W Zielonej Bramie – jednym z oddziałów gdańskiego Muzeum Narodowego – można obejrzeć część kolekcji powstającego NOMUS. To pierwszy publiczny pokaz zbiorów placówki. Wśród ponad 160 wystawionych w ramach wystawy „Kolekcja w budowie” obiektów znajdziemy m.in. prace Joanny Rajkowskiej czy Julity Wójcik, artystek związanych z Gdańskiem, laureatek Paszportów „Polityki”.
NOMUS to nieco kosmiczna nazwa, która postronnych może wprowadzić w zakłopotanie. Na pierwszy rzut oka bardziej niż ze sztuką kojarzyć się może z NASA albo jakimś agencyjnym programem lotów kosmicznych... Wyjaśnijmy więc, że skrót oznacza Nowe Muzeum Sztuki. Pomysłodawcy zapewne próbowali naśladować nowojorskie muzeum sztuki nowoczesnej, znane na świecie w swej skrótowej wersji jako MoMA. W tym roku obchodzące 90-lecie istnienia.
Czytaj także: Pierwszy na świecie „Pomnik neurotyków” odsłonięto w Warszawie
Kolekcja sztuki w budowie
Muzeum nie ma jeszcze siedziby, ma za to intrygującą nazwę i rozrastającą się kolekcję, opartą głównie na dorobku artystów związanych z Pomorzem. Jedna z prac zdołała już wywołać medialny szum. Mowa o „Rydwanie” Joanny Rajkowskiej, autorki, która stworzyła słynną warszawską palmę („Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich”). Wiadomość, że rzeźba została w 2018 r. kupiona za ok. 150 tys. zł, wywołała poruszenie po prawej stronie internetu i w TVP, które dziwiły się, na co wydawane są pieniądze podatników.
Z drugiej strony do Muzeum Narodowego w Krakowie ostatnio trafiła praca Romana Opałki. Zapłacono za nią blisko 1,3 mln euro. Gdańsk przeznacza rocznie na zakupy do kolekcji budowanej placówki 400 tys. – ale złotych. Praca Rajkowskiej pokryła prawie połowę budżetu. Zakup miał więc prawo wzbudzić kontrowersje.
Czytaj także: Madonna w tęczy oburza? Nie takie rzeczy widział świat sztuki
Gdańsk, miasto muzeów i nowej sztuki
Gdańsk ma już Europejskie Centrum Solidarności oraz Muzeum II Wojny Światowej, które przyciągają setki tysięcy turystów. Jak tymczasem w mieście (wolności) wygląda sytuacja na froncie sztuki współczesnej? W Pałacu Opatów (od lat czekającym na poważny remont) działa oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego i to jego rolę przejmie wkrótce NOMUS. Od 20 lat funkcjonuje też Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia”, które regularnie pojawia się w rankingach najlepszych galerii i muzeów przygotowywanych przez „Politykę”. Obecnie w CSW można oglądać prace Franciszki Themerson „Linie życia”. To pierwszy taki pokaz twórczości artystki wybitnej, a nieco zapomnianej. NOMUS zatem nie pojawi się w próżni.
Czytaj także: Ranking najlepszych galerii i muzeów
Muzeum bez ograniczeń
Projekt NOMUS oficjalnie zainaugurowano pod koniec 2017 r., przedstawiono też od razu manifest instytucji. Czytamy w nim: „Jednym z ważnych zadań nowego muzeum jest generowanie wspólnoty, która przekracza ograniczenia o charakterze klasowym, kulturowym i ekonomicznym. Będziemy skupiać się na wskazywaniu tego, co wspólne, a nie rozłączne. Naszym celem jest kształtowanie i wspieranie kulturowych i humanistycznych aspiracji gdańszczan i Pomorzan”.
Zanim to się stanie, upłynie jeszcze trochę czasu. Muzeum jest bowiem w budowie, a raczej w trakcie remontu generalnego. Zostanie otwarte na terenach postoczniowych, w bliskim sąsiedztwie ECS. Dlaczego remont? Placówka nie powstaje od zera. W budynku, gdzie będzie mieścił się NOMUS, niegdyś funkcjonował Instytut Sztuki „Wyspa”. Miejsce w przeszłości miało więc już związki ze sztuką.
Muzeum wciąż też nie ma dyrektora – zostanie wyłoniony w drodze konkursu. Pierwsi goście zwiedzą muzeum w listopadzie 2020 r. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Czytaj także: Starowieyski, Beksiński i Duda-Gracz – trzej muszkieterowie polskiej sztuki