Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nie z nami takie numery, Brunner. Morawiecki z Ziobrą się zapędzili

Mateusz Morawiecki, 29 czerwca 2023 r. Mateusz Morawiecki, 29 czerwca 2023 r. Daniel Gnap / Kancelaria Prezesa RM
Morawiecki utrzymuje, że naszej suwerenności symetrycznie zagrażają Grupa Wagnera ze Wschodu i grupa Webera z Zachodu. Zestawienie przestępczej grupy rosyjskich najemników z frakcją w PE robi wrażenie.

Powiada się, że p. Morawiecki i p. Zbyszek (pardon za poufałość) nie pałają do siebie nadmierną sympatią. Drugi, czyli p. Ziobro (gdyby ktoś zapomniał rodowego nazwiska p. Zbyszka), nazwał pierwszego miękiszonem, co sugeruje, że sam jest twardzielem (twardokiszonem). W tle jest sprawa bardzo poważna – p. Morawiecki miał zasłużyć na miano „kiszonki na miękko” z powodu zbyt pojednawczego stanowiska w negocjacjach z UE w materii praworządności, o którą p. Zbyszek dba jak nikt przed nim i trudno przypuścić, aby ktoś go prześcignął w przewidywalnej przyszłości.

Ziobro i Morawiecki. Kto się czubi...

Niektórzy opowiadali, że konflikt jest pozorny, ponieważ, jak wiadomo, kto się czubi, ten się lubi. Coś musi być na rzeczy, skoro p. Morawiecki, o czym warto przypominać, bez problemów i nadzwyczaj praworządnie wprowadził rozdzielność majątkową w swojej rodzinie i nie musiał zdawać z tego sprawy. Ten jego osobisty przywilej został potwierdzony przez mgr Przyłębską i jej towarzystwo. Gdyby p. Zbyszek jako prokurator generalny nie dbał po swojemu o praworządność, toby zareagował, a wtedy niejakie kłopoty mogłyby spaść na głowę p. premiera i uczynić go miękiszonem na dobre.

Ostatnio prasa, oczywiście opozycyjna, a więc wredna i kłamliwa (patrz niżej), obrzydliwie doniosła (bo przecież nie poinformowała rzetelnie), że są jakieś problemy z oświadczeniami majątkowymi niektórych funkcjonariuszy z kręgu (eufemistycznie zwanego Trybunałem Konstytucyjnym) otaczającego Towarzyskie Odkrycie Jego Ekscelencji, ale wygląda na to, że p. Zbyszek i w tym przypadku przypilnował praworządności, co sprawia, że wszystko jest w największym porządku.

Może to zapewne poświadczyć p. Piebiak, kiedyś podsekretarz stanu w resorcie kierowanym przez p. Zbyszka, obecnie pracujący w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości, a tam przecież wiedzą, co i jak piszczy, zwłaszcza cienko, w materiach związanych z przestrzeganiem prawa w Polsce. Pan Piebiak ma w tej mierze nie tylko spore doświadczenie, ale i bezsprzeczne dokonania. Wszak kierował akcją „Kasta”, ewidentnie mającą na celu identyfikację wrogów praworządności wśród sędziów. To właśnie sprawiło, że został oddelegowany do placówki badającej wymiar sprawiedliwości i przekazującej rezultaty swojej pracy do TVP Info.

Nie z nimi takie numery

Nawet jeśli miękiszonowaty Kolekcjoner Obligacji Skarbu Państwa, gromadzący je na podstawie swojej urzędowej wiedzy, niedostępnej zwykłym obywatelom (piękny przykład zainteresowania sprawiedliwością, a nie prawem, charakterystyczny dla umysłowości pp. Morawieckich, seniora i juniora), był w rzeczywistym konflikcie z kiszonym na twardo p. Zbyszkiem, to ta godna pożałowania sytuacja, faktycznie bardzo groźna z uwagi na interes tzw. dobrej zmiany, została niespodziewanie zakończona dzięki pośrednictwu kapitana Hansa (oczywiście Janka) Klossa, niegdysiejszego herosa narodowego, tj. bohatera serialu „Stawka większa niż życie”. To pogromca Niemców, zwłaszcza Hermanna Brunnera, Sturmbannführera, tj. majora (czasem kapitana SS). Otóż Janek Kloss zwykł mawiać: „Nie ze mną takie numery, Brunner”, co znamionowało jego całkowitą przewagę umysłową i operacyjną w stosunku do rzeczonego esesmana.

Pan Zbyszek jako pierwszy skorzystał z konceptu Klossa. Nadał: „[Tusk] zawsze kłamał jak najęty. Kłamał, że nie podniesie wieku emerytalnego. Kłamał, że nie ma pieniędzy na 500 plus. Kłamał, że nie połaszczy się na brukselsko-berlińskie stołki. Kłamał nawet wtedy, gdy fotografował się ze świętymi obrazkami. Dziś Polacy mają mu uwierzyć, że chce nas zabezpieczyć przed imigrantami. Choć przecież jeszcze niedawno straszył nas karami finansowymi za nieprzyjmowanie »inżynierów« z Afryki i Azji. Może jeszcze mamy uwierzyć, że nie chodził z Putinem po molo i nigdy nie działał für Deutschland? Szukaj pan naiwnych gdzie indziej. Nie z nami te numery, Brunner”.

A p. Morawiecki rzekł: „Donald Tusk walczy ze sklepami niemieckimi, serio. Zamienił się chyba teraz w jakiegoś Hansa Klossa i próbuje się pokazać, że jest taki antyniemiecki, ale nie ze mną te numery, Brunner”.

Mamy więc chyba prawo mówić o Brunnerze-Tusku (w skrócie BT). Przykładowo: skoro w lesie spadła rakieta ruska, to wina Brunnera-Tuska.

Für Deutschland!

Oba zacytowane fragmenty nie pozostawiają wątpliwości, że ich autorzy wcielili się w rolę kpt. Klossa. A skoro tak, to nie mogą być w konflikcie, bo ich wspólne przesłanie „Nie z nami takie numery, Brunner” byłoby niezrozumiałe. Kompozycja logiczno-lingwistyczna filipik obu czołowych dobrozmieńców robi wrażenie, a dotyczy to zwłaszcza oracji p. Zbyszka. Wszelako BT nie mógł kłamać, że nie podniesie wieku emerytalnego, bo zapowiadał, że jego rząd to uczyni. Podobnie nie kłamał w sprawie 500 plus, ponieważ nie dotyczyło to kasy prywatnie posiadanej przez niego – skłamałby, gdyby rzekł: „mam własne pieniądze na ten cel”.

Pan Zbyszek pewnie chciał powiedzieć, że wedle BT w budżecie nie było pieniędzy na 500 plus, ale trafił nie tyle w płot, ile daleko od niego, bo funkcję premiera pełnił ktoś inny. W sprawie stołków p. Zbyszek chyba pomylił rzecz ze swoim permanentnym dobrodziejem, obiecującym, że nie będzie premierem, o ile jego brat zostanie prezydentem. Trudno też przyjąć, że kłamstwem jest fotografowanie się ze świętymi obrazkami. W sprawie kar Tusk zaś oświadczył (2017): „Jeśli polski rząd jako jeden z dwóch czy trzech w Europie zdecyduje się nie uczestniczyć w solidarnym podziale obowiązków w sprawie uchodźców, to będą tego konsekwencje. Takie są zasady w Unii Europejskiej. (...) [Polska musi wybrać, czy] razem z Europą rozwiązywać problemy dotyczące migracji, chronić granice [unijne] i pomagać państwom, które mają zbyt dużo uchodźców, czy – tak jak polski rząd robi dzisiaj – stanowczo wyłamywać się z europejskiej solidarności i nie przyjmować uchodźców. Oba te wyjścia mają swoje argumenty i swoje koszty”. Jak łatwo zauważyć, nie było to straszenie (Tusk nie miał zresztą kompetencji do nakładania kar), ale informowanie, co może się stać w związku ze stanowiskiem polskiego rządu.

Tusk nie może przekonywać, że nie spacerował z Putinem po molo, gdyż sam wielokrotnie opowiadał o tym zdarzeniu. Pewnie by się nie zgodzi, że „nigdy nie działał für Deutschland”, bo na pewno przynajmniej raz wypił kawę na lotnisku we Frankfurcie, a niewątpliwie jest to działanie na rzecz Niemiec. Wręcz chciałoby się powiedzieć: „nie ze mną takie numery, panie Ziobro”.

Pan Morawiecki także poruszył sprawę für Deutschland, ale uczynił to konkretniej, mianowicie w związku ze stosunkiem BT do sklepów niemieckich. Wprawdzie struktura gramatyczna oracji premiera niewiele sugeruje, ale zasadna jest hipoteza, że słowo „serio” zostało użyte ironicznie. W konsekwencji BT nie walczy ze sklepami niemieckimi, ale je popiera, a jeśli tak, to nie jest antyniemiecki i działa für Deutschland (może nawet nur für Deutschland). Pan Zbyszek utrzymuje, że nie jest prawdą, jakoby BT nigdy nie działał für Deutschland. Wprawdzie trudno mieć zaufanie do logicznych kompetencji p. Zbyszka, ale można zaryzykować przypuszczenie, że jego zdaniem BT zawsze działał na rzecz Niemiec. Nie jest jasne, czy p. Morawiecki podziela to przekonanie, ale skoro woła: „nie ze mną takie numery, Brunner”, to chyba można mu przypisać bardziej uniwersalne rozumienie proniemieckości Tuska niż przeświadczenie wypływające z troski BT o germańskie placówki handlowe w Polsce.

Czytaj też: PiS i Ziobro zabezpieczają się na wypadek przegranej w wyborach

Zamieszki: z Paryża do Warszawy

Akcja BT jest nową odsłoną pisowskiej kampanii o dziadku z Wehrmachtu, sprokurowanej przez p. Jacka Kurskiego. Pomysł się nie udał, a nawet spowodował przejściowe kłopoty jego pomysłodawcy, który „odzyskał” jednak z czasem zaufanie Prezesa the Best i został szefem TVP. Zastąpił go p. Matyszkowicz, który patronuje emisji rozmaitych materiałów pod hasłem „nie ze mną takie numery, Brunner”. Numery osobnika o ksywie BT polegają przede wszystkim na kłamstwach. Liczba mnoga nie jest przypadkiem, co p. Zbyszek stwierdza explicite, a p. Morawiecki w sposób dorozumiany. Obaj zostali walnie wspomożeni przez p. Mejzę, posła niezależnego, aczkolwiek stowarzyszonego z PiS, członka Partii Republikańskiej, formacji, której członkowie ostatnio wsławili się osobliwą dystrybucją wielomilionowych grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Pan Mejza wystąpił w TVP(Dez)Info – nazwał Tuska zawodowym szulerem i oszustem, a potem tak podsumował swoje spostrzeżenia: „Donald Tusk przede wszystkim szczeka jak taki owczarek niemiecki na berlińskiej smyczy. A jak przestaje się opłacać to wdrażanie dyktatu Berlina tak na wprost w Polsce, to zaczyna zmieniać zdanie. Jak dla mnie to za chwilę będzie uczestniczył w pielgrzymce na Jasnej Górze, może nawet na Marsz Niepodległości się wybierze”. Aż dziw bierze, że p. Mejza nie odwołał się do Brunnera, ale pewnie uznał, że „owczarek na berlińskiej smyczy” wystarczy.

TVP (Dez)Info emituje specjalny program „Jak oni kłamią”, który ma demaskować rzekome kłamstwa opozycji i TVN. Najlepszą recenzję napisał pewien internauta: „Ktoś się wzniósł na wyżyny, tworząc ten film, co znaczy, że lata nisko”. Dla teoretyka argumentacji treść poszczególnych odcinków jest interesująca jako przykład manipulacji werbalnej, przekonującej, że A to B, z którego wynika nie-A.

Technika jest prosta. Prezenter, np. p. Klarenbach, wita w polskich mediach, a potem mówi bardzo szybko, co uniemożliwia słuchaczowi odróżnienie poszczególnych zdań. Na ekranie cały czas widać napis „Jak oni kłamią”, na dodatek odczytywany poważnym głosem przez lektora. W normalnej logice, jeśli A jest prawdą, to nie-A jest fałszem. TVP(Dez)Info kombinuje inaczej. Przykład: w Paryżu były zamieszki, co jest prawdą. Ale TVN pokazuje to kuriozalnie (sformułowanie gospodarza programu TVP), mianowicie podkreślając, że problem dotyczy policji francuskiej, a nie migrantów, których Tusk chce sprowadzić do Polski. Innymi słowy, TVN i Tusk kłamią, twierdząc, że płonące samochody w Paryżu są słusznym gniewem migrantów, a nie działaniem bezprawnym. Dalej dowiadujemy się, że Tusk chce, aby takowe burdy miały miejsce w Warszawie.

Aby podać inny przykład dobrozmiennej troski o prawdę, przytoczę wypowiedź p. Terleckiego, że opozycja kłamie, przekonując, że nie będzie przymusowej relokacji migrantów. To, że nie będzie, zostało wielokrotnie zapowiedziane przez przedstawicieli UE. Proponowane zasady mówią o możliwej relokacji, ale p. Schreiber z PiS wyprowadza stąd wniosek, że skoro relokacja jest możliwa, to jest przymusowa.

Ciekawa logika, całkiem podobna do tej obowiązującej w okresie stalinowskim, kiedy „można głosować na PZPR” znaczyło „musi się głosować na PZPR”. W ogólności gdyby TVP posiadała w latach 1980–89 (i wcześniej) takie środki techniczne, jakie ma obecnie, to jej propaganda byłaby taka jak ta uprawiana pod rządami p. Kurskiego i p. Matyszkowicza. Swego czasu ludzie zniesmaczeni praktykami TVP wystawiali telewizory w oknach w czasie trwania „Dziennika Telewizyjnego”. Można by do tego wrócić, przynajmniej w sensie symbolicznym. Ale może byłoby szkoda, bo np. umknąłby uwadze znamienity przykład dobrozmiennej prawdomówności polegający na wykazaniu, że ceny prądu są stabilne, chociaż podrożały trzykrotnie.

Czytaj też: „Jak oni kłamią”, chojracki program TVP wymierzony w TVN

Grupa Wagnera, grupa Webera

Dobrozmienna propaganda lubi plasować opozycję między Putinem a Niemcami. Pan Morawiecki widzi to tak: „Kiedy w tym trudnym czasie, pełnym ryzyka i niepewności, nie wiemy, co nastąpi, na Wschodzie widzimy Grupę Wagnera, która ma się przemieścić na Białoruś, a na Zachodzie działa grupa Webera. Wiecie, co to jest grupa Webera. Weber–Tusk. Weber to jest europejski szef partii Tuska. Mówi, że tylko oni – Weber i Tusk – stworzą zaporę ogniową”. Gadka o zaporze ogniowej jest aluzją do oświadczenia Webera: „Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy”. Fakt, ktokolwiek to zrobi, skieruje nas ze Wschodu na Zachód.

Jak wyjaśnił p. Morawiecki, nie twierdzi, że te grupy są identyczne, co – trzeba lojalnie przyznać – świadczy o jego nadzwyczajnej bystrości obserwacyjnej. Ale utrzymuje, że naszej suwerenności symetrycznie zagrażają Grupa Wagnera ze Wschodu i grupa Webera z Zachodu. Zestawienie przestępczej w sensie prawa międzynarodowego grupy rosyjskich najemników z frakcją w PE robi wrażenie, tym bardziej że nici całego spisku trzyma w swoich rękach Tusk (jakżeby inaczej), partyjny podwładny Webera i zwolennik proputinowskiego resetu europejskiej polityki wschodniej.

To drugie jest przedmiotem osobliwego serialu „Reset”, emitowanego przez dwa programy TVP (Jedynkę i Info) – zajmę się tym w jednym z kolejnych felietonów. À propos partyjnego szefa, p. Morawiecki zaapelował do p. Tuska tak: „Na koniec, panie Brunner, dla pana to szanowny pan prezes Jarosław Kaczyński [a nie Kaczyński]”. Cóż, premier będący podwładnym wicepremiera najwyraźniej nie rozumie, że savoir vivre obowiązujący w PiS niekoniecznie jest powszechny.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną