Zło chce zła dla zła
Rozmowa z reż. Krzysztofem Zanussim o wierze i naturze zła
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Zacznijmy od prostej deklaracji. Czy wierzy pan w diabła?
KRZYSZTOF ZANUSSI: – Oczywiście. Ale wolałbym, żeby pan go nazwał inaczej. Diabeł kojarzy się z jasełkami. W Biblii mówi się o Szatanie, a to już brzmi poważniej. Bliska jest mi myśl, że zło nie jest tylko brakiem dobra, jest dynamiczną siłą. I tu się zatrzymam, bo nic więcej nie wiem.
U Goethego, ale też u Bułhakowa, Mefistofeles to postać paradoksalna, upadły anioł, ten „kto wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”.
Goethe, Bułhakow, Tomasz Mann – inaczej i w różnych epokach – jakoś tego szatana odmalowywali. W „Eterze” i ja wracam do archetypicznego obrazu, może nie z jasełek i nie z zapustów, ale generalnie do wyobrażenia, że zło jest siłą dynamiczną. Ono nie jest banalne. Banalnym i nieciekawym może się okazać wykonawca zła, jak Eichmann u przywołanej tu retorycznie Hanny Arendt. A samo zło pozostaje złem kosmicznym, przerastającym nasze wyobrażenie. Nie zapominajmy też, że zło jest warunkiem wolności. Bo gdyby zła nie można było wybrać, bylibyśmy stowarzyszeniem aniołów.
Moc diabelskiej postaci w „Eterze” polega na tym, że jest ona narzędziem kosmicznego zła?
To tylko świadek pewnych wydarzeń. Żeby zło zaistniało, człowiek z własnej woli musi odpowiedzieć na jego zaproszenie. Zło jest tylko propozycją, ale trzeba ją przyjąć. Propozycja przychodzi w określonym momencie, wnika głęboko. Ta chwila bardzo mnie fascynuje. Zło chce zła dla zła. Dodatkowe motywy są zbędne.
To kosmiczne zło, o którym pan mówi, nie wynika z samej natury, z biologii?
Nie. To, co my nazywamy naturą, jest tylko jednym ze sposobów oglądu rzeczywistości.