Kraj

Codzienna zupa

Patrzy na nas, zapewne ze współczuciem, ponad 350 miliardów dużych galaktyk i 3,5 biliona karłowatych.

Ach, ci niefrasobliwi Amerykanie! Na jednym z uniwersytetów odkryli właśnie, że z liścia szpinaku można wypreparować łatkę wzmacniającą mięsień sercowy np. po zawale. Szczegóły tego eksperymentu nie są w tej chwili ważne. Ważniejsze jest to, że nikomu do głowy nie przyszło, aby naukowców ze stanu Massachusetts, w którym prezydenckie wybory wygrali demokraci, wywalić z instytutu badawczego na zbity pysk, ponieważ do władzy doszli republikanie. U nas szybko by ich zastąpiono wiernymi poddanymi partii rządzącej. Wykształcenie nieważne, no, powiedzmy, że kierownikiem zespołu zostałby ten, który potrafi zrobić omlet ze szpinakiem.

Poniewieranie ludzką pracą i dorobkiem, zastępowanie autorytetów osobami do zadań specjalnych z „polskim punktem widzenia” stało się już naszą codzienną zupą. Losy Teatru Polskiego we Wrocławiu czy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku są tej zupy najgłębszym talerzem. Piszę o kulturze, bo mi najbliższa, ale przecież elektrownie też obowiązuje patriotyczne spojrzenie na węgiel, chociaż jest brunatny. Minister, przepraszam, męczennik Piotr Gliński był oburzony, że gdy wyrzucił prof. Pawła Machcewicza z muzeum, to zaraz został nazwany cenzorem. Prof. Gliński cenzorem? Przecież prześladował go bolszewicki reżim i ma na to najlepszy dowód. W PRL nie wydrukowano mu pracy doktorskiej „Ekonomiczne uwarunkowania stylu życia. Rodziny miejskie w Polsce w latach siedemdziesiątych”. Już z tytułu widać, że dał popalić komuchom.

Zazdroszczę Amerykanom, tym od szpinaku na serce, i innym też. W ogóle zazdroszczę wszystkim ludziom na świecie, dla których przyszłość jest wyzwaniem wartym największego wysiłku, a przeszłość – niezmiennym wspomnieniem. My tu w Polsce siedzimy w łapach smutnych specjalistów od ugniatania na nowo naszej historii, dla których jutro było w zeszłym roku, a świetlana przyszłość w XIV w. I weź tu dyskutuj z takimi. Ty im z zachwytem o tunelu Gotarda pod Alpami, a oni cię z pobłażliwym uśmieszkiem przebijają – pierwsze 400 obiektów pamięci o katastrofie smoleńskiej mamy już skończonych i poświęconych. Ty im o hyperloopie, a oni na to, że będą mieli 100 pomników na 100-lecie niepodległości Polski. Więcej. Nie tylko wzniosą pomniki, ale przy okazji spróbują też odbudować. Co? Poczucie wspólnoty. Nadzór nad tym murarskim przedsięwzięciem wziął na siebie wiceminister Sellin, który w 1331 r. znalazł kielnię pod Płowcami.

Już czujesz, człowieku, że przegrywasz, ale korci cię, by spróbować po raz trzeci oświecić teraźniejszością naszą rządową czarną dziurę: Czy wy wiecie, że polscy – polscy! – chirurdzy jako pierwsi na świecie przyszyli dłoń człowiekowi, który bez dłoni się urodził? Tym razem spotyka cię zaszczyt, bo odpowiedzi udziela sam minister zdrowia: mam moralny obowiązek poinformować wszystkie kobiety, że od antykoncepcji się umiera. Amen.

Patrzy na nas, zapewne ze współczuciem, ponad 350 miliardów dużych galaktyk i 3,5 biliona karłowatych. Patrzy, jak się kisimy w tym naszym polskim sosie i tracimy czas, którego – co oczywiste – już nigdy nie nadrobimy. Wielkanocna pieśń kościelna ogłasza: „Wesoły nam dziś dzień nastał”. Ta wesołość bierze się z obietnicy życia wiecznego w raju. A jeśli tego raju nie ma, to co? Wierzący będą rozczarowani, niewierzący skwitują krótko: tegośmy się spodziewali. Na wszelki zatem wypadek przez ten kawałek doczesności lepiej byłoby przejść jak Pan Bóg przykazał. We wzajemnej życzliwości. Jajko w zielonej rzeżuszce, że o szpinaku nie wspomnę, niech będzie z Wami.

Polityka 15.2017 (3106) z dnia 11.04.2017; Felietony; s. 113
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Seks bez zobowiązań: tylko dla dorosłych. Czy skłonność do „znajomości na raz” będzie rosnąć?

Do Polek i Polaków dociera, że można chodzić ze sobą do łóżka bez zobowiązań, bez stresu, dla chwili przyjemności. Zdaniem specjalistów takie podejście bywa niezwykle korzystne. Pod warunkiem że jest autentyczne (i pod kilkoma innymi).

Joanna Cieśla
19.07.2024
Reklama