W 2020 r. czynność będąca niegdyś na marginesie naszych codziennych spraw – chodzi o mycie rąk – stała się podstawowym środkiem ochrony przed groźnym koronawirusem. Musieliśmy nauczyć się porządnie myć ręce – niczym chirurdzy przed operacją, przez co częściej korzystamy z łazienek. Czy myślisz, że pandemia odmieni sposób ich projektowania?
Na pewno staną się one jeszcze bardziej bezdotykowe. Te publiczne będą miały nie tylko krany z fotokomórką czy automatyczne spłuczki w toalecie, ale i drzwi uruchamiane na czujnik ruchu albo przycisk w podłodze, który dotkniemy nogą. Teraz często przytrafiają mi się takie sytuacje, że chcąc po umyciu rąk wyjść z łazienki, np. na stacji paliw, kom-binuję, jak otworzyć drzwi łokciem. Myślę też, że technologie bezdotykowe zagoszczą w na-szych domach. Przykładowo w łazience dla gości, przez którą podczas dużego przyjęcia przewija się sporo osób, nie każdy chce dotykać kurka w kranie czy siadać na desce sedesowej. Dlatego w domach również pojawią się powszechnie automatyczne krany czy samoczyszczące się deski.
Nie odbierze to naszym łazienkom przytulności? W domu nie chcemy czuć się jak w bezosobowej łazience, znanej np. z centrów handlowych.
Te nowe technologie mogą przełożyć się nie tylko na większą higienę w domu, a więc także nasze bezpieczeństwo i zdrowie, ale również na komfort użytkowania czy nawet oszczędności w zużyciu wody. Czekam tylko na mądre fotokomórki. Teraz krany uruchamiają wodę w jakimś cyklu czasowym – albo jest on za krótki i trzeba nieustannie machać rękami, albo za długi i woda z kranu płynie, choć już przestaliśmy się myć. Chciałbym inteligentnego kranu, który puszcza wodę dokładnie wtedy, kiedy trzeba, co pozwoli na jej spore zaoszczędzenie.
Trwa kampania Geberit „Lepsza łazienka, lepsze życie”. Poprzedziło ją badanie, jakie firma zrobiła w kilku krajach wśród swoich klientów. Zapytano ich, co jest najważniejsze w domowych łazienkach. Kluczową pozycję zajęła przestrzeń. Ale jak ją uzyskać, kiedy ma się do dyspozycji maleńkie pomieszczenie w bloku?
Wbrew pozorom te PRL-owskie bloki, chociaż mają mieszkania ze skromnym metrażem, zwykle były mądrze projektowane. Zapewniają podstawowe potrzeby na minimalnej powierzchni. W tej ankiecie też wskazałbym przestrzeń, bo jest dla mnie bardzo ważna. Podczas izolacji społecznej wiosną tego roku nabrała ona wręcz znamion luksusu, bo chyba każdy z nas zaczął doceniać każdy dodatkowy metr swojego domu czy mieszkania.
Wielu z nas doszło wtedy do wniosku, że coś trzeba z tymi metrami zrobić, bo pod marketami budowlanymi ustawiały się długie kolejki.
Siedząc bez przerwy w domu, zaczęliśmy baczniej się mu przyglądać. I wiele osób dostrzegło pewnie niedociągnięcia, miejsca wymagające poprawy. Ale wracając do kwestii metrażu – dobra łazienka nie musi być duża. Małą powierzchnię można powiększyć za pomocą wielu różnych rozwiązań, zwykle wizualnych, które oszukują zmysł wzroku. W projektowanych przeze mnie domach często umieszczam duże lustrzane powierzchnie – w taki jednak sposób, by odbijały się w nich jakieś kluczowe elementy, np. poprzeczna ściana, która staje się nagle dwa razy dłuższa. W mojej Arce [dom własny architekta w Brennej – przyp. red.] łazienka ma 4 m2, jednak dzięki lustru na całą ścianę zwielokrotnia się wstawione w niej okno. Pomieszczenie wydaje się spore, ale to tylko złudzenie.
Masz jeszcze jakieś sposoby na powiększenie małych łazienek?
Przykładem jest ta w Living Garden House w Izbicy pod Warszawą. Zastosowałem w niej prysznic z odpływem liniowym, bez brodzika. Nie ma więc poszatkowanej podłogi, tylko ciągnie się ona – także dzięki muszli sedesowej podwieszonej do ściany – na całej powierzchni. Takie zabiegi sprawiają, że pomieszczenie wydaje się większe, niż jest. Na odbiór wizualny działają też duże i gładkie płaszczyzny. Dążę zwykle do tego, by ukryć jak najwięcej rzeczy w ścianach – głównie rury, ale również szafki i schowki. Zyskujemy wtedy wrażenie wnętrza niezagraconego, wręcz pustego.
Gładkie powierzchnie łatwiej utrzymać w czystości. Zatem znów wraca temat pandemii i strachu przez złapaniem wirusa.
Gładkie powierzchne to oczywiście większa higiena, ale też prostsze sprzątanie. W łazienkach, które projektuję, często dążę nie tylko do czystości formalnej, ale i dosłownej – żeby było łatwo utrzymać w nich porządek. Mam świadomość, że moi klienci to często osoby zamożne i stać je na wynajęcie kogoś do sprzątania. Ale podczas pandemii wszyscy zamknęliśmy się w swoich czterech ścianach i teraz niekoniecznie chcemy wpuszczać za próg obcych ludzi. Każdy więc doceni takie rozwiązania w łazience, które pozwalają na jej szybkie i łatwe sprzątanie. To ma być miejsce naszego relaksu, a nie harówki. Dlatego wybieram proste wzornictwo ceramiki i minimalistyczne krany, a nie jakieś historyzujące armatury, pełne krzywizn i załamań, które trudno utrzymać w czystości.
Wspomniałeś o relaksie. Czy Twoi klienci często proszą, byś zamiast łazienki zaprojektował im duży salon kąpielowy?
Tak. I zwykle im to odradzam. Strata powierzchni. Łazienki to energochłonne pomieszczenia. Zużywamy w nich dużo wody, trzeba też je mocno ogrzewać, bo przecież musi być w nich cieplej niż w pozostałej części domu. Tłumaczę więc klientom, że salon kąpielowy zużyje mnóstwo energii na ogrzanie. Przekonuję też, że metry kwadratowe nań rezerwowane lepiej przeznaczyć na część dzienną, gdzie spędza się dużo więcej czasu. Pod względem użytkowym nie potrzebujemy jakiejś wielkiej przestrzeni dla łazienki. Ważniejsze jest odczucie, że jest to pomieszczenie, w którym się dobrze czujemy. Dlatego w swoich projektach powiększam je optycznie, zachowując przy tym racjonalną wielkość. To jest dla mnie działanie i pragmatyczne, i proekologiczne.
W Twoich projektach często pojawiają się duże przeszklenia w łazienkach. Gdy ktoś buduje dom, nie decyduje się zwykle na tak odważne otwarcie jej na otoczenie.
Ale to jest kolejny patent na optyczne powiększenie tych niedużych pomieszczeń. Staram się w projektowanych przez siebie domach otwierać łazienki na ogród. Prywatne SPA w domu w Izbicy ma bezpośrednie wyjście na taras, na którym jest umieszczony dodatkowy prysznic. Zimą można więc wybiec z sauny i schłodzić się na zewnątrz, a latem skorzystać z tego prysznica po opalaniu się w ogrodzie.
W ankiecie firmy Geberit badani wskazali również, że w łazienkach ważna jest ich dostępność dla wszystkich.
Dobra łazienka musi być odpowiednia dla osób z różną sprawnością ruchową. I dotyczy to nie tylko obiektów publicznych, ale i naszych domów. Zwykle mówię klientom, że projekt – jak rzetelna umowa – musi przewidywać najgorsze scenariusze, np. sytuacje, gdy któregoś z domowników złoży ciężka choroba. Łazienka to newralgiczne miejsce, gdzie niedociągnięcia funkcjonalne od razu wychodzą na wierzch. Gdy np. jesteśmy chorzy lub kontuzjowani, nagle każdy twardy kant możemy boleśnie odczuć na własnym ciele. Zadzwonił do mnie kiedyś klient z podziękowaniami, że namówiłem go do prysznica bez brodzika. Po ciężkiej kontuzji ciężko było mu podnieść nawet nogę. Z prysznica bez brodzika mógł korzystać na siedząco, wystarczyło wstawić plastikowe krzesło. Taki prysznic jest też w Domu z Kapsułą, który zbudowałem z myślą o rodzicach i babci. Przecież oni nie będą już młodsi, więc funkcjonalność łazienki była kluczowa.
Pandemia przyćmiła nieco inny problem – katastrofę klimatyczną. Czy projektując łazienki, myślisz o tym aspekcie?
Przyznam, że odkąd przeczytałem raport ONZ o katastrofalnych zmianach klimatycznych, nie umiem już projektować bez natarczywej świadomości, jaki wpływ ma moja praca na środowisko. Nie potrafię też brać już długich pryszniców, bo zaraz myślę o marnowaniu wody. Staram się nasycać łazienki technologiami, które pozwalają na mniejsze zużycie energii i zasobów naturalnych naszej planety. Dziś odpowiednio zaprojektowane krany dają dobry strumień wody przy mniejszym jej przepływie. Podobnie toalety – nowoczesna muszla nie potrzebuje już dziesiątek litrów wody do spłukiwania. Mam świadomość ekologiczną, ale wiem, że większość ludzi niekoniecznie myśli o dobru Ziemi. Polaków przekonują zwykle argumenty ekonomiczne. Warto zatem podkreślić, że toaleta zużywająca mniej wody, nawet jeśli będzie droższa, szybko się nam zwróci, bo przyniesie realne oszczędności w rachunkach. A przy okazji można pomóc planecie.
Czyli łazienka może być frontem walki ze zmianami klimatycznymi?
Ktoś powie: „Ale co moja mała łazienka ma do skali całej planety?”. Jednak takich łazienek jak twoja są miliony. Jeśli w jednej z nich zaoszczędzi się 2 litry wody przy każdym spłukiwaniu muszli, to po przemnożeniu tego przez liczbę użytkowników i tysiące użyć wychodzi spory akwen czystej, pitnej wody. I nie mówię tu, że musimy się skazywać na jakąś ascezę czy rezygnację z komfortu. Mądry design przynosi wygodę, ale też realne oszczędności. Łazienka to małe pomieszczenie, ma jednak duży wpływ na środowisko. To od niej można zacząć ekologiczną rewolucję w naszych domach.