„Dla Niepodległej” – pod tym hasłem, w roku 100-lecia naszej niepodległości, na dziesiątej już pielgrzymce spotkali się na Jasnej Górze przedstawiciele środowisk kibicowskich. Było podniośle i patriotycznie.
W aurze podniosłej i patriotycznej poświęcono klubowe barwy. Szaliki, kominiarki, flagi i transparenty. W niektórych jednostkach obowiązywały służbowe stroje robocze, stąd część kibiców uświetniła uroczyste wydarzenie codziennymi atrybutami: kominiarkami i szalikami szczelnie otulającymi narodowe oblicza. Oblicza te dobrze znane są przecież policji, z którą często grają do jednej bramki, mniemam więc, że chodzi o zachowanie incognito przed Najjaśniejszą Panienką. Żeby ich nie rozpoznała. Zapewniam, że pomysł jest chybiony i spali na panewce – Matka Boska Jasnogórska wie wszystko, o czym przekonałem się na własnej skórze.
Było podniośle... Kibice Cracovii padali w ramiona fanów Wisły, a ci z kolej czynili znak pokoju wierze Legii, która ów znak niosła dalej i dalej. Bratała się cała Polska kibolska. Jak po śmierci św. Jana Pawła II, kiedy to przysięgano sobie dozgonną miłość i zakopanie toporów wojennych po wsze czasy. Wsze czasy trwały, jak pamiętamy, niezbyt długo, a potem znowu – jak w Krakowie – noże poszły w ruch i na tym kibolskim ołtarzu złożone zostały śmiertelne ofiary. Jakim bogom? Na Jasnej Górze nie brakowało banerów z celtyckimi krzyżami, ale może pojawiły się tylko przez niedopatrzenie organizatorów.
Pielgrzymka kibiców. Patriotyczna i pobożna
Było patriotycznie... Ks. Jarosław Wąsowicz, duszpasterz środowisk kibicowskich, zachęcał wszystkich do dalszej aktywności w krzewieniu gorącego patriotyzmu i głosił w homilii (za PAP): „Przez ostatnie dziesięć lat, w czasie naszej pielgrzymiej wędrówki do duchowej stolicy Polski, wielokrotnie słyszeliśmy z ust współczesnych faryzeuszy i uczonych, że to nie jest miejsce dla nas. Pouczali wszystkich wokoło, kto może, a kto nie może pielgrzymować do najświętszego dla nas Polaków sanktuarium, cenzurowali kazania i wykłady…”. I dalej: „Przywołujemy z dumą postaci narodowych bohaterów, dla których »Bóg, Honor, Ojczyzna« to nie tylko hasło na sztandarach, ale życiowe motto. To rzeczywistość, którą w zabieganiu o wolną Polskę mieli wyrytą w sercach. Od nich chcemy uczyć się miłości do Polski i Kościoła (...). Krew naszych męczenników jest naszą siłą; ona dała nam siłę i moc w walce przeciw totalitarnym ideologiom, pozwoliła oprzeć się fałszywym bożkom, których świat wciąż chce postawić w miejsce jedynego i prawdziwego Boga”.
Było pobożnie... Modlono się za „grupy kibicowskie, które wiernie i z poszanowaniem przywołują pamięć historyczną, pokazując młodemu pokoleniu męstwo, wiarę i tradycję naszych przodków i naszego oręża”. Modlono się za narodowych bohaterów, a także za rządzących: „za prezydenta, rząd i parlament, aby światło rozbłysłej nadziei, jakie dają ostatnie przemiany w naszym kraju, nigdy nie zgasło”.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nie wszystkim aktywistom krzewienia narodowego patriotyzmu środowisk kibicowskich było dane wziąć udział w pielgrzymce. Pod koniec tamtego roku za kraty trafiło siedmiu liderów Ruchu Chorzów, podejrzanych o rozboje, pobicia, uprowadzenia, oszustwa i handel narkotykami.
Tylko Polska narodowa
Było wzruszająco... W finale na klasztornych wałach organizatorzy i pątnicy zadbali o patriotyczną prezentację oręża. Było jak na stadionach: race, ognie, petardy. Bojowe okrzyki, że raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę, podnosiły i tak już podniesionego do granic możliwości narodowego ducha. Skandowano chwałę bohaterom, dumnie dzierżono transparenty „Śmierć Wrogom Ojczyzny” i „White United”... Niestety na błoniach pojawił się także wywrotowy, nieodpowiedzialny i bezideowy element lewacki, w postaci grupki Obywateli RP i Demokratycznej RP z prowokującymi transparentami: „Chrześcijaństwo to nie nienawiść”, „Moją Ojczyzną jest człowieczeństwo” i „Tu są granice przyzwoitości”. Zareagowano szybko i kategorycznie. „Chrześcijaństwo…” zostało przez dyżurnego kibola pierwsze podpalone racą, potem z dymem poszły inne wrogie hasła, nie oszczędzono też biało-czerwonej flagi – w imię narodowej i patriotycznej powinności, rzecz jasna. Dla Najjaśniejszej Panienki. Poza tym raziło wzniesione ku niebiosom oczy. I duszę, czystą i jasną.
Dlatego też protestujących wypchnięto z jasnogórskich błoni, choć mieli urzędowe prawo na nich być, przy tym i lekko poturbowano – o czym zgłosili policji. Patriotycznie nastawieni kibice rozchodzili się i rozjeżdżali z nabrzmiałym w uszach i sercach gromkim głosem ks. Wąsowicza: wolnej Polski trzeba strzec, to nasz testament. Razem możemy zmienić wiele w nas samych. Pilnujcie Polski!
Ci, co tam byli, ujrzeli falujące na wietrze flagi z napisem (powtórzę) „White United”. I słyszeli wyrywające się z patriotycznych gardeł rytmicznie skandowane hasła: „Tylko Polska Narodowa!”.
Przeplatały się z bliskim nam wszystkim tekstem Franciszka Karpińskiego: „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław krainę miłą…”. Miłą? Czy przypomną sobie o tym na kolejnych ustawkach, które – nie wykluczam – przy okazji pielgrzymki ustawili?