Obie konwencje dzieli niespełna 200 km. Partia Jarosława Kaczyńskiego mocno „podprowadzała” w ostatnich dniach pod wydarzenie w Końskich, ogłaszając co rusz kolejne chwytliwe hasła. Ale też mierzyła się – i dalej mierzy – z aferą w MSZ dotyczącą wydawania wiz imigrantom.
Po ośmiu latach rządów PiS
Do tej pory fundamentem kampanii PiS nie było wychwalanie osiągnięć ośmiu lat rządów, bo wiele obietnic trudno byłoby „sprzedać” jako wypełnione. Nie widać miliona elektrycznych aut na polskich drogach, które zapowiadał Mateusz Morawiecki. Polski Ład okazał się wizerunkową katastrofą, a wymiar sprawiedliwości po „deformie” PiS i Zbigniewa Ziobry działa tak, że sam Jarosław Kaczyński w pewnym momencie przyznał, że po prostu nie wyszło.
Nawet sztandarowy program 500 plus trudno dziś przedstawiać jako spełnienie towarzyszących mu zapowiedzi, bo miał skłonić Polki i Polaków do decyzji o posiadaniu dzieci. Tymczasem, jak pisze w „Polityce” Edwin Bendyk w tekście „Wielkie wymieranie Polaków. Z takimi danymi Zachodu nie dogonimy”: „W 2022 r. urodziło się w Polsce 305 tys. osób, najmniej od końca II wojny światowej”. I dalej: „Czy możliwa jest radykalna zmiana prognozy? Na plus na pewno nie, bo liczba Polek i Polaków zależy nie tylko od średniej dzietności, ale też od liczby kobiet w wieku umożliwiającym rodzenie dzieci. To oczywiście podstawowy warunek biologiczny ewentualnej mniejszej lub większej dzietności. Nie tylko jednak biologia decyduje o rozwoju populacji, biologiczny potencjał realizujemy w konkretnym kontekście kulturowym, prawnym, gospodarczym.