Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Konwencja PiS. Kaczyński zapowiada obronę rodziny, gotówki i węgla

Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas partyjnej konwencji w Końskich. 9 września 2023 r. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas partyjnej konwencji w Końskich. 9 września 2023 r. Pawel Malecki / Forum
W Końskich PiS zorganizował konwencję, na której prezes Jarosław Kaczyński ogłosił program wyborczy, w dużej mierze złożony z już złożonych obietnic (m.in. 800 plus, darmowe autostrady). Zapowiedział też emerytury stażowe po 38 latach pracy dla kobiet i po 43 dla mężczyzn. W tym samym czasie w Tarnowie Donald Tusk prezentował „100 konkretów na pierwsze 100 dni” rządów opozycji.

Obie konwencje dzieli niespełna 200 km. Partia Jarosława Kaczyńskiego mocno „podprowadzała” w ostatnich dniach pod wydarzenie w Końskich, ogłaszając co rusz kolejne chwytliwe hasła. Ale też mierzyła się – i dalej mierzy – z aferą w MSZ dotyczącą wydawania wiz imigrantom.

Po ośmiu latach rządów PiS

Do tej pory fundamentem kampanii PiS nie było wychwalanie osiągnięć ośmiu lat rządów, bo wiele obietnic trudno byłoby „sprzedać” jako wypełnione. Nie widać miliona elektrycznych aut na polskich drogach, które zapowiadał Mateusz Morawiecki. Polski Ład okazał się wizerunkową katastrofą, a wymiar sprawiedliwości po „deformie” PiS i Zbigniewa Ziobry działa tak, że sam Jarosław Kaczyński w pewnym momencie przyznał, że po prostu nie wyszło.

Nawet sztandarowy program 500 plus trudno dziś przedstawiać jako spełnienie towarzyszących mu zapowiedzi, bo miał skłonić Polki i Polaków do decyzji o posiadaniu dzieci. Tymczasem, jak pisze w „Polityce” Edwin Bendyk w tekście „Wielkie wymieranie Polaków. Z takimi danymi Zachodu nie dogonimy”: „W 2022 r. urodziło się w Polsce 305 tys. osób, najmniej od końca II wojny światowej”. I dalej: „Czy możliwa jest radykalna zmiana prognozy? Na plus na pewno nie, bo liczba Polek i Polaków zależy nie tylko od średniej dzietności, ale też od liczby kobiet w wieku umożliwiającym rodzenie dzieci. To oczywiście podstawowy warunek biologiczny ewentualnej mniejszej lub większej dzietności. Nie tylko jednak biologia decyduje o rozwoju populacji, biologiczny potencjał realizujemy w konkretnym kontekście kulturowym, prawnym, gospodarczym. O tym, dlaczego Polki nie chcą rodzić, napisano już wiele. Wielu komentatorów pisze wręcz o »strajku prokreacyjnym« w odpowiedzi na drakońskie ograniczenie praw kobiet do dysponowania swoim ciałem po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji w 2020 r.”.

Sondaże wciąż dają PiS kilka pewnych punktów procentowych przewagi nad Koalicją Obywatelską. Partia władzy korzysta z przewag, jakie sobie zapewniła, rządząc krajem. „To nie będą równe wybory. PiS dysponuje w kampanii przygniatającą przewagą finansową, instytucjonalną i propagandową. (...) Nierównowaga stale się pogłębia. Październikowe wybory będą jeszcze bardziej niesprawiedliwe od poprzednich. Taka jest bowiem logika tych rządów” – pisał niedawno w „Polityce” Rafał Kalukin w tekście „Gra pod górkę”.

Głównym motywem kampanii PiS było do tej pory bezpieczeństwo i rekordowe zakupy uzbrojenia, które kontraktuje co chwila MON Mariusza Błaszczaka. Władza zasypuje też przestrzeń publiczną nowymi obietnicami. Kilka miesięcy temu, podczas pierwszej konwencji (nazwanej ulem), Jarosław Kaczyński zapowiedział m.in. wzrost świadczenia 500 plus do 800 plus, darmowe leki dla seniorów i dzieci i bezpłatne autostrady. W tym tygodniu ogłoszono program rewitalizacji wielkiej płyty (choć takie wsparcie jest już dostępne), program „dobry posiłek” w szpitalach (jak one wyglądają w ostatnich latach, można przeczytać we wstrząsającym tekście Pawła Walewskiego) czy o programie „lokalna półka”. Była też obietnica patriotycznych wycieczek dla uczniów.

Kaczyński: „Rodzina to związek jednej kobiety i jednego mężczyzny”

Miejsce dzisiejszej konwencji programowej PiS nie było wybrane przypadkowo. Tu odbyła się w czasie wyborów prezydenckich 2020 „debata” organizowana przez rządową TVP, na której był tylko Andrzej Duda. Końskie leży w Świętokrzyskiem, gdzie będzie kandydował Jarosław Kaczyński.

Impreza rozpoczęła się od przejścia prezesa przez szpaler partyjnych działaczy, odśpiewaniem hymnu i emisją wyborczego filmiku. Za sceną widniało hasło: „Bezpieczna przyszłość Polaków”. „Jeszcze żeśmy nie wygrali” – rozpoczął Kaczyński, gdy działacze krzyczeli „dziękujemy”. I przeszedł do omówienia partyjnego programu i propozycji („Tusk ma 100, a my mamy dużo więcej”).

Zaczął od wyliczenia wartości, które mają być niezmienne od czasów Porozumienia Centrum. To godność człowieka, a następnie ludzkie życie. Tu była mowa o „ideologiach, które tę wartość podważają” oraz atakach na życie bezbronnych, na które nie ma zgody PiS. „Pamiętając, że kobieta w ciąży ma prawo do życia i do zdrowia. I my je uznajemy” – stwierdził Kaczyński, choć nie wytłumaczył, skąd w ostatnich latach przypadki śmierci kobiet w polskich szpitalach, którym odmówiono legalnej aborcji. Następnie wymieniał kolejno: wolność, solidarność („odrzucamy kolektywizm i odrzucamy skrajny indywidualizm”), równość i sprawiedliwość.

Mówiąc o rodzinie, Kaczyński stwierdził, że „to związek kobiety i mężczyzny, jednej kobiety i jednego mężczyzny, rodzina monogamiczna. Odrzucamy wszelki atak na tradycyjną rodzinę i twierdzenia, że ona jest źródłem opresji. To jedyne miejsce, gdzie mogą przyjść na świat i być dobrze wychowane dzieci”. Kolejną wartością, jaką wymienił, jest naród („my, Polacy, mamy się do czego odwołać, nasza historia była trudna, ale była wielka”), a następnie bezpieczeństwo i silne państwo. „Ono jest naturalną organizacją narodu, bez niego naród nie może się rozwijać. Byliśmy narodem bez państwa, to jest straszne doświadczenie i ono nigdy nie może się powtórzyć” – stwierdził.

Wszystko to prowadziło do spodziewanego wniosku Kaczyńskiego, że poprzednicy nie realizowali tych wartości, „dążyli do ich ograniczania”.

Kaczyński zapowiada emerytury stażowe i obronę gotówki

Potem prezes PiS wymieniał i chwalił wielkie polityki: bezpieczeństwa, antykryzysową, kulturalno-oświatową („miała służyć umacnianiu świadomości narodowej, odrzuceniu pedagogiki wstydu, budowaniu dumy”). Mówił o polityce społecznej i lokalnej (jej elementem była reforma oświaty) i zachwalał politykę w sferze wsi. „Czy wszystko się udało? Nie. W sytuacji, którą zbudował komunizm i postkomunizm, wszystkiego zrobić nie było można”.

Co się udało? Jak stwierdził prezes PiS, zmniejszyła się np. liczba dzieci w sferze zagrożenia nędzą (z 30 do 4,2 proc.). Władza jego zdaniem bardzo dobrze poradziła sobie z dwoma kryzysami, a także z wyzwaniami ekonomicznymi („nasza pozycja gospodarcza jest najwyższa w historii, licząc PKB, jeśli chodzi o siłę nabywczą”).

„Idzie to w dobrą stronę i jest pytanie, co dalej? (…)” – stwierdził Kaczyński. „Drugiej wielkiej reformy finansów nie przeprowadzimy, Szukamy nowych źródeł naszego wzrostu” – dodał. Wymienił: naprawę państwa (w tym dalszą reformę wymiaru sprawiedliwości), zabezpieczenie rodziny, sprawę mieszkań („musimy postawić na podaż, nie na popyt, zlikwidować układy i patodeweloperkę”), poprawę w służbie zdrowia i profilaktyce zdrowotnej.

Wymienił także cyfryzację, ale tu padło zastrzeżenie: „Polska ma być krajem cyfrowym, ale będziemy bronić gotówki jak niepodległości. Bo jej brak to oddanie jakiejś grupie ludzi kontroli nad innymi, jeden klik i ktoś nie ma pieniędzy”. Kaczyński, zapowiadając nową politykę kulturalno-oświatową, mówił z kolei o „zdolnych młodych Polakach i asach matematycznych, których nie można zgubić”.

Kolejne zastrzeżenie padło przy transformacji energetycznej. „Ona musi być, ale oczywiście z zachowaniem węgla. To jest nasz zasób i dźwignia rozwojowa”. Nie było za to wątpliwości przy ocenie polityki zagranicznej – zwłaszcza tej za czasów szefa MSZ Zbigniewa Raua („Ale muszę tu wspomnieć także o prezydencie”). Tu znalazło się miejsce na element wyborczej strategii PiS, czyli atak na Tuska. „Pragnął pozycji klienta, bo tylko dzięki niej mógł awansować. (…) Nam się udało, różni nas nie lubią, ale wiedzą, że jesteśmy suwerennym państwem”, stwierdził Kaczyński.

W finale mobilizował: „Chcemy, by cały nasz naród został nobilitowany. Nasi wrogowie chcieli nas zniszczyć i to im się nie udało”. I dalej: „Nie wygraliśmy tych wyborów jeszcze, patrzcie zimną głową, wygrywa się ciężką pracą, do ostatniego dnia”. I powtórzył elementy wyborczego programu, które już były znane, w tym: 800 plus od nowego roku, darmowe autostrady oraz leki dla dzieci i seniorów. Mówił o czterech programach ogłaszanych w minionym tygodniu, a także o emeryturach stażowych (po 38 latach kobiety, po 43 latach mężczyźni).

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek próbowała udowodniać, że „piekło kobiet” miało miejsce przed rządami PiS. „Czy Tusk myślał o kobietach, które kupowały na zeszyt, musiały emigrować, musiały żyć z oprawcami? (…) Nie pozwólmy zmarnować wspaniałych ośmiu lat” – mówiła.

Premier Mateusz Morawiecki chwalił swoje rządy, mówił o przestawionych zwrotnicach modernizacji, przekonywał, że budżet ma się bardzo dobrze. Premier powtarzał hasła o „rządach liberałów przy wsparciu Webera”, uległości wobec Niemiec, zachęcał: „Tuskowi trzeba powiedzieć nie, a jak nie zrozumie, to nein”.

Jedynki PiS. Kaczyński wybiera Kielce, spotka Giertycha

Przypomnijmy, że już jakiś czas temu okazało się, że prezes PiS, który jest z warszawskiego Żoliborza i od lat startuje z Warszawy, sam wystawił siebie na liście w Kielcach. Uzasadniał, że taka jest potrzeba strategii wyborczej partii, ale opozycja odpowiadała, że boi się przegranej z kretesem w stolicy ze swoim głównym oponentem Donaldem Tuskiem.

W chwili ogłoszenia tej decyzji lider KO mówił: „Żebyś nie czuł się samotny, żebyś poczuł się trochę lepiej – i robię to tylko dla ciebie, Jarosławie Kaczyński – wystawię na tej liście, na naszej liście, twojego wicepremiera Romana Giertycha na ostatnim miejscu”. Giertych był od maja 2006 r. do sierpnia 2007 wicepremierem i ministrem edukacji w rządach PiS-Samoobrona-LPR Kazimierza Marcinkiewicza i Kaczyńskiego. „Twój wicepremier, z twojego rządu, nie z mojego, podobno ma dla ciebie mnóstwo ciekawych informacji. Podobno jest gotowy poprowadzić arcyciekawą kampanię, w której wykorzysta całą wiedzę na temat waszej wspólnej i osobnej pracy” – stwierdził szef KO.

Tusk dodał, że sam postanowił kandydować na Żoliborzu. „W twoim miejscu” – powiedział do prezesa PiS. „Z niedowierzaniem przyjąłem informację, że Jarosław Kaczyński ucieka z Warszawy”. Kaczyński odpowiadał: „Z góry wiedziałem, że tak będzie mówiła opozycja, ale czego ja mam się bać? Pana, który łgał, łga i jeszcze raz łga. Naprawdę, to żaden powód do strachu”.

Poza tym na pierwszych miejscach znaleźli się m.in. marszałek Sejmu Elżbieta Witek (Legnica), Marcin Gwóźdź (Wałbrzych), Mirosława Stachowiak-Różecka (Wrocław), szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Paweł Szrot (Bydgoszcz), Krzysztof Szczucki (Toruń), minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek (Lublin), szef MSWiA Mariusz Kamiński (Chełm), Marek Ast (Zielona Góra), minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau (Łódź), Antoni Macierewicz (Piotrków Trybunalski, zmierzy się m.in. z Bogusławem Wołoszańskim z KO), Joanna Lichocka (Sieradz), Rafał Bochenek (Chrzanów), Małgorzata Wassermann (Kraków), wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (Nowy Sącz), Anna Pieczarka (Tarnów), minister sportu Kamil Bortniczuk (Płock), Paweł Kukiz (Opole).

Referendum horrendum. PiS zastawia pułapki

Innym elementem kampanii PiS jest organizowane razem z wyborami referendum, w którym wyborczynie i wyborcy mogą (ale nie trzeba brać udziału w referendum) odpowiedzieć na cztery pytania: o wyprzedaż majątku państwowego, o ewentualne podniesienie wieku emerytalnego, o płot na granicy polsko-białoruskiej i o przyjmowanie „tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu o Afryki”. To pomysł żywcem odgapiony od węgierskiego premiera Viktora Orbána.

„Od ośmiu lat władza PiS nie godziła się na wysłuchania obywatelskie w Sejmie, nie posyłała swoich ustaw do konsultacji społecznych, odrzucała opinie organizacji eksperckich, nie pytała o zdanie zainteresowanych i w ogóle w relacjach ze społeczeństwem używała albo przekupstwa, albo siły, a nie dialogu. Aż tu nagle referendum. To kolejna instytucja demokratyczna, którą władza wydrąża z treści. I nawet zaczyna przyznawać, że demokracja jako forma ustroju coraz mniej jej się podoba” – pisała Ewa Siedlecka w tekście „Referendum horrendum. PiS zastawia pułapki”.

I dalej: „Referendum daje obecnej władzy przewagę finansową i propagandową. Treść pytań pozwoli jej wykorzystywać je we własnym przekazie wyborczym. Rząd PiS będzie mógł się więc promować także za pieniądze przeznaczone na promocję referendum. Kampanię referendalną mogą też sponsorować rozmaite powołane i obsadzone przez PiS, a korzystające z publicznych pieniędzy, fundacje, fundusze czy »instytuty«, bo przepisy referendalne nie ograniczają rodzaju podmiotów, które mogą finansować kampanię referendalną. Prawo nie limituje też wydatków na tę kampanię w przeciwieństwie do wydatków na kampanię wyborczą”.

Afera w MSZ w związku z wizami dla imigrantów

Czwarte pytanie miało być odpowiedzią na ujawnienie, że za rządów PiS przyjechały do Polski tysiące imigrantów, którzy wykonują różne prace. Specjalne miasteczko dla nich powstaje m.in. w Płocku, nazywają je „Orlenlandem”. To 2,5 tys. kontenerów mieszkalnych – takie, jakie stawiano dla żołnierzy w czasach zamkniętej zony przy granicy z Białorusią. Całą sprawę opisał w reportażu w „Polityce” Marcin Kołodziejczyk.

W ostatnich dniach PiS znowu ma problem. Chodzi o coraz głośniejszą aferę w MSZ, której efektem jest m.in. dymisja wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. W piątek 1 września „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że do siedziby resortu przy al. Szucha w Warszawie weszli agenci Centralnego Biura Śledczego. Przyczyną interwencji miała być działalność Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, instytucji odpowiedzialnej za wydawanie wiz zezwalających na pracę cudzoziemcom. O sprawie napisała potem „Rzeczpospolita”, wskazując, że system wydawania wiz jest potencjalnie „korupcjogenny”.

Donald Tusk napisał na Twitterze: „Rozpętać antymigrancką histerię, ściągnąć rekordową ilość migrantów, zarobić miliony na wizach, a na koniec rozpisać referendum w sprawie migracji. Łukaszenka to przy nich amator”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną