Teatr

Miłość, zdrada i zemsta

Recenzja spektaklu: „Szeherezada/Medea”, chor. Robert Bondara

Michalina Drozdowska w roli Medei. Michalina Drozdowska w roli Medei. Krzysztof Bieliński / materiały prasowe
Doskonała muzyka Samuela Barbera została skomponowana dla Marthy Graham w 1946 r. A temat dla baletu odkrył w 1763 r. Jean-Georges Noverre. I nadal jest wyzwaniem.

Patologicznie zazdrosny Szahrijar (Karol Pluszczewicz) obsesyjnie śledzi, za pomocą ukrytych kamer monitoringu, swoją żonę Zobeidę (Michalina Drozdowska), a przy okazji dręczy służbę i siebie samego. Toksyczny związek kończy się tragicznie, nie tylko dla małżonków. Jego ofiarą jest też Służący (Sebastian Simic), w którego ramionach znalazła przez chwilę pocieszenie Zobeida. „Szeherezadę” do muzyki Nikołaja Rimskiego-Korsakowa wystawił Sergiusz Diagilew w Paryżu w 1910 r. Uwagę publiczności zwróciła wówczas orientalna inscenizacja i nowatorstwo choreografii Michaiła Fokina. Propozycja Roberta Bondary zaciekawia współczesnym ujęciem tematu, jednak bogatszy język choreograficzny mógłby się przyczynić do ciekawszej charakterystyki postaci.

Szeherezada/Medea, chor. Robert Bondara, dyr. Maciej Tomasiewicz, Opera Śląska w Bytomiu

Polityka 22.2018 (3162) z dnia 28.05.2018; Afisz. Premiery; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Miłość, zdrada i zemsta"
Reklama