Kraj

Dlaczego Polska nie zdążyła na unijny przetarg na maseczki?

Ratownik przed szpitalem w Zielonej Górze Ratownik przed szpitalem w Zielonej Górze Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Polska nie jest reprezentowana w jednym z kluczowych unijnych komitetów do spraw bezpieczeństwa zdrowotnego. W drugim nasz przedstawiciel pojawia się w kratkę.

Polska nie jest członkiem stałej podgrupy komitetu ds. bezpieczeństwa zdrowotnego (Permanent Working Group of the Health Security Committee on Preparedness and Response Planning), zajmującej się przygotowaniem reakcji na zagrożenia zdrowotne. Ta grupa już od stycznia opracowywała strategię działania, to tam m.in. planowano wspólne zakupy sprzętu medycznego.

Czytaj też: Kraj w czasach zarazy

Spóźniliśmy się, bo nas nie było?

W grupie poza przedstawicielami państw są reprezentanci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (European Centre for Diseases Prevention and Control), które już 10 stycznia przedstawiło raport z pogarszającej się sytuacji w Wuhanie. Wtedy zaczęto planować europejską strategię wobec nadchodzącej (wtedy jeszcze tylko prawdopodobnej) epidemii zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

„Polityka” zapytała Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Sanitarny, czy to, że polscy lekarze nie dostaną kupionych taniej we wspólnym przetargu masek, rękawiczek jednorazowych, gogli, przyłbic i kombinezonów, zawdzięczamy naszej nieobecności w tym strategicznym organie doradczym Komisji Europejskiej. Odpowiedzi brak.

Czytaj też: Narodowy Instytut Onkologii zamyka usta pracownikom

Reprezentant Polski raz jest, raz go nie ma

Pytaliśmy również, dlaczego przedstawicielem Polski w innym unijnym komitecie, Health Security Committee, jest główny inspektor sanitarny, podczas gdy inne państwa delegują ministrów zdrowia. I dlaczego nasz przedstawiciel nie brał udziału w dwóch posiedzeniach styczniowych dotyczących mechanizmu repatriacji obywateli UE i przetargu na medyczne materiały ochronne.

Główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas w wywiadzie dla RMF FM 30 stycznia mógł zatem mówić z pełnym przekonaniem, że nie ma żadnego zagrożenia koronawirusem i znacznie bardziej obawia się grypy. Nie pojawił się też na posiedzeniu 14 lutego, poświęconym wybuchowi pandemii.

Polska przystąpiła do mechanizmu wspólnych zamówień, w ramach których państwa członkowskie kupują m.in. środki medyczne, dopiero na początku marca. Ominął nas pierwszy przetarg – na maski i kombinezony. W kolejnym mamy szansę na respiratory. Ile rząd zdecydował się kupić, nie ujawnia.

Czytaj też: Co daje noszenie maseczek i komu są potrzebne

Brakuje respiratorów i sprzętu ochronnego

Przyda się każda ilość. Kilkadziesiąt szpitali w całej Polsce ogłasza zbiórki na respiratory. Kłopot mają powiatowe, ale także wojewódzkie i specjalistyczne kliniki. O pomoc apeluje dyrektor wojewódzkiego szpitala w Płocku: potrzebne są dwa respiratory, urządzenie do dezynfekcji, maseczki, kombinezony i inne elementy odzieży ochronnej dla oddziału zakaźnego. Podobnie Wojewódzki Szpital Obserwacyjno-Zakaźny w Bydgoszczy.

Szpital Specjalistyczny im. Stefana Żeromskiego w Krakowie zbiera pieniądze na zakup sprzętu wspomagającego oddychanie, a Szpital Uniwersytecki w Krakowie zbiórkę prowadzi pod hasłem #Grunwald2020. W Szczecinie o pomoc apelują wszystkie szpitale, nawet wojewódzki, który pełni funkcję zakaźnego da regionu. W Trójmieście jedynym podmiotem, który nie prosi o przynoszenie masek i nie organizuje zbiórek, jest Copernicus prowadzący dwa szpitale, ale w zestawieniu do urzędu marszałkowskiego raportuje krytyczne braki.

Lekarze anestezjolodzy i specjaliści intensywnej terapii ze szpitala w Olsztynie proszą osoby pracujące w branży kosmetycznej, tatuażystów, fryzjerów, dentystów o przekazanie jednorazowych środków ochrony osobistej, a nawet ogrodników czy rolników, bo lekarzom i personelowi przydadzą się choćby wodoodporne fartuchy. Podobny apel do fryzjerów i kosmetyczek opublikował na swojej stronie Szpital Matki Polki w Łodzi.

W szpitalu w Zielonej Górze, gdzie hospitalizowano polskiego „pacjenta zero”, brakuje kombinezonów i maseczek, mimo że jest jednoimienny i dostaje sprzęt z Agencji Rezerw Materiałowych. To samo w Wałbrzychu, Kielcach, Rybniku, Częstochowie, Jaworznie, Jeleniej Górze, Stargardzie, Brzesku, Nowej Soli, Dąbrowie Górniczej, Goleniowie, Słubicach, Bolesławcu, Wołominie i Piasecznie.

Czytaj też: Kraj w pandemii. Kto za to zapłaci?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną