Wynik październikowych wyborów sprawił, że zachwycony sobą dobrozmienny obóz poczuł się okrutnie skrzywdzony. Pisięta nie tracą jednak rezonu i zapowiadają rychły powrót do władzy. Pan Duda powierzył funkcję marszałka seniora p. Sawickiemu z PSL, czyli z Trzeciej Drogi, a nie komuś z PiS. Jedni tłumaczą ten krok próbą przekupienia PSL, inni koncyliacyjnym nastawieniem p. Dudy, a jeszcze inni taktyką, tj. uznaniem, że działania gospodarza pierwszego posiedzenia nowego Sejmu i tak nie przyspieszą powołania rządu przez partie demokratyczne.
Rozłam jest nieunikniony!
Desperacja p. Morawieckiego była tak wielka, że deklarował poparcie kandydatury p. Kosiniaka-Kamysza na premiera i gotowość zostania „tylko” ministrem w nowym rządzie. Mówi się również, że nominacja p. Morawieckiego na szefa rządu ma na celu upokorzenie go w związku z walką o schedę po p. Kaczyńskim (Jego Ekscelencja sam zapowiada rezygnację w 2024 r., chociaż zastrzega: „o ile nie zajdą nieprzewidziane okoliczności”, a to znaczy, że jego misja Zbawcy Narodu może ulec prolongacie), ponieważ p. Duda też zamierza się o nią ubiegać.
Nie próżnują również szeregowe pisięta. Prof. Broda, mój ulubiony fizyk jąder atomowych, napisał 15 października o 22:53: „Myślę, że rzeczywiste wyniki będą bardzo różne, znacznie korzystniejsze dla PiS i dla Polski. Tym razem IPSOS podał całkiem sztuczne, dalekie od rzeczywistości wyniki, aby opozycja mogła rozpocząć kampanię oskarżeń, że PiS sfałszował wyniki”, a niecały miesiąc później najpierw bajdurzył: „Turystyka wyborcza sięgająca 1,6 miliona to była akcja wyłącznie przeciwników, bo zwolennicy PiS, tak jak zwykli, uczciwi ludzie, nie myślą o takich kombinacjach”, a w końcu skonkludował: „Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte.