Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Przebywali w hali, czyli komedia omyłek

Stocznia Gdańska Stocznia Gdańska Robert Neumann / Forum
Ten, który sam wprowadził Polskę do Unii Europejskiej, miał upamiętnić braci, którzy we dwóch obalili komunę.

Teatrzyk „Dobra Zmiana” zaprosił na przedstawienie zatytułowane: „Uroczystość Stocznia Gdańska 4.0. Nowy początek”. Czas akcji: 31 sierpnia 2018 r. Miejsce: Hala nr 26 „Ubotownia” na Wyspie Ostrów w Gdańsku.

Spektakl w zamyśle miał być podniosły, wszak chodzi o przyszłość stoczni – kolebki „Solidarności”. Ale już na starcie zrobiło się krotochwilnie. Bo okazało się, że widowisko rozpocznie „Odsłonięcie tablicy śp. Lecha Kaczyńskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego, którzy przebywali w hali w czasie strajku w 1988 r.”. Dokładnie tak to określono w programie.

Czytaj też: Sierpień 80. Jak ruszyła rewolucja

Brzmi dumnie: przebywali w hali

Lech Wałęsa skwitował rzecz krótko: „Brzmi dumnie: przebywali w hali”. Zaś Marek Borowski wpisał tablicę w polską tradycję upamiętniania, przywołując fraszkę Tadeusza Boya-Żeleńskiego: „Tu pod tą gruszką drzemał Kościuszko. Dopieroż robi się skweres. A pod tą drugą Kołłątaj Hugo. Załatwiał mały interes”.

Choć jest różnica. Bo zarówno Kościuszko, jak i Kołłątaj to postaci, które należą do naszego narodowego panteonu. Bohaterowie z niekwestionowanymi zasługami, zweryfikowani przez historię. Kudy do nich braciom Kaczyńskim? Nic dziwnego, że rzeczniczka PiS Beata Mazurek, chyba ciut zakłopotana sytuacją, zatweetowała, iż odsłonięcie tablicy nie jest inicjatywą jej partii. „J. Kaczyński nic nie wiedział” i „takiej zgody nigdy by nie dał”. Co za ulga.

Ale ktoś ten punkt umieścił w programie. Ktoś ten program zaakceptował. Czyżby jakiś lizus z NSZZ „Solidarność”, który chciał się prezesowi PiS przypodobać? Wśród zapraszających na uroczystość na pierwszym miejscu widnieje nazwisko przewodniczącego związku Piotra Dudy. Gdy rozległ się gromki śmiech publiczności z tego „przebywali w hali”, sprawę na klatę wziął wiceprzewodniczący stoczniowej „Solidarności” Karol Guzikiewicz. Okazało się, że w zaproszeniu jest błąd. Na tablicy będzie prawidłowo, że Kaczyńscy „strajkowali razem ze stoczniowcami”.

Czytaj też: Pielęgniarki więcej zarobią, gdy pójdą w kamasze

Bracia obalili, Morawiecki wprowadził?

Chodzi o strajk w sierpniu 1988 r., mylony często (nawet przez samych uczestników) ze strajkiem w maju 1988. Majowy zakończył się przegraną. Sierpniowy – zapowiedzią rozmów Okrągłego Stołu. Wedle Jacka Merkla, jednego ze współkierujących strajkiem, obecność braci Kaczyńskich w stoczni w żaden sposób nie wpłynęła wtedy na bieg zdarzeń.

Ważne było – mówi Merkel – że ileś tysięcy pracowników zastrajkowało pod hasłem „Nie ma wolności bez Solidarności”, że było porozumienie między Szczecinem a Gdańskiem, że był Lech Wałęsa. Że byliśmy silni i słabi jednocześnie. Komuniści zobaczyli w nas słabość. I to stało się naszą siłą.

31 sierpnia to przede wszystkim rocznica podpisania porozumień 1980 r. z Lechem Wałęsą w roli głównej. Nie da się tego faktu zepchnąć w cień jakąś osobliwą tablicą. W stoczni ma być tego dnia premier Morawiecki. Czy on miał ją odsłonić? To akurat by pasowało do konwencji przedstawienia – ten, który rzekomo wprowadził Polskę do Unii Europejskiej, upamiętnia braci, którzy we dwóch obalili komunę.

Ale komedia się na tym nie skończyła. W środę po południu Guzikiewicz ogłosił, że tablicy w ogóle nie będzie, bo Kaczyński się nie zgadza. I tak z benefisu zrobiła się kompromitacja.

Sprzedali? Sukces. Odkupili? Też sukces

I jeszcze o nowym początku Stoczni Gdańsk. Rząd PiS odkupił ją niedawno od ukraińskiego inwestora Serhija Taruty, bo była na skraju upadku. Będzie ją ratował. Mało kto jeszcze pamięta, że to rząd PiS w 2007 r. tak fatalnie ją sprzedał. Ale wtedy chwalił się, jaki odniósł sukces. Teraz chwali się, jak sprawnie ratuje przemysł stoczniowy.

Śmieszne? Za komuny Polska była nazywana najweselszym barakiem we wschodnim obozie. I znów rzeczywistość przerasta kabaret. – Nie, dziś nie jesteśmy wesołym barakiem – oponuje Jacek Merkel. – Jesteśmy członkiem europejskiej rodziny, ale niepełnosprawnym umysłowo. Ciężko pracujemy na to, żebyśmy byli tak postrzegani.

Reklama
Reklama