Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy Aleksandra Dulkiewicz ma prezydenturę w kieszeni?

Aleksandra Dulkiewicz Aleksandra Dulkiewicz Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Konkurenci Dulkiewicz jawią się jako ludzie, którzy skorzystali z okazji, by zaistnieć publicznie, lansować siebie i swoje poglądy. W przypadku Grzegorza Brauna – radykalnie narodowe. W przypadku Marka Skiby – ultrakatolickie.

3 marca gdańszczanie pójdą do urn, by oddać głos na nowego włodarza miasta – po Pawle Adamowiczu, zamordowanym 13 stycznia podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W zaistniałej sytuacji liczące się ugrupowania polityczne postanowiły nie wystawiać własnych kandydatów. Liderką przedterminowych wyborów stała się wyznaczona przez premiera na komisarza Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, pierwsza zastępczyni Adamowicza, szefowa jego kampanii wyborczej. Startuje jako kandydatka niezależna (KW „Wszystko dla Gdańska Aleksandry Dulkiewicz”). Poparli ją: Koalicja Obywatelska, Robert Biedroń, samorządowcy, działacze Ruchu Młodej Polski, a także Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk, ruch miejski kojarzony z lewicą skupiony wokół Jolanty Banach.

Czytaj także: Aleksandra Dulkiewicz – konserwatystka w otwartym mieście

Ich dwóch i ona jedna

Do rywalizacji z Dulkiewicz stanęli Grzegorz Braun, którego nic z Gdańskiem nie łączy, i Marek Skiba, przedsiębiorca, polityczny nowicjusz, działacz środowisk katolickich zorganizowanych w Stowarzyszeniu Odpowiedzialny Gdańsk. Za Skibą opowiedział się Kacper Płażyński, szef klubu radnych PiS. Aby wesprzeć Brauna, Gdańsk nawiedzili Janusz Korwin-Mikke oraz Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego. Z tej trójki tylko Dulkiewicz ma pojęcie o zarządzaniu miastem. Jej konkurenci jawią się jako ludzie, którzy skorzystali z okazji, by zaistnieć publicznie, lansować siebie i swoje poglądy. W przypadku Brauna – radykalnie narodowe. W przypadku Skiby – ultrakatolickie.

Nie było kampanii z prawdziwego zdarzenia, z debatami wszystkich kandydatów, ze sporami programowymi. Dulkiewicz nawet na parę dni wyjechała z córką w trakcie ferii szkolnych. Na udział w debacie się nie zgodziła, tłumacząc, iż nie chce dyskutować z Braunem, zdeklarowanym przeciwnikiem demokracji. W ostatnim przedwyborczym tygodniu w różnych punktach miasta częstowała przechodniów kawą, rozmawiała, rozdawała materiały wyborcze, a po południu chodziła po dzielnicach, od drzwi do drzwi.

Ona z Gdańska, oni z innych galaktyk

Dulkiewicz podczas konferencji prasowej wskazała pięć priorytetów swojej przyszłej prezydentury. Złożyły się na nie różne cele szczegółowe, m.in. usprawnienie komunikacji publicznej, większe nakłady na szczepienia i in vitro, budowa żłobków przedszkoli i szkół, rozwój przedsiębiorczości, aktywizacja osób biernych zawodowo i seniorów, budowa nowych dróg rowerowych i ścieżek do biegania, aktywizacja obywatelska (konsultacje społeczne, poprawa budżetu obywatelskiego). Punktowała rywali, że „nie mają zbyt wielu propozycji dla Gdańska”.

To prawda. Braun koncentrował się na zamiarze demontażu mitycznego „układu gdańskiego”. Na jednej z konferencji nazwał Gdańsk „miastem mafii, lóż i służb”. Zapowiadał: „żadnego tęczowego Gdańska, żadnego Wolnego Miasta Gdańska – tego konceptu, którym brzydko się bawią postpeerelowskie elity gdańskie”. Ot, egzotyka. Skiba z kolei kręcił się głównie wokół swojej katolickości, wokół walki z miejskim programem uświadamiania seksualnego młodzieży. Według niego to „deprawacja”. Ot, średniowiecze.

Miary sukcesu

Obaj panowie spotkali się na debacie w Filharmonii Bałtyckiej. Okazało się, że łączy ich niechęć do in vitro. Braun mówił o „niegodziwej procedurze”. Zachęcał do oglądania filmu własnego autorstwa „Eugenika w imię postępu”. Skiba przestrzegał: „Jeśli będziemy za dużo czytać o tym, czym jest in vitro, to doczytamy w pewnym momencie, jak wiele dzieci poczęło się dzięki temu i jak wiele rodzin jest szczęśliwych. Nie doczytacie jednak, jak wiele dzieci umarło z tego powodu”.

Takie poglądy nie pasują do wielkomiejskiego i generalnie otwartego światopoglądowo Gdańska. Jego mieszkańcy tylko pozornie mają wybór. Zatem powszechnie prognozuje się, że wygra Aleksandra Dulkiewicz. Ale jak będzie wyglądała ta wygrana, a przede wszystkim: jaka będzie frekwencja wyborcza, to pozostaje niewiadomą. Czy wyjątkowe okoliczności tych wyborów będą mobilizowały czy demobilizowały? Zależnie od tego mandat Dulkiewicz do rządzenia Gdańskiem może być mocny lub słaby.

Czytaj także: Jak zmieniał się Gdańsk i Paweł Adamowicz

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama