórzy uczeni doszli do wniosku, że odurzające działanie ma nie sam alkohol, lecz produkty jego reakcji z kwasami tłuszczowymi błon komórkowych, czyli ich estry etylowe, które z kolei przyspieszają uwalnianie jonów potasu z komórek nerwowych. Dziwne rzeczy dzieją się także w szczególnym obszarze mózgu o nazwie nucleus accumbens, który odpowiedzialny jest za odczuwanie przyjemności i – jak wynika z badań na szczurach – pod wpływem alkoholu wytwarzać może naturalne narkotyki zwane amfetaminami.

Dość jednak o doznaniach przyjemnych. Za nadużycie alkoholu wkrótce spotyka nas zasłużona kara – najpierw w formie tak zwanego „zerwania filmu”, czyli pełnego zamroczenia umysłu. To jest stosunkowo łatwe do wytłumaczenia, ponieważ przyczyną alkoholowego omdlenia jest po prostu niedotlenienie mózgu. Alkohol obniża ciśnienie krwi, a także zakłóca mechanizm jego regulacji poprzez skurcze naczyń krwionośnych.

Skąd się bierze kac?

Kiedy jednak po upojnej nocy przyniesieni zostaliśmy do domu, pokuta nasza nie kończy się zwykle po kilku godzinach zdrowego snu, lecz przyjmuje formę kaca. Także i on stanowi nie do końca rozwiązaną naukową zagadkę. Istnieją co najmniej trzy konkurencyjne – a może nawet uzupełniające się – teorie na temat jego mechanizmu. Jedna głosi, że alkohol powoduje uwolnienie w płytkach krwi dużej ilości neuroprzekaźnika zwanego serotoniną, co z kolei prowadzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych i podrażnienia znajdujących się w ich ściankach receptorów bólowych. Gabriele Gerber z monachijskiej Kliniki Antyalkoholowej sugeruje jednak, że przyczyną kaca mogą być też zmiany w metabolizmie wapnia, a jeszcze inni dopatrują się jego źródła w obecności w naszym organizmie produktu częściowego rozkładu alkoholu – toksycznego aldehydu octowego.

Na koniec, wreszcie, jako kara za grzech opilstwa pozostaje nałóg. Jest zagadką, dlaczego na niebezpieczeństwo uzależnienia narażeni jesteśmy w sposób nierówny. Uczeni są na ogół zgodni, że nałóg alkoholowy jest chorobą i że podłoże jego jest w dużej mierze genetyczne. Metody trafnej diagnozy wrodzonej skłonności do uzależnienia i skuteczne sposoby jego leczenia są wciąż jednak zadaniami nierozwiązanymi.

Choć badacze alkoholizmu nie mogą narzekać na brak materiału empirycznego, oczywistym czynnikiem hamującym postęp ich badań jest bardzo ograniczona, ze względów etycznych, możliwość prowadzenia kontrolowanych eksperymentów na ludziach (choć, jak można się spodziewać, nie zabrakłoby ochotników). Pozostają im tak zwane modele zwierzęce, czyli głównie szczury. Mają one, jako zwierzęta laboratoryjne, tę zaletę, że – nie obrażając nikogo – są pod wieloma względami dość podobne do ludzi. Ich wadą jest jednak to, że są stworzeniami stosunkowo skomplikowanymi i nie rozmnażają się tak szybko jak, na przykład, muchy, a zatem gorzej od nich nadają się do badań genetycznych.

Linia obrony

Przed kilku laty uczeni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco zaczęli więc upijać muchy. Odbywało się to w ten sposób, że muchy wpuszczali pod szklany klosz (rodzaj komory gazowej), do którego wpompowywali następnie dokładnie dawkowaną porcję oparów alkoholowych. W górnej części klosza muszki miały swą „grzędę” – rzadką siatkę, na której mogły siadać. Pod wpływem alkoholu jednak zaczynały się zachowywać zadziwiająco podobnie do ludzi – najpierw dużo bzyczały, robiły się hiperaktywne i traciły koordynację ruchów, a w końcu w kompletnym zamroczeniu spadały na dno klosza. Badacze mierzyli, ile czasu potrzeba rozmaitym mutantom, by się upić. Nie były to bowiem całkiem pospolite muchy, lecz specjalnie spreparowane Drosofile, którym uczeni „wyłączali” poszczególne geny. Okazało się, że jeden z tych mutantów (zwany poufale przez badaczy „tanią randką”) znacznie szybciej upijał się do nieprzytomności i że przyczyną tego był specyficzny genetyczny defekt obniżający produkcję ważnej w procesach metabolicznych substancji zwanej cyklicznym AMP.

Ludzie to oczywiście nie muchy i nie wypada ich sadzać na grzędzie i liczyć, ile kolejek mogą wypić, zanim spadną. Procesy metaboliczne zachodzące w naszym organizmie są jednak podobne jak u innych zwierząt i nawet doświadczenia na muchach w jakiś sposób się do nas odnoszą. Tak jak muchy ludzie reagują na alkohol rozmaicie i różnice te zakodowane są już w genach. W przypadku ludzi jednak krytyczną substancją stanowiącą pierwszą linię obrony przed atakiem etanolu nie jest cykliczne AMP, lecz znajdujący się w żołądku enzym zwany dehydrogenazą alkoholową (ADH). Jak wykazały ogłoszone w zeszłym roku wyniki badań Charlesa Liebera i jego zespołu ze Szkoły Medycznej Mount Sinai w Nowym Jorku, poziom tego enzymu – który unieszkodliwia w żołądku część alkoholu (zamieniając go w aldehyd octowy), zanim przedostanie się do krwiobiegu – jest niższy u kobiet niż u mężczyzn. Dokładnie biorąc jest on najniższy u kobiet azjatyckich – a zatem Japonki i Koreanki są na działanie trunków szczególnie wrażliwe.

Zwierzęce ochlapusy

A skoro już mowa o zwierzętach, to wielu z nich do spożywania alkoholu wcale nie trzeba zmuszać. Azjatyckie słonie mają, na przykład, opinię pijaków i potrafią wyczuć sfermentowane owoce drzewa marula z odległości 10 km. Przed kilku laty stado 25 słoni dokonało najścia na wioskę w dystrykcie Jamalpur w Bangladeszu, zwabione zapachem samogonu, który miał być użyty przez miejscowych wieśniaków do celebracji jakiegoś święta. Słonie stratowały wieś, a jej mieszkańcy przez kilka dni musieli siedzieć na drzewach. Rzecz interesująca, że, jak sugeruje Cindy Engel, autorka książki „Wild Health” traktującej o zwierzęcej farmakologii, słonie piją być może z pobudek podobnych do ludzkich – aby rozładować nerwowe napięcie. Obserwacje dowiodły, że kiedy są zestresowane, wypić mogą dwa razy więcej niż w normalnej towarzyskiej sytuacji.

Nie tylko słonie mają skłonności do opilstwa. Na Sri Lance słodki naturalny likier powstały ze sfermentowanego soku drzew palmowych jest magnesem dla szczurów, nietoperzy, małp i dzikich kotów; australijskie pszczoły, jak twierdzi entomolog Errol Hassan, padają ofiarami regularnego alkoholizmu pijąc lekko nieświeży nektar. Te, które sobie folgują, często gubią drogę do ula i rozbijają się o drzewa, jeśli zaś nawet trafią do domu, to nie są do niego wpuszczane przez straż pilnującą, by cały ul nie sfermentował.

Alkoholizm bywa też poważnym zagrożeniem dla wielu ptaków, które niekiedy – tak jak to zdarzyło się w styczniu 1999 r. ze stadem 125 zatrutych alkoholem drozdów amerykańskich – płacą życiem za swą niebezpieczną skłonność. Niektóre ich gatunki, na przykład pospolite szpaki, mają wszakże wyjątkowo mocną głowę. Kilka lat temu para niemieckich badaczy z Uniwersytetu Frankfurckiego, Roland Prinzinger i Ghassem Hakimi, usiłowała je spoić i stwierdziła, że już w dwie godziny po spożyciu ekwiwalentu ćwiartki „czystej” były całkowicie trzeźwe. Nie dziwota, skoro ich ADH działa 14 razy szybciej niż ludzkie.

Zawiany goryl

Jeśli robią to muchy, ptaki i słonie, to nic dziwnego, że nasi najbliżsi kuzyni – szympansy, goryle i pawiany – ujawniają nieprzepartą skłonność do napojów wyskokowych. Jak twierdzi Robert Dudley, biolog z Teksańskiego Uniwersytetu w Austin, ich słabość do przejrzałych owoców – które zawierać mogą do 5 proc. alkoholu – jest tak wielka, że gotowe są milami przedzierać się przez dżunglę, by je znaleźć. Małpy są jednak istotami o wysokiej inteligencji, czego przewrotnym dowodem może być fakt, że odkryły one także inne naturalne narkotyki, wśród których znajdują się ulubione przez goryle z Gwinei i Gabonu korzenie halucynogennych roślin o nazwie Alchornea floribunda i Alchornea florifolia. Ponoć nawet znane jest im lecznicze działanie pewnych ziół działających jako odtrutka na narkotyczne zamroczenie. Jeśli tak, to i my możemy się jeszcze od nich czegoś nauczyć.

Natomiast pewnym pocieszeniem dla zatroskanego tatusia księcia Harry’ego mogą być ogłoszone niedawno wyniki badań Michaela Nadera z Wake Forest University, przeprowadzonych na makakach. Odkrył on mianowicie, że najbardziej podatne na nałóg (w tym wypadku kokainowy, ale mechanizm tego uzależnienia jest podobny do alkoholizmu) są osobniki zajmujące niskie szczeble w społecznej hierarchii. Ma to jakoby związek z wyższym o 20 proc. poziomem receptorów dopaminy, neuroprzekaźnika odgrywającego centralną rolę w mechanizmie narkotycznego uzależnienia. Jeśli to prawda, Harry powinien być na nałóg stosunkowo oporny.

Polityka 7.2002 (2337) z dnia 16.02.2002; Społeczeństwo; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Pijany jak mucha"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną