Pierwsze skojarzenie to oczywiście „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” grupy Kury, najzabawniejszej w karierze Tymona Tymańskiego. Też mieszanka stylów, gatunków i wulgaryzmy w tekstach radykalnie krytycznych wobec polskiej codzienności. Tyle że tamta, genialnie anarchistyczna i prześmiewcza, płyta sprzed 21 lat zawierała w sobie nie tylko atak na umysłowe i polityczne disco polo, ale i trochę wyrozumiałości. I jednak nadzieję. „Paszkwile” nie pozostawiają złudzeń. Tymon atakuje pisowski Mordor. W kawałkach takich jak „Pislam” czy „Sekta” pobrzmiewa rewolucyjna obietnica rozliczeń, a metafora władzy (tej władzy) personalizuje się w trójosobową figurę „bankstera, pajaca i karła”. Jest apel kierowany do Polaka, aby „obmył się z narodowych barw”… A jednak przeważają nastroje depresyjne i prosty – excusez le mot – wkurw, że mamy właśnie to, co nas otacza. Przejmująco na tym tle brzmi poświęcona Robertowi Brylewskiemu piosenka „Tamte dni” oraz „Wolność”, kończący cały album utwór z apelem: „Obudźcie się” i – mimo wszystko – wiarą, że jest to możliwe.
Tymon Tymański, Paszkwile, Nei Gong Music