Wokół cierpienia kur trzymanych w klatkach, cen jaj i mięsa kurczaków trwa od lat dyskusja między hodowcami a obrońcami zwierząt. Podobnie jest z gęśmi i kaczkami, których tuczenie w celu uzyskania pysznej foie gras wzbudza kontrowersje. Nieprzebrane ilości zjadanych przez nas jaj, piersi, nóżek, skrzydełek czy wątróbek to dowód, w jak wielkim stopniu podporządkowaliśmy sobie część ptasiego świata. Podczas gdy w antyku tłuste i kruche kurczaki uważano za danie niemal tak wykwintne jak gołąbki, strusie czy pawie, dziś są tanie i ogólnodostępne. Co prawda nasz szacunek do niegroźnych, łatwych do zdobycia i oswojenia ptaków nie był nigdy tak bałwochwalczy, jak w stosunku do drapieżnych sokołów, jastrzębi czy orłów, ale przypisywaliśmy im rozliczne zalety, a nawet wynosiliśmy na ołtarze.
Gołąb miłości i kura domowa
W religiach animistycznych wierzono, że ludzka dusza pod postacią gęsi oddziela się od ciała. W innych, że przewodnikiem duszy w zaświatach jest gołąb, który w chrześcijaństwie został symbolem dobrej nowiny, miłości, pokoju i Ducha Świętego. Wszystko przez to, że ten mały ptak wiąże się na całe życie z jednym partnerem i potrafi wracać do gniazda z odległości nawet 2 tys. km. Nic dziwnego, że pocztowce dostarczały ważne wiadomości już u Sumerów w III tys. p.n.e., a gołębie były ulubieńcami kolejnych bogiń miłości – Isztar, Astarte, potem zaś Afrodyty i Wenus, które nawet zaprzęgły je do ciągnięcia swego powozu.
Nad Nilem – choć i tam gołąb służył jako posłaniec – zwierzętami opiekunek miłości Hathor i Izydy były ptaki wodne. Gęsi i kaczki żyjące w papirusowych zaroślach, głośno nawołujące się w trakcie godów i składające mnóstwo jaj, kojarzono z płodnością, witalnością i miłością. Poza tym łowienie ptaków stanowiło jedną z elitarnych rozrywek bogaczy, więc często trafiały na ich stoły oraz służyły jako ofiary dla bogów i zmarłych.