20 wet Karola Nawrockiego. Idzie na rekord, ale dla rządu to może być dobra wiadomość
„Weto przynosi efekty. Rząd musi zrozumieć, że te weta służą Polakom. Rządowi nie są na rękę, bo zmuszają do cięższej pracy. (...) Zrobicie dobre prawo, będzie podpis. Będzie złe, będzie weto. To uczciwa i oczywista zasada. Na moje biurko trafiły kolejne złe ustawy” – przekazał w czwartek z zadowoleniem Karol Nawrocki. Po niespełna pół roku w Pałacu Prezydenckim zdążył zawetować aż 20 ustaw. Jego aktywność budzi emocje w ławach rządowych, mnożą się komentarze o paraliżu państwa. Ale dla ekipy Donalda Tuska nadaktywność prezydenta nie musi oznaczać końca świata. Wręcz przeciwnie.
Dla dobra obywateli
W czwartek Kancelaria Prezydenta przekazała, że kolejne trzy ustawy – prawo oświatowe, podatek cukrowy, podatek akcyzowy – doczekały się weta. To znaczy Nawrocki – jakby to sam powiedział – skorzystał z „prerogatywy prezydenta RP”. Uzasadnienie decyzji zostało przygotowane bardzo sprawnie technicznie, lecz jeśli zagłębimy się w okrągłe słowa, to ujrzymy w nich wiele sprzeczności.
Decyzję o zawetowaniu podwyżki opłaty cukrowej Nawrocki tłumaczył troską o obywateli. „Cel tej nowelizacji jest oczywisty. Zasypanie ogromnej dziury budżetowej, do której doprowadził rząd. Po 11 miesiącach mamy ponad 240 mld zł deficytu. Zamiast uszczelniać system podatkowy, rządzący sięgają do portfela obywateli” – przekazał prezydent.
Rzecz w tym, że powołuje się na budżet państwa, a wpływy z opłaty cukrowej trafiają do NFZ. Celem nie jest bowiem bezduszne okradanie obywateli, a zniechęcanie do spożywania napojów o wysokiej zawartości cukru, tauryny i kofeiny (jak np. energetyki) oraz dofinansowanie profilaktyki i leczenia chorób, w tym otyłości i cukrzycy. Trudno posądzać rząd o „sięganie do portfela obywateli” i złe intencje. Przeciwnie: celem opłaty jest dobro obywateli (na wzór akcyzy za alkohol i papierosy). Obowiązujące stawki przewidują dopłatę w wysokości od 50 gr do 1,20 zł za litr napoju. Ustawa zakładała podniesienie maksymalnych wartości (w oparciu o ilość cukru w napoju) do 70 gr i 1,80 zł.
Podobnie rzecz się ma z podwyżką akcyzy na alkohol, która wedle rzecznika rządu Adama Szłapki spowodowałaby wzrost ceny butelki piwa o 16 gr, a butelki wódki o 3 zł.
W przypadku alkoholu sprawa jest zarazem prostsza i trudniejsza. Cukier – nazywany białą śmiercią – jest substancją wciąż bagatelizowaną, szkodliwość alkoholu jest powszechnie znana, a kolejni eksperci alarmują o narastającym problemie – zarówno społecznym, jak i finansowym. NFZ na koszty walki z alkoholizmem i leczenie tej choroby przeznacza ok. 1 mld zł rocznie, choć eksperci szacują, że ukrytych kosztów jest nawet sto razy więcej. Widać w Polsce zarazem przywiązanie do destrukcyjnie rozumianej wolności. Dość wspomnieć awantury przy okazji wprowadzania nocnej prohibicji w największych miastach i skalę emocji związanych z ograniczaniem dostępu do piwa, wina i wódki.
Czytaj też: Notatnik polityczny. Czarzasty i Hołownia jako przypadki odmienne, a w PiS wojna rozumu z emocjami
Szansa dla rządu
Teza o paraliżujących kraj wetach Nawrockiego jest atrakcyjna dla obozu rządzącego, bo prezydent sprzeciwia się jego najważniejszym projektom. Sam Nawrocki sumiennie podkreśla, że podpisał zarazem 115 ustaw, dodając, że jego decyzje nie są „gestem politycznym”, zawsze „jasno wskazuje powody” i „bardzo często przedstawia alternatywne projekty”.
Wszystkie te zapewnienia mają odwrócić uwagę od słonia stojącego w pokoju – oczywistego faktu, że decyzje prezydenta są polityczne i ideologiczne. To oznacza, że prezydent dokonuje obstrukcji prac rządu, którego rolą jest, nomen omen, rządzić, na co uzyskał mandat od przeszło 11 mln obywateli. Powinien to rozumieć zwłaszcza człowiek, który chełpi się poparciem 10,6 mln wyborców.
Taktyka Nawrockiego ma również na celu przeniesienie odpowiedzialności na rząd i podtrzymanie wizerunku koalicji, która nie potrafi nic zrobić, dogadać się i uchwalić obiecanych ustaw. Na to przeciąganie liny odpowiedź ekipy Donalda Tuska może być tylko jedna – więcej ustaw, niech prezydent wetuje. Koalicja nie może dać się zepchnąć do defensywy. Niech prezydent sam się tłumaczy, jak najczęściej i jak najgęściej, aż wyraźne staną się kolejne nieścisłości. Skoro sprzeciwił się podatkowi cukrowemu i akcyzowemu, to dlaczego podpisał nowelizację ustawy o VAT, PIT i CIT?
Po przejęciu władzy w 2023 r. rząd obiecywał, że wraz z nowym prezydentem (wówczas w tej roli występował domniemany Rafał Trzaskowski) rozpocznie się wielkie wdrażanie ustaw. Pora na refleksję „do dwóch razy sztuka” i porzucenie nadziei, że nominat PiS będzie współpracował. Jeden z parlamentarzystów tłumaczył, że za „dowieziony” uznaje projekt, który został w Sejmie uchwalony. Prezydenckie weto tego nie zmienia, bo większość sejmowa nie może ponosić odpowiedzialności za nie swoje decyzje. Trzeba więc zasypać prezydenta kolejnymi projektami ustaw. Podkreślać, że rząd działa, a Pałac Prezydencki – nie. W końcu nawet „tak fatalny rząd” nie może wszystkiego robić źle. W pewnym momencie pojawi się pytanie: czy prezydent przypadkiem nie szuka dziury w całym?
Dla pasjonatów wykresów i liczb – garść statystyk. Karol Nawrocki, wetując ustawy 20 razy w pięć miesięcy, przebił dokonania swojego poprzednika. Andrzej Duda po „prezydencką prerogatywę” sięgał 19-krotnie. Przez osiem lat rządu PiS wetował dziewięciokrotnie, dziesięć razy w trakcie niespełna dwóch lat rządu Tuska. Do rekordu Aleksandra Kwaśniewskiego (35 wet przez dwie kadencje) czy Lecha Wałęsy (27 wet w pięć lat) krótka droga. W tym tempie – uchwalania i blokowania ustaw – Nawrocki po koszulkę lidera może sięgnąć w pierwszym roku urzędowania.