Kraj

Prezydent sięgnął po władzę, która do niego nie należy

Beata Zawrzel / Reporter
Stworzyła się bardzo poważna sytuacja. Nie chodzi tylko o wybór sędziów TK czy łaskę dla Mariusza Kamińskiego. To może być równia pochyła, bo skoro prezydent łamie jedną ustawę, to dlaczego ma nie łamać innej?

W sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i trzech byłych funkcjonariuszy CBA wiele już powiedziano. Opinia publiczna może się jednak ciągle czuć zagubiona, zwłaszcza że są profesorowie prawa, którzy twierdzą, że prawo łaski jest tradycyjne, królewskie i niczym nieograniczone.

Pamiętam z odległych już w czasie studiów prawniczych, że były podręczniki prawa, w których tak rzecz ujmowano. Tyle że królowie polscy nigdy nie ułaskawiali przed wydaniem wyroku (widocznie z powodu ich nadmiernego do sądów szacunku).

Taka interpretacja prawa łaski nie dotyka jednak istoty rzeczy. Nie ma sporu o to, czy prezydentowi przysługuje prawo łaski czy nie. Oczywiście, że przysługuje. To jego prerogatywa. Co innego jednak kompetencja prezydenta, a co innego sposób jej wykonania. Otóż ułaskawienie w Polsce odbywa się w sposób dokładnie opisany w ustawie: w rozdziale 59. kodeksu postępowania karnego.

Normalnie prośbę o ułaskawienie opiniują najpierw sędziowie, którzy wydali wyrok, potem Prokurator Generalny, któremu akta sprawy sąd przesyła, i dopiero prokurator przekazuje akta prezydentowi ze swoim wnioskiem.

Może też być inaczej, kiedy prezydent działa bezpośrednio, jak ostatnio. Art. 565 § 2 kpk brzmi: Prośbę o ułaskawienie skierowaną bezpośrednio do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przekazuje się Prokuratorowi Generalnemu w celu nadania jej biegu zgodnie z art. 561 albo art. 567 (to znaczy sądowi itd.). Prezydent nie zwrócił się do Prokuratora Generalnego ani też nie nadał przewidzianego biegu prośbie skazanych. Prezydent wcale nie musi liczyć się z opinią sądu czy prokuratora, ale musi się z nią zapoznać. Tak stanowi ustawa.

Prezydent nie może ignorować ustawy, działa na podstawie konstytucji i ustaw, czyli – jak każdy organ państwowy – na podstawie i w ramach prawa. Rozróżnienie kompetencji i sposobu jej wykonania jest bardzo istotne. Prezydent nie może działać, jak sobie chce. Mianuje sędziów, ale nie może, dla przykładu, poprosić kilku znajomych prawników do Pałacu i obdarzyć ich taką łaską. Powinien mianować tych, których mu przedstawia Krajowa Rada Sądownictwa. Prezydent powołuje Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, ale nie z ulicy, lecz spośród konkretnych kandydatów, których przedstawia sam Trybunał. Każda kompetencja jest „oprzyrządowana” prawem. Stanowi o tym sławny art. 7 naszej konstytucji: nie tylko prezydent, ale w ogóle wszyscy urzędnicy działają na podstawie i w ramach prawa. Tak działa demokratyczne państwo prawa, które ogranicza samowolę dygnitarzy.

Dla najwybitniejszych prawników kraju – na przykład prof. Zolla czy prof. Stępnia – nie ulega wątpliwości, że prezydent popełnia delikt konstytucyjny. I że stworzyła się bardzo poważna sytuacja. Nie chodzi tylko o tych czterech skazanych czy wybranych sędziów Trybunału, których prezydent odsuwa od sądzenia. To może być równia pochyła, bo skoro prezydent łamię tę ustawę, to dlaczego ma nie łamać innej? A to, ze jacyś tam profesorowie prawa albo dziennikarze będą protestować, to co z tego? Prezydent zdaje się z uśmiechem pytać: „I co mi zrobicie?”.

Widziałem wezwania, by bezprawny stan powierzyć Sądowi Najwyższemu do rozwikłania. Tymczasem przypominam, że tenże Sąd Najwyższy z procedurą ułaskawienia miał do czynienia i na przykład w postanowieniu z 9 czerwca 2006 r. (WO 7/06) uznał, że przedmiotem podejmowanych czynności w ułaskawieniu może być tylko wyrok prawomocny. Sądy powinny więc kontynuować postępowanie w sprawie Mariusza Kamińskiego. Ale nie wyobrażam sobie tak odważnych sądów.

Prezydent za delikt konstytucyjny może odpowiadać przed Trybunałem Stanu, ale PiS przecież krok taki skutecznie zablokuje i zresztą nie wyobrażam sobie również, by opinia publiczna taki krok zrozumiała i to na początku kadencji oraz w sprawie – niesłusznie – uważanej za jednostkową.

Pozostają nam tylko ludzie zobowiązani do czuwania na straży prawa. Głos powinny zabrać Krajowa Rada Sądownictwa, Naczelna Rada Adwokacka, Rady Wydziałów Prawa. Jeśli na pytanie: „I co mi zrobicie ?” odpowiedzią będzie tylko kłopotliwe milczenie, obudzimy się w demokraturze.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną