Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dudnienie w obronie pisiąt. W obozie PiS czuć desperację i rozpacz

Prezydent Andrzej Duda w czasie inauguracji dziesiątej kadencji Sejmu, 13 listopada 2023 r. Prezydent Andrzej Duda w czasie inauguracji dziesiątej kadencji Sejmu, 13 listopada 2023 r. Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Upieranie się przy kandydacie, o którym wiadomo, że nie uzyska wotum zaufania, urąga kryteriom racjonalności przy podejmowaniu decyzji. Takie są skutki uznania dobrostanu polityków PiS za ważniejszy od interesu państwa.

Wynik październikowych wyborów sprawił, że zachwycony sobą dobrozmienny obóz poczuł się okrutnie skrzywdzony. Pisięta nie tracą jednak rezonu i zapowiadają rychły powrót do władzy. Pan Duda powierzył funkcję marszałka seniora p. Sawickiemu z PSL, czyli z Trzeciej Drogi, a nie komuś z PiS. Jedni tłumaczą ten krok próbą przekupienia PSL, inni koncyliacyjnym nastawieniem p. Dudy, a jeszcze inni taktyką, tj. uznaniem, że działania gospodarza pierwszego posiedzenia nowego Sejmu i tak nie przyspieszą powołania rządu przez partie demokratyczne.

Rozłam jest nieunikniony!

Desperacja p. Morawieckiego była tak wielka, że deklarował poparcie kandydatury p. Kosiniaka-Kamysza na premiera i gotowość zostania „tylko” ministrem w nowym rządzie. Mówi się również, że nominacja p. Morawieckiego na szefa rządu ma na celu upokorzenie go w związku z walką o schedę po p. Kaczyńskim (Jego Ekscelencja sam zapowiada rezygnację w 2024 r., chociaż zastrzega: „o ile nie zajdą nieprzewidziane okoliczności”, a to znaczy, że jego misja Zbawcy Narodu może ulec prolongacie), ponieważ p. Duda też zamierza się o nią ubiegać.

Nie próżnują również szeregowe pisięta. Prof. Broda, mój ulubiony fizyk jąder atomowych, napisał 15 października o 22:53: „Myślę, że rzeczywiste wyniki będą bardzo różne, znacznie korzystniejsze dla PiS i dla Polski. Tym razem IPSOS podał całkiem sztuczne, dalekie od rzeczywistości wyniki, aby opozycja mogła rozpocząć kampanię oskarżeń, że PiS sfałszował wyniki”, a niecały miesiąc później najpierw bajdurzył: „Turystyka wyborcza sięgająca 1,6 miliona to była akcja wyłącznie przeciwników, bo zwolennicy PiS, tak jak zwykli, uczciwi ludzie, nie myślą o takich kombinacjach”, a w końcu skonkludował: „Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte.

Reklama