Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Przelicytowali

Część przychodni zamknie drzwi przed pacjentami, w tle spór o opłaty za „otwarcie drzwi przychodni”

Alex Proimos / Flickr CC by 2.0
Porozumienie Zielonogórskie, zrzeszające około 30 proc. lekarzy rodzinnych, grozi, że od 1 stycznia nie będzie przyjmować pacjentów. Nie chce podpisać kontraktów na 2015 r.

Część przychodni zamknie więc drzwi przed pacjentami, chorzy zostaną zmuszeni do szukania innego lekarza pierwszego kontaktu.

Do przejęcia chorych i kontraktów zgłosiło chęć wiele szpitali, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Jeśli jednak bałagan okaże się zbyt wielki, a dostęp do lekarza pierwszego kontaktu mocno utrudniony, Bartosz Arłukowicz może stracić stanowisko. Co nie znaczy, że żądania części środowiska zostaną wtedy spełnione. Wiele obaw lekarzy jest uzasadnionych, chyba jednak przelicytowali.

Lekarze rodzinni dostali o 1,1 mld zł więcej niż w 2014 r. Gdyby kontrakty na 2015 r. nie zbiegły się w czasie z momentem startu pakietu onkologicznego, byłaby to podwyżka ogromna. Ale w nowej sytuacji przychodnie boją się, że okaże się niewystarczająca. Gdyby pacjenci masowo zaczęli zgłaszać się do lekarzy, żądając Zielonych kart uprawniających do szybkiego leczenia raka, konieczność zrobienia im wielu dodatkowych badań mogłaby za sobą pociągnąć o wiele wyższe koszty. Porozumienie Zielonogórskie żąda więc 2 mld zł. Najwyraźniej zakłada, że w tej nowej, trudnej sytuacji lekarze nikomu nie powiedzą „nie”. Nie kieruję pana, pani na żądane badanie, bo nie widzę dla niego uzasadnienia. Gdyby tak się stać miało rzeczywiście, kasa NFZ tego szturmu nie przetrzyma.

Zbyt mało pieniędzy na publiczną służbę zdrowia to poważny problem polityczny. Nie możemy być tak leczeni, jak np. Niemcy, za kilkakrotnie mniejsze pieniądze. Bo koszty już bardzo się do siebie zbliżyły. Ale na poważną dyskusję o jakiejś formie współpłacenia (żebyśmy idąc do lekarza, nie uważali, że to „za darmo”) nie zdobył się żaden rząd. Naiwnością jest zakładać, że zdobędzie się na nią obecny, na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego taką naiwnością się wykazali.

Na kilka dni przed nowym rokiem nie można do negocjacji wrzucać tematu opłat „za otwarcie drzwi”. Żądać, żeby pacjenci zaczęli z własnej kieszeni dopłacać do wizyty u lekarza, żeby rozpaczliwie nieco zracjonalizować popyt na usługi medyczne. Tyle że ta opłata byłaby pobierana za otwarcie drzwi nie taksówki, ale przychodni – a z takim postulatem PZ wystąpiło. Nie był to dla lekarzy postulat w tej chwili najważniejszy i niepotrzebnie minister tak go wyeksponował. Najwyraźniej chciał pacjentów na lekarzy zezłościć.

Nowe zasady funkcjonowania poz (podstawowej opieki zdrowotnej) opracowane zostały przez Ministerstwo Zdrowia w pośpiechu i nie najlepiej. Błędem było podnoszenie tzw. stawki kapitacyjnej i likwidowanie motywacyjnej części systemu. Obie strony popełniły sporo błędów. Groźba zamknięcia przychodni ich usunięcia nie ułatwia.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną